Dzisiaj

Niezależnie, jakie będą w Polsce wyniki wyborów prezydenckich, to i tak w lipcu nowy „pierwszy obywatel” RP będzie „zagospodarowywał” emocje odwołujące się do „rzezi wołyńskiej”. Mogą być tylko inaczej rozłożone akcenty. W każdym bądź razie, dla Polaków, dla naszej tożsamości, jest to temat tak samo fundamentalny, jak nie przymierzając holokaust dla Żydów. I o ile politycy państwa Izrael więcej niż zadbali o międzynarodową „promocję” zagłady członków narodu niegdyś wybranego, to o naszych rodaków, ludobójczo wymordowanych przez ukraińskich nacjonalistów, rządzący Rzeczpospolitą zdecydowanie nie dbają… Warto jednak, nie czekając na lipiec – a nadto z katolicką pokorą – uświadomić sobie, że istnieją inne nacje mające swoje „pola śmierci” i swoje niełatwe drogi do narodowej pamięci.        

Po dziesiątkach lat oczekiwania, w roku 2004, parlament włoski uznał 10 lutego Narodowym Dniem Pamięci ludzi masowo mordowanych przez komunistycznych jugosłowiańskich partyzantów, głównie na terenach Wenecji Julijskiej i Dalmacji, co miało miejsce po zawieszeniu broni we Włoszech od września 1943 i aż do 1945. Kiedy tam ktoś mówi: „Foibe”, to tak, jakby u nas powiedzieć „Wołyń”. Foibe, to krasowe studnie (do 100 m głębokości) na półwyspie Istria. Wyłapywanych mieszkańców okolicznych wsi – mężczyzn, kobiety, dzieci – przyprowadzano nad te studnie i tam do nich strzelano, a ciała strącano w głąb. Czasami wiązano ich łańcuchami i strzelano tylko do tych stojących nad przepaścią. Kiedy spadali, pociągali za sobą innych. Nie wszyscy ginęli od razu. Umierali z powodu obrażeń i z głodu, wśród martwych ciał, czasami obok swoich bliskich. Pod pretekstem „walki z faszyzmem”, żołnierze marszałka Tity zabili tam kilka tysięcy osób w ramach czystki etnicznej mającej finalnie doprowadzić do przejęcia tych ziem przez Jugosławię. Coś nam to przypomina?

Pamięć o tych wydarzeniach, dodatkowo związana z masowym exodusem Włochów z Dalmacji po roku 1947, co było spowodowane aneksją regionu przez Jugosławię (no właśnie) i politycznymi naciskami, była z jednej strony fałszowana, a z drugiej rzecz przemilczano. Czyż nie tak było u nas z pamięcią o Wołyniu, o wypędzeniach z Kresów, a także z pamięcią o Żołnierzach Wyklętych? Prawda i u nas i tam zaczęła być ujawniana dopiero w XXI wieku, ale nie bez przeszkód.

Wesprzyj nas już teraz!

Dokładnie to ilustruje zmiana dokonana na tablicy z roku 2004 poświęconej ofiarom „Foibe”, gdzie napis: „Za Włochy”, zastąpiono formułą: „Republika Włoska pamięta”… A Państwo pamiętacie jak  usunięto z Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie tablicę dedykowaną obronie Birczy przed bandami UPA? Tak jak u nas skrajna lewica definiuje żołnierzy podziemia antykomunistycznego jako „bandytów”, a „rzeź wołyńską” przedstawia jako ukraiński odwet za polskie odwieczne zbrodnie, tak we Włoszech od lat trwa polityczna wojna o narodową pamięć pomiędzy lewicową Partito Democratico, a Alleanza Nazionale (ugrupowanie istniało do 2009) i Fratelli d’Italia (obecnie).

Spór o to, co wydarzyło się 80 lat temu, 10 lutego przeniesiono do Strasburga, gdzie w budynku Parlamentu Europejskiego (PE) prawicowi włoscy europarlamentarzyści zorganizowali wystawę „Foibe: tragedia i exodus”. W przeddzień, w miejscowości Basovizza, gdzie powstało Centrum Dokumentacji czystek etnicznych z czasów II wojny światowej, został zdewastowany monument upamiętniający tamte wydarzenia. Natomiast w PE dziewięciu europosłów ze Słowenii i Chorwacji zaprotestowało przeciwko wystawie, żądając jej usunięcia. W liście skierowanym do Roberty Metsoli, przewodniczącej PE, członkowie Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (Progressive Alliance of Socialists and Democrats), grupy politycznej „Odnówmy Europę” (Renew Europe) i Partii Zielonych (European Green Party) stwierdzili, że „wystawa zniekształca fakty historyczne, szargając reputację jugosłowiańskiego ruchu partyjnego i podważając podstawową wartość dzisiejszej „wolnej i suwerennej Europy, [którymi jest] antyfaszyzm”. Dodano kilka standardowych epitetów, które bardzo dobrze znamy z dyskursu flekującego polskich patriotów. Tak więc według skarżących się ,wystawa jest „niezwykle szkodliwa”, „absolutnie oburzająca”, a delegacja włoska „podżega do nienawiści” i podważa „zasady wspólnoty europejskiej (…) zakorzenione w zwycięstwie nad nazizmem-faszyzmem”. Dodajmy, że wystawa, przeciwko której tak mocno zadziałano, była eksponowana tylko przez trzy dni (sic!)

Kiedy, w tak ważnym dla polskiej historii roku stulecia odzyskania Niepodległości, niektórzy reprezentujący nasz kraj posłowie zorganizowali w Brukseli przygotowaną przez IPN wystawę „Polska Walcząca” (trzydniową), gdzie pokazano archiwalne zdjęcia i dokumenty z epoki (m.in. atak na Polskę w 1939 r., życie w okupowanym kraju, działalność partyzancką, Powstanie Warszawskie oraz sylwetki bohaterów, w tym Żołnierzy Wyklętych), władze PE chciały ją najpierw zablokować, a później ocenzurować. Skończyło się na umieszczeniu obok miejsca wystawy jakże znamiennej tabliczki z informacją, że PE nie ponosi odpowiedzialności za treść ekspozycji.

Kultura obrazująca się poprzez działania dokumentalne (np. wystawy), a jeszcze bardziej artystyczne, definiuje ludzką tożsamość. Marksiści (ci współcześni, ci od maszerowania na instytucje) bardzo dobrze o tym wiedzą. Nic więc dziwnego, że w budynkach Parlamentu Europejskiego przez cały rok są prezentowane różne wystawy, odbywają się koncerty i spektakle oraz spotkania z twórcami. To brukselskie wzajemne stymulowanie się sztuki i polityki wiele wyjaśnia… Również w kontekście polskim. Ale to temat już na kolejne felietonowe przemyślenia.

 

Tomasz A. Żak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(3)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie