Europa obawia się, że w związku z sytuacją w Afganistanie poniesie największe koszty związane z kolejną falą uchodźców. Prezydent Francji Emmanuel Macron chce wraz z Berlinem przygotowania planu „uporządkowanej” migracji. Amerykańscy sojusznicy zobowiązali się przyjąć współpracowników armii i ich rodziny. To duże grupy. Na przykład Brytyjczycy mają przesiedlić 20 tys. Afgańczyków, a Kanadyjczycy – 25 tys. osób.
– Musimy przewidywać i chronić się przed dużymi, nieregularnymi przepływami migracyjnymi, które mogłyby stanowić zagrożenie w związku z wykorzystywaniem ich do wszelkiego rodzaju handlu – podkreślił Macron we wcześniej nagranym przemówieniu. – Sama Europa nie może ponieść konsekwencji obecnej sytuacji – dodał. Dlatego też Francja podjęła „inicjatywę” walki z nieregularnymi przepływami migracyjnymi. Macron chce solidarności, harmonizacji kryteriów ochrony i nawiązania współpracy z krajami tranzytowymi takimi jak Pakistan, Turcja czy Iran. Dodał, że Niemcy i inne państwa europejskie dołączą do Francji w forsowaniu tej propozycji. Zastrzegł, że Paryż będzie nadal wypełniać swój „obowiązek ochrony” i przyjmie jedynie tych, którzy „są najbardziej zagrożeni”. Prezydent wyraził gotowość do współpracy w zakresie ustalenia zasad na poziomie międzynarodowym dotyczących „zorganizowanej i sprawiedliwej migracji”.
„Politico” twierdzi, że w Unii Europejskiej nie istnieje zgoda w zakresie reakcji wobec Afgańczyków, którzy chcą opuścić kraj. Niektóre rządy są za przyjmowaniem wszystkich chętnych, inne wskazują, że Europa nie powinna służyć jako azyl dla wielu. Europejczycy mogą sobie nie poradzić z kolejną dużą falą islamskich migrantów. Wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej, Josep Borrell, spotkał się we wtorek z ministrami spraw zagranicznych UE, by omówić te kwestie. „Afganistan stoi na rozdrożu. W grę wchodzą bezpieczeństwo i dobrobyt jego obywateli, a także bezpieczeństwo międzynarodowe” – tweetował Borrell w poniedziałek, zapowiadając pilnie zwołane spotkanie szefów dyplomacji UE.
Wesprzyj nas już teraz!
Macron zwrócił także uwagę na konieczność przeciwdziałania temu, by Afganistan ponownie „nie stał się rajem dla terrorystów, jakim był kiedyś”. – To wyzwanie dla pokoju i międzynarodowej stabilności, przeciwko wspólnemu wrogowi. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby Rosja, Stany Zjednoczone i Europa mogły sprawnie współpracować, bo nasze interesy są takie same – dodał francuski przywódca, podkreślając, że „Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych będzie musiała znaleźć wspólną i zjednoczoną odpowiedź”.
Rada Bezpieczeństwa ONZ zaapelowała w niedzielę o stworzenie rządu koalicyjnego z szeroką reprezentacją różnych grup społecznych w Afganistanie. Francja wraz z ponad 60 krajami podpisała w niedzielę oświadczenie wzywające do „bezpiecznej i uporządkowanej ewakuacji” cudzoziemców i Afgańczyków z Afganistanu”. „Biorąc pod uwagę pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa, wspieramy, pracujemy nad zabezpieczeniem i wzywamy wszystkie strony do poszanowania i ułatwienia bezpiecznego oraz uporządkowanego wyjazdu cudzoziemców i Afgańczyków, którzy chcą opuścić kraj” – napisali przedstawiciele kilkudziesięciu państw.
Brytyjczycy zapowiedzieli, że w pierwszej kolejności przesiedlą 5 tys. Afgańczyków, a w następnych latach mają „ściągnąć” do kraju łącznie 20 tys. osób. Organizacje charytatywne i proimigranckie narzekają, że przyjęcie 20 tys. uchodźców nie jest wystarczające i pytają, co będzie z tymi Afgańczykami, którzy spróbują dostać się na Wyspy na własną rękę?
Londyn zamierza przyjąć uchodźców w oparciu o nowe przepisy migracyjne. Amnesty International UK i organizacja charytatywna Refugee Action pochwaliły przyjęcie 5 tys. osób, głównie kobiet i dziewcząt oraz mniejszości religijnych i seksualnych, w ramach działającego pierwszy rok Programu Przesiedlenia Obywateli Afgańskich. Jednak liderzy tych organizacji stwierdzili, że nowe regulacje uniemożliwią większej liczbie Afgańczyków dotrzeć do Wielkiej Brytanii.
Steve Valdez-Symonds, dyrektor ds. praw uchodźców i migrantów w Amnesty International UK zganił rząd za powolne działania i nowe regulacje, wskazując, że wciąż pozostaje problem Afgańczyków, którzy sami udają się do Wielkiej Brytanii, aby ubiegać się o azyl, lub tych, którzy już znaleźli się na Wyspach. Tim Naor Hilton, dyrektor generalny Refugee Action, zaapelował, aby przy okazji kryzysu w Afganistanie rząd zmienił prawo i zobowiązał się do przesiedlania 10 tys. uchodźców z całego świata każdego roku, by „Wielka Brytania mogła zapewnić bezpieczeństwo tym, którzy uciekają lub będą uciekać przed kryzysami zarówno dziś, jak i jutro”. Wyraził również obawę, że „zgodnie z nową ustawą afgańscy uchodźcy przybywający do Wielkiej Brytanii innymi drogami spotkaliby się z karą, a nie ochroną. Ich roszczenie najprawdopodobniej zostałoby uznane za niedopuszczalne, zostaliby pozostawieni w zrujnowanych koszarach wojskowych i potencjalnie odesłani na odległe wyspy na nie wiadomo jak długo”. – Jeśli ten rząd poważnie myśli o przestrzeganiu swoich międzynarodowych zobowiązań w zakresie ochrony uchodźców, musi odrzucić tę skrajną i paskudną ustawę – dodał, odnosząc się do ustawy o narodowości i granicach, która jest debatowana w parlamencie.
Projekt zawiera klauzule umożliwiające Wielkiej Brytanii wysyłanie osób ubiegających się o azyl do „bezpiecznego kraju trzeciego” i składanie wniosków w „wyznaczonym miejscu” określonym przez Sekretarza Stanu. Funkcjonariusze straży granicznej otrzymaliby uprawnienia do zawracania na morzu ludzi migrujących do Wielkiej Brytanii. Za przybycie do kraju bez pozwolenia groziłaby kara do czterech lat pozbawienia wolności. Obecnie za bezprawny wjazd grozi 6 miesięcy aresztu.
Po raz pierwszy Brytyjczycy uzależniają możliwość przyznania azylu od tego, czy do kraju przybyło się legalnie, czy tez bezprawnie. Bardziej rygorystyczne przepisy są częścią zobowiązania sekretarza spraw wewnętrznych Priti Patel do „naprawienia” „zepsutego systemu azylowego” w Wielkiej Brytanii i zostały okrzyknięte przez rząd jako „fundamentalne reformy” w ramach „przełomowej” ustawy migracyjnej, której projekt przedłożono po raz pierwszy w marcu tego roku. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podkreśliło, że najbardziej „radykalne” zmiany od dziesięcioleci „ustanowią priorytet dla tych, którzy najbardziej potrzebują ochrony, jednocześnie powstrzymując nadużywanie systemu”.
Około 900 brytyjskich żołnierzy dodatkowo trafiło odo Afganistanu, by pomóc w procesie repatriacji tysięcy obywateli Wielkiej Brytanii, w tym personelu ambasady. Londyn zaznaczył, że pierwszeństwo w ewakuacji będą miały osoby najbardziej zagrożone, w tym kobiety, dzieci i różne mniejszości narażone na złe traktowanie ze strony talibów. „Ten program przesiedleń będzie poddawany dalszemu przeglądowi w przyszłych latach, w sumie w dłuższej perspektywie do kraju ma trafić 20 tys. osób” – podało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w oświadczeniu. Podobną liczbę osób przesiedlono od 2014 r. z Syrii.
Wielka Brytania była jednym z najwierniejszych sojuszników Stanów Zjednoczonych w „wojnie z terrorem”, wypowiedzianej przez prezydenta George’a W. Busha po atakach 11 września 2001 r. W południowej prowincji Helmand stacjonowało 9500 osób należących do personelu wojskowego, który posiadał 137 baz. Zginęło ponad 450 żołnierzy. Wysocy rangą politycy i najwyżsi dowódcy potępili porozumienie pokojowe wynegocjowane przez byłego prezydenta Donalda Trumpa, w następstwie którego amerykańska rmia rozpoczęła akcję wycofywania się z kraju.
