„Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski motywuje zakaz pojawiania się krzyży w urzędach neutralnością państwa. Czy rzeczywiście państwo powinno być i w ogóle może być neutralne?”, pyta na łamach tygodnika „SIECI” Bronisław Wildstein.
W ocenie publicysty wszelkiej maści projekty ukryte pod hasłem „neutralnego państwa” mają za zadanie zredukowanie tegoż państwa do roli „stróża nocnego”.
„Nawet jednak stróż ów musi działać zgodnie z jakimś prawem, a wszystkie próby oderwania prawa od moralności kończyły się katastrofą. Moralność z definicji nie jest neutralna. Możemy wywodzić ją z różnych źródeł, ale dlaczego zakazywać mamy manifestacji religii, która tradycyjnie w Polsce stanowiła jej fundament?”, pyta.
Wesprzyj nas już teraz!
Autor „Doliny nicości” przypomina, że koncept neutralności wyrasta z imperatywu obrony praw mniejszości, który, jakkolwiek uzasadniony, jak zawsze może prowadzić do ekscesu. „Czy obrona praw mniejszości ma odbierać prawa większości? Współczesne stadium Zachodu demonstruje ten stan rzeczy. Chrześcijaństwo rugowane jest z przestrzeni publicznej, w której coraz bardziej nachalnie rozpychają się marginalne grupki LGBT+. Krzyż w urzędzie ma naruszać ich neutralność, ale już nie tęczowa symbolika. To ona oraz cała idea wielokulturowości ma służyć absolutnie nie neutralnej operacji rozmontowania cywilizacji Zachodu. Do tego prowadzić ma absurdalna zasada zamknięcia religii w sferze prywatnej”, czytamy.
Zdaniem publicysty prezydent Warszawy podejmując decyzję o zdjęciu krzyży ze stołecznych urzędów podąża jedynie za dominującymi dziś na Zachodzie rzecznikami ideologii emancypacji, którzy chcą „wyzwolić” nas z tradycyjnej, a więc jedynej, która istnieje kultury, innymi słowy niszczą ją, dokonując nihilistycznej rewolucji. „Chociaż wygląda ona inaczej niż jej wcześniejsze, historyczne warianty, to meritum, które polega na obaleniu przemocą (choćby symbolicznie-prawną) tradycyjnego porządku pozostaje to samo”, podkreśla.
„Ateiście nie powinien przeszkadzać krzyż, który nic dla niego przecież nie znaczy. Nie powinien wadzić tolerancyjnemu wyznawcy innej religii, który rozumie, że ludzie na różny sposób czczą boskość. Wrogi będzie fanatycznemu przedstawicielowi wyznania, który usiłuje siłą narzucić je wszystkim. Wyznanie to może wprawdzie przybierać imię ateizmu, ale w rzeczywistości nie ma z nim nic wspólnego, a stanowi agresywną, antychrześcijańską ideologię. Zakaz krzyży w urzędach jest wyrazem fanatyzmu”, podsumowuje Bronisław Wildstein.
Źródło: tygodnik „SIECI”
TG