28 czerwca 2024

ŻAK TERAZ #9: Polacy jak bociany

(Józef Chełmoński /Domena publiczna, via Wikimedia Commons)

Są takie pejzaże, które cieszą. Są takie zdarzenia, które podnoszą na duchu. Ja na przykład lubię zobaczyć Tatry, nawet z daleka, ot tam gdzieś rankiem świecące śniegiem, czy fioletowe z wieczora. W kwietniu wypatruję bocianów. Potem, kiedy widzę głowy bocianiątek wystające z gniazd, to wiem, że jestem u siebie, w naszej Polsce.

Wyjazdy zagraniczne nikogo już nie ekscytują. Ot, norma: ludzie jeżdżą za przyjemnością, za zarobkiem – norma. Paryż, Rzym czy Madagaskar, Chicago czy Pekin. Wyprawa za ocean, to tylko więcej godzin w samolocie. Polacy są wyjątkowo ruchliwym narodem, choć „podróżują” nie zawsze z własnej woli. Ale jedno, mimo wszystko, jest u nas wyjątkowe – większość chce wracać „do domu”. Jak bociany. Te ptaki – będące jednym z symboli naszej Ojczyzny – tutaj mają swoje gniazda, tutaj wychowują swe bocianie potomstwo i choć odlatują, to zawsze wracają – do domu. Pamiętacie Państwo tę frazę Cypriana Norwida:

Tęskno mi, Panie (…) / Do kraju tego, gdzie winą jest dużą / Popsować gniazdo na gruszy bocianie, / Bo wszystkim służą…

Wesprzyj nas już teraz!

Powiecie Państwo, że tak może było kiedyś, że to minęło, że nie wróci… Ale jednocześnie wszyscy tak właśnie chcielibyśmy żyć, o takich uczuciach marzymy, tak widzielibyśmy przyszłość naszych dzieci. Dom – spróbujmy rozszyfrować to słowo, a jeszcze lepiej jego rozwinięcie: Domostwo.

D, jak dobro.

O, jak opieka.

M, jak mama.

O, jak Ojczyzna.

S, jak stałość.

T, jak tato.

W, jak wiara.

O, jak… odpowiedzialność za to wszystko, co powyżej.

Dom kojarzymy nie z miastem, ale z pejzażem wsi, z przestrzenią pełną kolorów i zapachów natury. Nikt domem nie nazwie mieszkania w bloku czy nawet kamienicy. A domki letniskowe, to przecież nie domy, tylko zaledwie domki. Określenie – „dom rodzinny” od rodzenia się wywodzi. Kiedyś w domu przychodziliśmy na świat. To były nasze gniazda, w przenośni i dosłownie, jak te bocianie. Oddział szpitalny zwany „porodówką” nie jest domem.

W domach żyły obok siebie kolejne pokolenia jednej rodziny. Obok starców małe dzieci. Następowała naturalna życiowa edukacja, super praktyczna i na wyciągnięcie ręki. Jej podstawą była praca, często wspólna. Pracę regulował rytm przyrody, pory roku i pory dnia – każda wymagająca określonych zachowań, bez których istnienie domu i rodziny byłoby zagrożone. Cały ten rytm życia był ściśle spleciony z rokiem liturgicznym, a więc z wiarą chrześcijańską, katolicką (np. wigilijny opłatek, np. wielkanocne jajko). Jeszcze do dzisiaj w świecie słowo „Polak” jest synonimem słowa „katolik”.

Nosimy w sobie bezcenny depozyt polskości. Nosimy to jak bociany. Pilnujmy gniazda, a od czasu do czasu zobaczmy jak gadają do nas Tatry.

Tomasz A. Żak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(14)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie