Lewica w Polsce nie traci tupetu. Sama na każdym kroku krzyczy o odradzającym się w naszym kraju faszyzmie, ale nie przeszkadza jej to propagować komunizmu. Okazją po temu tradycyjnie jest już 1 maja. Podczas niedzielnych obchodów Święta Pracy na zgromadzeniu publicznym z udziałem polityków SLD widać było koszulki ze zbrodniarzem Che Guevarą. Nosił ją nawet Tomasz Kalita, wpływowy polityk Sojuszu.
Jak przypomina portal niezalezna.pl, dumne paradowanie z wizerunkami komunistycznych morderców jest w Polsce możliwe dzięki wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego. W 2011 roku orzekł on, że niezgodne z prawem jest karanie osób produkujących i posiadających odzież z symboliką komunistyczną, faszystowską i nazistowską.
Wesprzyj nas już teraz!
Z kolei w roku 2012 poseł PiS Marcin Mastalerek złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez tow. Leszka Millera, gdyż wśród uczestników 1 majowego pochodu SLD były osoby niosące transparenty z sierpem i młotem, Leninem, Engelsem i Marxem.
Do wyroku TK z 2011 roku za tego typu uliczną propagandę bolszewizmu można by ponieść karę, gdyż karane było nawet przechowywanie odzieży z symboliką zbrodniczych ideologii. Ze względu na ochronę wolności słowa przepisy te zostały uchylone. Sprawozdawcą w sprawie wniesionej przez SLD był prezes Andrzej Rzepliński. Na wiecach lewicy znów zagościła symbolika, pod którą zamordowano miliony ludzi, w tym setki tysięcy naszych rodaków.
Mimo oczywistości zbrodni komunistycznych Tomasz Kalita nie miał oporu, by 1 maja pojawić się na wiecu w koszulce z Ernesto Che Guevarą, który – jak mówił – nie miałby oporu przed wywołaniem wojny nuklearnej, gdyby tylko dało to zwycięstwo komunizmowi. Che osobiście zabił, wedle różnych relacji, nawet setki osób.
Źródło: niezalezna.pl
MWł