Rząd brytyjski poinformował, że współpracuje z zagranicznymi sojusznikami, w tym w ramach partnerstwa wywiadowczego „Five Eyes” ze Stanami Zjednoczonymi, Kanadą, Australią i Nową Zelandią, by zidentyfikować osoby najbardziej zagrożone i je ewakuować, pomimo amnestii ogłoszonej przez talibów. Premier Boris Johnson chce pilnie zwołać spotkanie państw grupy G7, by ustalić, w jaki sposób zapobiec katastrofie humanitarnej i określić źródła finansowania pomocy dla uchodźców.
Wielka Brytania jest krytykowana za obcięcie swojego budżetu na pomoc zagraniczną i zaostrzenie przepisów imigracyjnych po wyjściu z Unii Europejskiej. Na razie do kraju sprowadzono około 2 tys. współpracowników brytyjskiej armii. Są to głownie tłumacze wraz z rodzinami. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, że od soboty, w przeddzień zdobycia Kabulu przez talibów, 520 obywateli brytyjskich, dyplomatów i byłych pracowników afgańskich opuściło Afganistan.
Co robić z napływem uchodźców i narastającymi konfliktami społecznymi zastanawiają się również Turcy, zwłaszcza po ostatniej „prowokacji” – jak pisze turecki Dailysabah.com. „Prowokacje” miały być wymierzone w nielegalnych imigrantów w Altında, dzielnicy niższej klasy średniej w Ankarze. Medium wskazuje, że władze „muszą podjąć niezbędne środki ostrożności przeciwko podobnym działaniom, które mogą mieć miejsce w innych częściach Turcji.” Chodzi o protesty w następstwie zabójstwa Emirhana Yalçına, 18-letniego Turka. Sprawców złapano i postawiono przed sądem.
Szef opozycji Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) Kemal Kılıçdaroğlu zaproponował, by z powody wyraźnych nastrojów antyimigranckich odsyłać uchodźców. Redakcja Dailysabah.com zauważa, że niektórzy dziennikarze fałszywie utożsamiają syryjskich uchodźców z nielegalnymi imigrantami z Afganistanu – co podsycało napięcia w wielu społecznościach. Tureccy przedstawiciele władzy dali wyraźnie do zrozumienia, że nie chcą u siebie Afgańczyków. Turcja od prawie 10 lat przyjmuje syryjskich azylantów objętych ochroną tymczasową. Teraz granicę zalewają młodzi Afgańczycy. W mediach społecznościowych pojawiły się wezwania do jednoczenia i masowych linczy uchodźców.
Dailysabah.com popiera politykę prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, który powiedział, że nie każdy może swobodnie wjechać do Turcji. Prezydent oburzył się, kiedy amerykańscy urzędnicy zasugerowali, by Afgańczycy uciekający przed talibami udali się do Turcji. Ankara wskazuje, że nie może pozwolić sobie na kolejny napływ uchodźców, bo jest to ciężar nie do udźwignięcia. Skrytykowała także amerykańską geopolityką, które zachęcają do rywalizacji Chin i Rosji o Azję Środkową i Afganistan. Przestrzega, że próżnia władzy w tym regionie wpłynie bezpośrednio na Indie, Pakistan, Turcję i Iran. W tej sytuacji dailysabah.com postuluje, by rząd opracował nową politykę integracyjną opartą na założeniu, że napływ uchodźców afgańskich nie jest zjawiskiem krótkotrwałym. Ponadto naród turecki trzeba przekonać, że uchodźcy syryjscy nie mają nic wspólnego z nielegalną migracją z Afganistanu.
Turcja musi rozważyć swoje potencjalne zaangażowanie w zarządzanie międzynarodowym lotniskiem w Kabulu i zapobiec nielegalnej migracji. Jednocześnie portal wzywa Ankarę do działań dyplomatycznych, by zapobiec kolejnej wojnie domowej w Afganistanie, która może skutkować przesiedleniami milionów osób. Dlatego Turcja musi współpracować z rządem centralnym Afganistanu, lokalnymi graczami i talibami, aby wynegocjować odpowiedni kompromis. Musi także „podjąć bardzo surowe środki bezpieczeństwa wzdłuż swojej granicy lądowej z Iranem, aby powstrzymać nielegalną migrację” i postarać się, by nielegalni Afgańczycy zostali wchłonięci przez Iran. Portal przestrzega przed wzniecaniem przez opozycję antyimigranckich nastrojów, wskazując że Turcja musi przyspieszyć dobrowolny powrót syryjskich azylantów do Syrii. Ankara musi także dążyć do wzmocnienia pozycji syryjskich polityków.
Źródło: thehill.com, euractiv.com, dailysabah.com, standard.co.uk
AS