26 kwietnia 2016

Zachodnia prawica zapatrzona w Rosję – coraz więcej poputczików

(Mikhail Klimentyev/TASS )

W dobie Zimnej Wojny ZSRR uchodził za promotora ateizmu i wroga chrześcijańskiej tradycji, a na Zachodzie popierali go lewicowi intelektualiści. Dziś  jego spadkobierca, Federacja Rosyjska stroi się w pióra obrońcy cywilizacji chrześcijańskiej przed zachodnią zgnilizną. Wielu amerykańskich i europejskich prawicowców i narodowców chwyciło przynętę. To właśnie wśród partii szeroko rozumianej prawicy może Władimir Putin znaleźć swoich najbardziej oddanych zwolenników.  


W czerwcu 2015 r. Marine le Pen zainicjowała utworzenie nowej frakcji europarlamentu:  Europe of Nations and Freedom (ENF). Jedna z cech charakterystycznych należących do niej polityków to putinofilia. Jak podaje imrussia.org, w 93 procentach przypadków przyszli członkowie ENF głosowali w PE w zgodzie z interesem Moskwy.  To bezdyskusyjnie najwięcej ze wszystkich frakcji. Mowa tu choćby o stanowisku w sprawie sytuacji na Ukrainie czy pomocy finansowej dla tego skonfliktowanego z Rosją kraju.

Wesprzyj nas już teraz!

Poparcie europejskiej prawicy dla rosyjskiego prezydenta nie ogranicza się li tylko do głosowań w europarlamencie. Jak zauważa dr Alina Poljakowa w analizie „Putinizm i europejska skrajna prawica” (imrussia.org) członkowie Frontu Narodowego, austriackiej FPÖ, nacjonaliści z Flandrii oraz Bela Kovacs z węgierskiego Jobbiku zostali zaproszeni przez Moskwę do obserwowania referendum na Krymie w 2014 r. Życzliwi „kontrolerzy” mieli uwiarygodnić plebiscyt w oczach opinii międzynarodowej. Wspomniany Kovacs został zresztą w tym samym roku oficjalnie oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji.

Ale nie tylko wybory są okazją do nasilonych kontaktów Moskwy i zachodnich prawicowców. 22 marca 2015 r. przedstawiciele niektórych europejskich partii prawicowych udali się do Petersburga na zjazd polityczny z udziałem Putina. Natomiast w maju 2015 r. Marine Le Pen rozmawiała z przewodniczącym Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej Sergiejem Naryszkinem.

Jej partię łączą z Rosją nie tylko wspólne poglądy, lecz także interesy finansowe. W listopadzie 2014 r. okazało się, że Front Narodowy przyjął 9 milionów euro pożyczki od kontrolowanego przez Rosjan banku „First Czech-Russian Bank”. Córka Jean-Marie Le Pena potwierdziła ten fakt, tłumacząc się brakiem chęci współpracy ze strony innych instytucji finansowych. O pobieranie pieniędzy od Rosji oskarża się także węgierski Jobbik. Niektórzy podobne zarzuty wysuwają również wobec austriackiej FPÖ i bułgarskiej Ataka. 

Sprawa jest na tyle poważna, że zainteresował się nią amerykański wywiad. Jak podał 16 stycznia 2016 r. The Telegraph, Kongres zlecił dyrektorowi National Intelligence zbadanie finansowania europejskich partii przez Rosję w ciągu ostatnich 10 lat. Wpływ na partie polityczne – to obok propagandy w Internecie – chyba najskuteczniejsze narzędzie Moskwy rozszerzania swoich wpływów zagranicą. Oprócz motywów finansowych, prorosyjska europejska oraz amerykańska prawica kieruje się również przesłankami ideowymi i politycznymi.

Motywy ideowe…


„Wprowadzają prawa zrównujące duże rodziny ze związkami osób tej samej płci, a wiarę w Boga z wiarą w Złego. Ekscesy politycznej poprawności posunęły się do tego, że ludzie na poważnie myślą o rejestrowaniu  partii politycznych promujących pedofilię(…). Bez wartości zawartych w chrześcijaństwie i innych religiach świata, bez standardów moralności kształtujących nas przez tysiąclecia, ludzie niechybnie stracą swoją godność”.

Słowa te mógłby wypowiedzieć konserwatywny intelektualista, polityk katolickiej partii czy też duchowny.

Tymczasem ich autor to Władimir Putin.   W tej samej przemowie – w Klubie Dyskusyjnym Valdai we wrześniu 2013 r.  –rosyjski prezydent skrytykował zachodni multikulturalizm określając go mianem sztucznego modelu.

Świat stanął zatem na głowie, bo oto Rosja stawia się w roli obrońcy chrześcijaństwa i tradycyjnej moralności.  Za słowami, na pierwszy rzut oka, idą też czyny. Wspomnijmy choćby, że w czerwcu 2013 r. Rosja zakazała rozprzestrzeniania propagandy homoseksualnej wśród nieletnich. Ustawa– jak to w Rosji bywa – przeszła w Dumie stosunkiem głosów 436 do zera. Zachód nie mógł tego przeboleć. Wśród licznych głosów sprzeciwu pojawił się także ten prezydenta Stanów Zjednoczonych. Barack Obama odmówił przybycia na ceremonię otwarcia igrzysk, a w delegacji wysłał sportowców nieukrywających swojej orientacji homoseksualnej.

