Wedle prognoz tegoroczne żniwa w Polsce mają okazać się wyjątkowo obfite. Ta szczęśliwa z reguły wieść wcale nie rysuje się tak kolorowo, gdy zapotrzebowanie wśród nabywców produktu jest wyjątkowo niskie. Napływ taniego zboża, zalegającego w nadmiarze na Ukrainie, sytuacji nie poprawił. Pełne magazyny mogą krajowych płodów rolnych już nie pomieścić…
W tej sytuacji, zdaniem Moniki Piątkowskiej, prezesa Izby Zbożowo- Paszowej, kluczowe okażą się działania władz, mające zapewnić nowe kierunki eksportu krajowych zbiorów. Konieczne jest również zwiększenie przepustowości magazynów, podkreśla kobieta. Kierowana przez nią instytucja apeluje o podjęcie odpowiednich kroków dyplomatycznych i administracyjnych.
Jak przypomina rp.pl, już w zeszłym roku żniwa dopisały rolnikom, o niemal 8,5 proc przekraczając średnią masę płodów rolnych zbieranych rocznie od 2018 roku. W tym sezonie plony mają być jeszcze większe – wedle przewidywań Komisji Europejskiej polscy producenci żywności zbiorą 35, 76 milionów ton zboża.
Wesprzyj nas już teraz!
Zarówno z powodu pomyślnych zbiorów w kraju, jak i napływu taniego surowca zza wschodniej granicy rynek może okazać się przepełniony – paradoksalnie zamiast do polepszenia prowadząc do pogorszenia się sytuacji. Od dawna z powodu nierozsądnej polityki, braku ochrony interesu rolników i dominacji zagranicznego kapitału uprawa ziemi znajduje się w naszym kraju na granicy opłacalności. Nadmiar zboża spowodowałby na dodatek spadek jego ceny, pogłębiając nieopłacalność rolniczej pracy, ostrzegał jeszcze w zeszłym roku były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Według Piątkowskiej zaproponowany jako rozwiązanie przez władze kup interwencyjny zbóż nie rozwiąże problemu, ponieważ jego skala nie będzie dostateczna.
Źródło: rp.pl
FA