Dwa lata temu, generał Martin E. Dempsey, najwyższy rangą oficer w całych Siłach Zbrojnych Stanów Zjednoczonych wydał rozporządzenie w sprawie planu administracji Obamy, aby dopuścić kobiety do bezpośrednich działań bojowych. Podkreślił, że jeśli kobiety nie będą mogły przejść testów sprawnościowych, wyżsi dowódcy muszą znaleźć dobre uzasadnienie, by tych norm nie obniżać.
Właśnie zakończyły się testy sprawnościowe, sprawdzające umiejętności kandydatów na oficerów marynarki wojennej. Żadna z 29 kobiet ich nie zaliczyła.
Wesprzyj nas już teraz!
Rzecznik marines powiedział, że nie ma danych, na podstawie których można by orzec, które zadania okazały się najtrudniejsze dla kobiet. Zwrócił jednak uwagę na jeden szczególnie wymagający test wytrzymałości górnej części ciała. Kandydat na oficera musi być w stanie wspiąć się na wysokość 25 stóp z wyładowanym plecakiem.
Zwolennicy służby kobiet w armii – politycznie poprawni nominaci Obamy – uważają, że testy są zbyt wymagające i trzeba obniżyć standardy, by kobiety żołnierki mogły brać bezpośredni udział w operacjach specjalnych i w walce wręcz na polu bitwy.
Do stycznia przyszłego roku oficerowie mają czas, by zmienić normy. Wtedy sekretarz obrony Ashton Carter zdecyduje ostatecznie do jakich działań mogą być dopuszczone kobiety. Jeśli oficerowie Marine Corps zdecydują, że w pewnych operacjach kobiety nie mogą uczestniczyć, muszą udowodnić, dlaczego nie można obniżyć norm.
Emerytowany oficer Marine Corps i analityk w The Heritage Foundation, Dakota Woods ostrzegł, że Korpus musi być przygotowany na biurokratyczną batalię. – Osobiście uważam, że ludzie z administracji prezydenckiej będą naciskać na Korpus, by otwarł wszystkie dziedziny zawodowe w armii dla kobiet. Mam jednak nadzieję, że dowództwo Marine Corps będzie w stanie racjonalnie uzasadnić zachowanie aktualnych standardów – mówił.
Woods obawia się, że zwolennicy służby kobiet w armii będą starali się wykorzystać wszelkie niekorzystne statystyki, w tym także niezdawalność testów przez mężczyzn, aby przekonać do obniżenia wymogów.
Podczas ostatniego szkolenia oficerów, dziewięciu spośród dziewięćdziesięciu mężczyzn nie zaliczyło egzaminu sprawnościowego i nie ukończyło kursu.
Elaine Donnelly, która kieruje Centrum Gotowości Bojowej jest przeciwniczką służby kobiet w armii, nie mówiąc już o ich bezpośrednim udziale w walce lądowej. Donnelly obawia się obniżenia wszystkich standardów, zarówno w służbach specjalnych, jak i piechocie morskiej. Wg niej może być tak, że jeśli coś się okaże za trudne dla kobiet, to szefostwo uzna, że to coś automatycznie jest za trudne dla wszystkich.
Maureen Krebs, rzeczniczka Marine Corps zapewniła, że każda norma jest sprawdzana. Pentagon chce się upewnić, że każde zadanie wymagane od kandydatów jest istotne dla walki na polu bitwy i jest „neutralne pod względem płci”.
Źródło: washingtontimes.com, AS.