Dla wielu powierzchownych obserwatorów sytuacja jest zatem klarowna. Putin to obrońca chrześcijańskiej cywilizacji przed zachodnim liberalizmem. Wprost wyraziła to przywódczyni Frontu Narodowego, Marine le Pen nazywając ponoć Putina mianem obrońcy wartości europejskich i chrześcijańskiego dziedzictwa Europy.

Upadek moralny w Europie to powód do pogłębienia relacji z Moskwą także dla lidera węgierskiej prawicowej partii Jobbik. W 2013 r. Gábor Vona stwierdził, że Węgry muszą na nowo ukształtować swoje relacje z innymi „tradycyjnymi kulturami”. Z kolei Roberto Fiore, lider włoskiej Forza Nuova określił  Rosję mianem modelowej cywilizacji broniącej Europy przed zagrożeniem ze strony banków i imigrantów.

… i  polityczne

Jak zauważa dr Antonis Klapsis w analizie „An Unholy Alliance The European Far Right and Putin’s Russia” (martenscentre.eu) zachodnią prawicę pociągać może także putinowski styl silnego, quasi-autorytarnego przywództwa. Wielu ludziom prawicy, z obrzydzeniem przyglądającym się demokratycznej „grze interesów”, imponuje człowiek realizujący rację stanu bez oglądania się na biadolenie demoliberałów.

Kolejny powód putinofilii zachodniej prawicy ma więc charakter polityczny, a ściślej geopolityczny. Silna, sprzymierzona z ich krajem Rosja to dla nich jedyna alternatywa dla znienawidzonych UE i NATO. Środowisko Putina podtrzymuje to przekonanie głosząc potrzebę zastąpienia amerykańskiego unilateralizmu porządkiem wielobiegunowym.  

Z uznaniem o działaniach Putina w polityce międzynarodowej wypowiadał się choćby lider United Kingdom Independence Party Nigel Farage. Jak podał 31 marca 2014 r. „The Guardian”, polityk podkreślał, że nie chodziło mu o podziw dla prezydenta Rosji jako człowieka. Marna to wszak pociecha. Nie tylko Europejczycy ulegają czarowi silnego przywódcy. Pro-putinowski okazał się także czołowy amerykański polityk ubiegający się o nominację Republikanów na prezydenta, Donald Trump. W grudniu ubiegłego roku, w programie stacji MSNBC stwierdził, że Putin to przynajmniej prawdziwy przywódca, w przeciwieństwie do amerykańskich polityków.

Władimir Putin zresztą również nie szczędził komplementów Trumpowi. Pod koniec 2015 r. określił on Republikanina mianem sprytnego i utalentowanego polityka. Z kolei w artykule „Trump to prawdziwa Ameryka” opublikowanym w marcu 2016 r. na stronie think-tanku Katehon, Aleksander Dugin stwierdził, że wybór ekscentrycznego miliardera byłby najlepszym rozwiązaniem dla Ameryki i świata. Dugin, jeden z czołowych ideologów związanych z Kremlem wyraził nadzieję, że z dojściem Republikanina do władzy wiązałaby się poprawa amerykańskiej polityki zagranicznej. Te komplementy są szczególnie interesujące, gdy zwrócimy uwagę na radykalny anty-kapitalizm rosyjskiego ideologa. Posiadane przez Trumpa miliardy jednak „mózgowi Putina” nie przeszkadzają. Ba, uważa on nawet, że magnat nieruchomości – pomimo swego ogromnego majątku –to w gruncie rzeczy taki swój chłop.  

Różnice cywilizacyjne

W owym podziwie dla Putina zapomina się często o różnicach cywilizacyjnych między światem łacińskim, a Rosją. Tymczasem ta druga to kraj ukształtowany zarówno przez prawosławie, jak też najazdy mongolskie i związaną z nimi cywilizację turańską. Obecne terytorium Federacji Rosyjskiej pokrywa się z terytorium Złotej Ordy. Pozostałością  po mongolskim panowaniu są chociażby powszechnie używane w Rosji takie słowa jak kazna – oznaczające skarb państwowy czy diengi – pieniądze.

Zdaniem Aleksandra Dugina dziedzictwo Złotej Ordy i związanego z nią barbarzyństwa to jedno z głównych, obok prawosławia, źródeł rosyjskiej tożsamości. „Barbarzyństwo to życie, to sakralny świat tradycji. Mieszkamy w szałasach, bijemy w bębny, pijemy wódkę, a przeciw nam naciera Daniel Bell, postmodernizm, informacyjne społeczeństwo postprotestanckie, Nowy Światowy Porządek”, mówił Dugin w rozmowie z Grzegorzem Górnym z „Frondy” w 1998 r. Czy jednak czerpiąca od Mongołów Rosja to jedyna alternatywa dla liberalizmu? Wybór przed jakim stawia nas Dugin to inna wersja „wyboru” między liberalizmem, a islamskim fundamentalizmem. Tymczasem powrót do plemienności, trybalizm to – jak zauważa Plinio Corrêa de Oliveira – nie zaprzeczenie liberalnej (i egalitarnej jednocześnie) Rewolucji, lecz jej logiczna konsekwencja.

Co zaś z drugim, wymienionym przez Dugina źródłem tożsamości rosyjskiej, a więc prawosławiem? O ile odwoływanie się doń może być wartościowe dla bułgarskiej partii Ataka czy greckiego Złotego Świtu, o tyle trudno zrozumieć popierających prawosławie katolików czy protestantów. – W prawosławiu (…) człowiek jest częścią Kościoła, częścią wspólnotowego organizmu, tak jak noga – mówił we wspomnianym wywiadzie rosyjski filozof. – Jak więc człowiek może odpowiadać za siebie? Czy noga może odpowiadać za siebie? Stąd wywodzi się idea państwa, totalnego państwa. Dlatego też Rosjanie, ponieważ są prawosławni, mogą być prawdziwymi faszystami – dodał. Prawosławie dla kremlowskiego ideologa to przeciwieństwo katolicyzmu, ale już nie przeciwieństwo pogaństwa. To jednak nie problem dla tego sympatyka tradycjonalizmu integralnego.  

Nawet jednak jeśli pominiemy radykalne poglądy Dugina, to w zasadzie bezdyskusyjna pozostaje zależność rosyjskiej Cerkwi prawosławnej od Moskwy. Stała się ona normą już w 1667 r. Wówczas to – zauważa Alain Besançon w książce „Święta Ruś”, rosyjski Sobór potwierdził, że car posiada pełnię władzy nie tylko doczesnej, lecz również duchowej. KGB-owska przeszłość zwierzchnika Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego Aleksego II przestaje więc dziwić.

Brak praworządności

Putinowskiej Rosji obcy jest także inny aspekt cywilizacji łacińskiej, a więc praworządność. Nie chodzi tu o zideologizowaną koncepcję demokratycznego państwa prawnego, ale o zwykłą ochronę prawa do życia i własności oraz ograniczeń nałożonych na władzę. Obrazuje to traktowanie przez Moskwę swoich przeciwników.

W styczniu 2016 r. brytyjscy śledczy ujawnili, że za zabójstwem Aleksandra Litwinienki stał prawdopodobnie Władimir Putin. Ów zmarły w 2006 r. podpułkownik KGB  twierdził, że otrzymał nielegalny nakaz zamordowania oligarchy i opozycjonisty, Borisa Bieriezowskiego. Oskarżał także Kreml o odpowiedzialność za zamachy na moskiewskie i wołgodońskie bloki mieszkalne. Posłużyły one za pretekst do wojny z Czeczenią. 

W Rosji częste są też przypadki śmierci dziennikarzy. Jak podała w styczniu 2016 r. Linda Qiu na portalu politifact.com od 2000 r. w tym kraju zamordowano 34 żurnalistów. Nie oznacza to, że zginęli oni na bezpośredni rozkaz Putina. Jednak nasilenie morderstw wynika przynajmniej z cichej tolerancji rosyjskich władz.

Rosja chrześcijańska czy sowiecka ?

Osobom nadal wierzącym w bliskość Rosji i chrześcijańskiego konserwatyzmu warto też przypomnieć, do jakich tradycji odwołuje się sam Putin. Nie jest to bynajmniej tylko dziedzictwo prawosławne, lecz także sowieckie. W kwietniu 2005 r. ten pracujący przez 25 lat w KGB polityk, w przemówieniu do parlamentu i narodu określił upadek ZSRR mianem „największej katastrofy geopolitycznej stulecia”. Dodał, że dla Rosjan stał się on rzeczywistą tragedią. Podobną opinię powtórzył w wywiadzie dla amerykańskich telewizji CBS i PBS we wrześniu 2015 r. ubolewając nad rozbiciem rosyjskich rodzin i innymi społecznymi problemami wynikającymi z rozpadu socjalistycznego imperium.

Ponadto sowieckie pomniki nadal są przez Rosjan otaczane szczególnym pietyzmem – nawet gdy znajdują się na terenie Polski. Obrazuje to nieprzyjazna reakcja rosyjskiego MZS na plany ich likwidacji w Polsce. Dodajmy, że Władimir Putin zdecydował o powrocie do rosyjskiego hymnu melodii z czasów ZSRR. Nikt chyba nie podsumował tego tak trafnie jak… Aleksander Kwaśniewski podczas Konferencji Jałtańskiej Strategii Europejskiej. – Chcę, byście zrozumieli, jakim krajem jest Rosja – powiedział w sierpniu 2014 r.– Ona może zmieniać słowa, ale nie zmieni melodii – dodał.

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij