„Budząca strach fala populistyczna, islamofobiczna i eurosceptyczna nie runęła na Holandię, która pozostała wierna tradycji kosmopolityzmu i tolerancji”, „Holendrzy powstrzymali zwycięski marsz partii prawicowych”, „Środowe wybory w Holandii pokazały, że zwycięstwo populistów nie jest nieuchronne, oraz że nie potrafią oni wygrać walki na argumenty” – w takim tonie większość zagranicznych gazet komentuje wybory parlamentarne w Holandii.
„Die Welt” (Niemcy)
Wesprzyj nas już teraz!
„Holendrzy powstrzymali zwycięski marsz partii prawicowych. To tryumf premiera Marka Rutte, który w walce przeciwko Wildersowi zademonstrował siłę zdolną do obrony demokracji” – komentuje Rainer Haunrich. Jego zdaniem mieszkańcy Holandii zatrzymali terror prawicowego populizmu w zachodnim świecie. Publicysta podkreśla, że główną przyczyną zwycięstwa „prawicowych liberałów” jest ostry spór z holendersko-turecki, dzięki któremu wyborcy mogli ujrzeć w Marku Ruttem „twardego i nieustępliwego męża stanu”.
Haunrich podkreśla, że po Brexicie i zwycięstwie w wyborach Donalda Trumpa pojawił się płomyczek nadziei dla zachodniego świata, a Holendrzy udowodnili, że są „bezbłędnie funkcjonującą demokracją”.
„La Repubblica” (Włochy)
„Europa wychodzi uspokojona z holenderskich wyborów (…) Populizm nie rozlał się na dalsze kraje” – napisano w komentarzu. Dodano, że wybory w Holandii pomogły „zmierzyć poziom prawicowej demagogii” przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi we Francji i parlamentarnymi w Niemczech.
„Le Figaro” (Francja)
Zwycięstwo centroprawicowej Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji premiera Ruttego stanowi, zdaniem komentatorów, „wielką ulgę dla tradycyjnych partii w Europie”. Gazeta zaznacza, że ostra kampania wyborcza w Holandii skupiona wokół spraw islamu i imigracji jednoznacznie pokazała, że „w Holandii nastąpił ostry skręt w prawo w kwestii tożsamości”.
„Le Soir” (Belgia)
„Już drugi raz, po Austrii, kraj udowadnia, że zwycięstwo populistów nie jest nieuchronne. 80-procentową frekwencją Holendrzy oddali hołd demokracji” – komentuje dziennik. W artykule czytamy m.in.: „Prawie pogodziliśmy się z opinią, że nawet jeśli Wilders nie osiągnie wyniku, który pozwoli mu stanąć na czele rządu, albo wpływać na niego, to i tak jego rezultat będzie znaczącym przełomem na poziomie europejskim. Tak się nie stało. Dwie postępowe partie, Zieloni i liberalna D66, osiągnęły spektakularny wzrost, a chrześcijańscy demokraci też wypadli dobrze”.
W opinii autora tekstu „nie ma lepszej broni niż determinacja, niż przekonanie i odważne argumenty, które odwołują się do mądrości wyborcy. To właśnie bitwy na argumenty populiści i skrajna prawica nie mogą wygrać”. Na końcu publicysta wyraża się z troską o przyszłości Francji. „Nasi przyjaciele z Francji, którzy będą walczyć w kolejnej rundzie z populizmem, powinni starannie przestudiować holenderską lekcję”.
Źródła: gazetaprawna.pl, wp.pl
TK