3 kwietnia 2019

Zakazać homopropagandy! Dla dobra dzieci

(Fot. Maciej Jarzebinski /FORUM /pixabay.com)

Czy propaganda homoseksualna w przestrzeni publicznej powinna funkcjonować i być penalizowana? Znamy kraje, w których tego rodzaju prawo zostało już wprowadzone, uznając szkodliwość społeczną homoseksualizmu. W Polsce, po awanturze wokół warszawskiej Karty LGBT+ i ujawnieniu przerażających standardów edukacji seksualnej dzieci według WHO, takie rozwiązanie znajduje coraz więcej zwolenników. Teraz potrzeba jeszcze tylko posłom odrobiny kreatywności, odwagi i konsekwencji. Zawołanie Jarosława Kaczyńskiego „ręce precz od naszych dzieci”, zdaje się, wciąż przecież pozostaje w mocy?

 

Pomysł na penalizację propagandy homoseksualnej w przestrzeni publicznej – w charakterze sondy – „wrzucił” kilka dni temu na Twitterze poseł Robert Winnicki. W rozmowie z PCh24.pl przyznał, że odbiór społeczny takiego rozwiązania był zaskakująco pozytywny. – Rzecz, która jeszcze kilka miesięcy temu nie wzbudziłaby tak pozytywnego odbioru została przez bardzo wielu komentatorów zauważona i to niekoniecznie krytycznie. Stało się tak, gdyż mamy dziś do czynienia z ofensywą homopropagandy. To co widzimy w Warszawie, czy innych miastach sprawia, że warto nad takim rozwiązaniem poważnie się zastanowić – powiedział.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Poseł przyznał, że kierunek takiej ustawy w Polsce należy jeszcze przedyskutować. W Europie mamy dwa modele – funkcjonujące w Rosji i na Litwie. Litewskie rozwiązanie ma tę zaletę, że ustawa nie została zakwestionowana przez żaden trybunał, ale też jest ona nieskuteczna. Rozwiązanie rosyjskie słabo licuje zaś z polskimi standardami tworzenia prawa. – Trzeba zatem pomyśleć na polskimi rozwiązaniami. Myślę, że powinny one iść zwłaszcza w kierunku ochrony nieletnich przed określonymi treściami mającymi charakter deprawacyjny. Rozszerzanie prawa nie tylko oświatowego, ale też dotyczącego ochrony małoletnich, to jest kierunek, w którym w największym stopniu powinniśmy iść – ocenił.

 

Robert Winnicki pytany o potrzebę wypowiedzenia konwencji stambulskiej przyznał, że z całą pewnością jej obowiązywanie jest sygnałem intencji politycznych rządu. – Samo zniesienie konwencji – oczywiście potrzebne – jest niestety wytrąceniem tylko jednego z narzędzi, a nie ustanowieniem zasady generalnej co do treści, które mogą się pojawiać w przestrzeni publicznej, a nam potrzeba właśnie takiej zasady ogólnej – wskazał.

 

Jak wyjaśnił mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu Ordo Iuris, w Rosji w 2013 roku wprowadzony został zakaz promowania „nietradycyjnych związków seksualnych” wśród osób małoletnich. Na Litwie zaś od 2009 obowiązuje ustawa zakazująca rozpowszechniania informacji promujących ideę małżeństwa i rodziny inną niż konstytucyjna, uznaje bowiem takie działanie za szkodliwe dla dzieci i młodzieży, ale nie przewiduje żadnych kar za przekroczenie tych ograniczeń.

 

Innymi słowy, czyni ona bezprawnym promowanie homoseksualizmu, ale nie wprowadza sankcji. Z założenia jeśli jakieś działanie jest bezprawne, to np. nie można zorganizować tzw. „parady równości”, bo przecież nie można maszerować z hasłami sprzecznymi z prawem. Brak sankcji i niejednoznaczność przepisów doprowadziły jednak do tego, że ta norma prawna jest martwa, bo parady na Litwie są organizowane. Nic też nie stoi tam na przeszkodzie, by promować ideologię LGBT+ w popkulturze. Co więcej, Sąd Konstytucyjny Litwy na początku 2019 roku podkreślił, że małżeństwo jest konstytucyjnie naturalne pod względem płci   – zauważył.

 

Jak dodał mec. Kwaśniewski, należy też rozgraniczyć ukazywanie relacji homoseksualnych od propagandy LGBT+. Ta obejmuje bowiem bardzo wiele ideologicznych postulatów co do organizacji społeczeństwa – jak choćby te dotyczące konstrukcji rodziny, czy definicji płci. Są to też postulaty dotyczące wolności słowa, widoczne choćby w przepisach dotyczących walki z „mową nienawiści”. To również uderzenie w wolność gospodarczą.

 

Postulatów ideologii LGBT+ jest o wiele więcej i trudno powiedzieć czy taki przepis „zakazujący homopropagandy” – jak rozumiem, zakazujący promowania relacji homoseksualnych – skutecznie uniemożliwiłby promowanie ideologii LGBT+. Jeśli zaś byłby to zakaz promowania ideologii LGBT+, to trzeba odpowiedzieć na pytanie o to w jakim zakresie demokratyczna władza publiczna może decydować o wykluczeniu pewnych myśli i koncepcji z debaty publicznej? – dodał.

 

Mec. Kwaśniewski zauważył, że doktryna zwana militant democracy przewiduje możliwość wykluczenia z obszaru wolności tych, którzy sprzeciwiają się demokracji. Owocem tego jest choćby obowiązujący w Polsce konstytucyjny zakaz promowania ustrojów totalitarnych: komunistycznego, faszystowskiego i nazistowskiego. Istotne zatem będą rozwiązania szczegółowe. Niewątpliwie jednak byłby to mocny cios. – Sądzę jednak, że ten rząd i parlament nie podejmie dyskusji w tym obszarze – ocenił.

 

Prezes Ordo Iuris dodał, że obecnie realnymi do wdrożenia wydają się być rozwiązania, które poprawią kontrolę nad tym co dzieje się w szkołach. To nałożenie na szkołę i organizację, która chce prowadzić z dziećmi zajęcia poza podstawą programową, obowiązku przedstawienia rodzicom „prospektu informacji wychowawczej” na czym dane zajęcia będą polegać. Dopiero po doręczeniu takiego prospektu rodzice zapisywaliby dzieci na zajęcia. – To jest rozwiązanie możliwe do wprowadzenia, jako zapewniające realizację konstytucyjnej zasady pierwszeństwa wychowawczego rodziców. Mam jednak świadomość tego, że w niektórych przypadkach sama informacja może nie być dostateczna, ponieważ brakuje wśród rodziców świadomości zagrożeń – dodał.

 

„KON-STY-TUC-JA”

Uważam, że jakieś odgórne rozwiązanie w tym zakresie jest potrzebne. Oczywiście trzeba zastanowić się nad kształtem takiej ustawy. Bo promocja homoseksualizmu, nachalne promowanie takich zachowań powoduje, że tworzy się „moda” na taki styl życia, zwłaszcza wśród młodzieży – oceniła Magdalena Trojanowska z Inicjatywy Stop Seksualizacji Naszych Dzieci.

 

Jak zauważyła, w 2017 roku opublikowane zostały wyniki badań, które potwierdzają, że promocja pewnych zachowań – homoseksualnych, czy ogólniej mówiąc antyheteroseksualnych, mocno oddziałuje na młodzież i ilość „osób zaburzonych” wzrasta. Jak podkreśliła Trojanowska, właśnie z uwagi na dobro dzieci i młodzieży, należałoby – choćby na wzór metod znanych z programów telewizyjnych – wprowadzić ograniczenia prezentowanych treści. – Należałoby również zabronić na terenie polskich szkół działalności zagranicznych  organizacji, których celem jest propagowanie pewnych zachowań seksualnych i idei w środowisku dzieci i młodzieży – dodała.

 

Jej zdaniem, orężem może być tu Konstytucja RP, która stanowi, że małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny znajduje się pod szczególną ochroną państwa. Zatem oczywistym winno być, że promocja innych „związków rodzinnych” w naszym kraju jest zabroniona. – Jednak pierwszym krokiem powinno być wypowiedzenie konwencji stambulskiej, która wprowadza pojęcie gender w kulturę prawną – skwitowała.

 

Także Kazimierz Przeszowski z Centrum Życia i Rodziny jest zdania, że podważanie konstytucyjnej normy i wartości jaką jest małżeństwo określone jako związek kobiety i mężczyzny – tak jak podważanie innych norm konstytucyjnych – powinno być zakazane. – Powiedzmy sobie wprost, dzisiaj głównym obiektem ataku jest rodzina. Już w obecnie istniejących przepisach prawa zostały wprowadzone takie określenia „przemoc w rodzinie” w miejsce właściwego sformułowania „przemoc domowa” (odbywającą się w miejscu zamieszkania). To rodzina, małżeństwo jest dzisiaj obiektem ataku, i promowanie nietrwałych, mających charakter wyłącznie seksualny związków osób tej samej płci, jakoby równych małżeństwu jest niewłaściwe – ocenił.

 

Jak dodał, małżeństwo powinno być pod ochroną prawa i godzenie w małżeństwo, rodzinę i inne fundamentalne wartości powinno być objęte sankcjami prawnymi. – W tym absolutnie się zgadzam: trzeba bronić małżeństwa ponieważ druga strona jak mantrę powtarza, że to członkowie rodzin są sprawcami przestępstw wobec nieletnich. A z badań instytutu badawczego zrealizowanych dla Kongresu Stanów Zjednoczonych wynika bardzo jasno: to w rodzinie dziecko jest najbezpieczniejsze. To w związku gdzie mama i tata się kochają i są ze sobą na całe życie, to tam dzieciom wiedzie się najlepiej – podkreślił Przeszowski.

 

Sytuacja dzieci jest gorsza w „związkach ulotnych”, gdzie partnerzy się zmieniają. To tam dziecina częściej doświadczają przemocy, także na tle seksualnym. W ocenie wiceprezesa CZiR, także szkalowanie rodzin za pomocą słownych zbitek „rodzina to przemoc”, „rodzina to pedofilia” powinno być karane, podobnie jak ma to miejsce w przypadku propagowania ideologii totalitarnych czy przestępstw godzących w ustrojowe fundamenty i wartości naszej Ojczyzny.

 

W ocenie Arkadiusza Stelmacha, wiceprezesa Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im Ks. Piotra Skargi, promocja homoseksualizmu jest czymś nagannym moralnie i nie powinna mieć miejsca. – Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Doktryna katolicka jest w tym zakresie jasna: akty homoseksualne uznawane są za grzech ciężki, wołający o pomstę do nieba. To grzech potępiony przez autorytet Pisma Świętego, Tradycję i wielu wybitnych przedstawicieli Kościoła – podkreślił.

 

Jak dodał, także z punktu widzenia świeckiego, państwowego, homoseksualizm winien być postrzegany negatywnie, z uwagi na zgubne konsekwencje tego rodzaju praktyk. – Mówią o tym specjaliści, psychiatrzy, m.in. dr Paul Cameron, autor licznych badań wskazujących na medyczne konsekwencje praktyk homoseksualnych – dodał. Arkadiusz Stelmach wskazał też na niekorzystne z punktu widzenia państwa czynniki wypływające z promowania homoseksualizmu – to chociażby niższy przyrost demograficzny, bowiem akty homoseksualne, z natury, nie są płodne. – Jeśli jeszcze takie związki próbuje się zrównywać z małżeństwem, to następuje ogromne zamieszanie. To typowa neomarksistowska metoda polegająca na dowolnym kształtowaniu rzeczywistości i redefinicji podstawowych pojęć. Za tym idzie walka tych nowych grup o dodatkowe prawa, przywileje, a dzieje się to pod osłoną walki z rzekomą dyskryminacją – dodał.

 

Wiceprezes SKCh podkreślił, że mówiąc o zakazie propagandy homoseksualizmu, musimy tak kształtować przyszłe przepisy, by uwzględniały całą agendę określaną skrótem LGBT+. – To bardzo ważne, by uniknąć możliwości ominięcia zakazu. Miejmy na uwadze fakt, że w terminie LGBT+ mieści się panseksualizm. Oczywiście dziś słyszymy zastrzeżenia, że wcale nie chodzi to o zoofilię, czy pedofilię… Z doświadczenia jednak wiemy, jak szybko rozrastają się grupy roszczeniowe i ich żądania – powiedział.

 

Arkadiusz Stelmach zwrócił też uwagę na dobrą zasadę, by sfera intymna, taką pozostawała. Każdy bowiem winien mieć prawo do prywatności i dotyczy to także ochrony przed epatowaniem w przestrzeni publicznej cudzymi doznaniami seksualnymi. – Przecież powszechnie nie są akceptowane akty seksualne czy obnażanie się w miejscach publicznych. Takie czyny są penalizowane i nikt nie podważa tych zapisów. Tymczasem mamy do czynienia z atakiem na sferę intymną nie tylko poprzez promocję LGBT+, ale też przez zalew łatwo dostępnej pornografii. Potrzebny jest zatem wysiłek mający na celu zapewnienie ochrony prawdy o człowieku, której elementem jest ludzka seksualność, ochrony prawa do prywatności i ochrony przed demoralizacją – dodał.

 

Nie ulega też wątpliwości, że owe zakazy muszą iść w parze z promocją małżeństwa postrzeganego jako związek kobiety i mężczyzny oraz tradycyjnie rozumianej rodziny. To właśnie leży w interesie państwa. – Dobrze zatem, że w debacie publicznej pojawiają się tego rodzaju głosy. Ważne jednak, byśmy koncentrowali się na wszystkich zjawiskach obejmujących ludzką seksualność, odrzucając zachowania niemoralne. Musimy chronić sferę intymną. Nie może być zgody na powszechną seksualizację życia publicznego, a nie ma wątpliwości, że w sposób szczególny należy chronić dzieci – podsumował Arkadiusz Stelmach.

 

Jarosław Kaczyński mógł ochronić dzieci

Pomysł ochrony dzieci przed homoindoktrynacją nie jest nowy. W 2007 roku ówczesny premier Jarosław Kaczyński poparł wprowadzenie „zakazu promowania gejowskiego stylu życia” w szkołach. Nad takim projektem pracowało Ministerstwo Edukacji Narodowej i zakładał on kary (utrata pracy, kara więzienia) dla nauczyciela, który wpuści na teren szkoły agitatorów LGBT+. Projekt zakładał też sankcje dla osób promujących homoseksualizm w placówkach oświatowych. Premier Kaczyński deklarował wówczas, że jest za tolerancją, ale przeciwko afirmacji homoseksualnych zachowań.

 

Dwa lata później, próbę ochrony polskiego społeczeństwa przed homopropagandą próbowali podjąć posłowie PiS. Arkadiusz Mularczyk zlecił nawet przetłumaczenie litewskiej ustawy, która wprowadzała m.in. zakaz pozytywnego przedstawiania homoseksualizmu.

 

W kalendarium tym warto dodać też rok 2017, kiedy to Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że rosyjska ustawa zakazująca, pod groźbą kary, promowania „nietradycyjnych związków seksualnych wśród osób małoletnich”, stanowi naruszenie wolności wyrażania opinii i jest dyskryminująca. Trybunał potwierdził wówczas naruszenie art. 10 i z art. 14 Konwencji.

 

Czy polska wersja ustawy zakazującej propagandy homoseksualnej ma szansę na przeprowadzenie w Sejmie? To się okaże, gdy pojawi się konkretny projekt. Wiadomo za to, że jeśli taka ustawa „by powstała i byłaby dobrze napisana”, to prezydent Andrzej Duda podszedłby do niej „poważnie” – tak przynajmniej deklarował jeszcze w 2018 roku.

 

Marcin Austyn

 

 

 

 Zobacz także:

 

W obronie wyższych praw. Dlaczego musimy przeciwstawiać się legalizacji związków homoseksualnych?

 

W obronie wyższych praw

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij