Dzięki grantom z założonej przez George’a Soros’a Fundacji Batorego Związek Ukraińców w Polsce będzie monitorował wpisy w internecie pod kątem „mowy nienawiści” wobec Ukraińców – informuje TOK FM.
Internetowy portal radia TOK FM przytacza historię kobiety od kilku lat mieszkającej w Lublinie. Rozmówczyni stacji przyznaje, że relacje z Polakami układały się poprawnie. Dopiero niedawno coś miało się zmienić.
Wesprzyj nas już teraz!
Idąc ulicą rozmawiała z przyjaciółmi po ukraińsku. – W pewnym momencie usłyszałam, jak ktoś za mną mówi mi, że mam mówić po polsku. Okazało się, że to jakaś starsza pani. Odwróciłam się i zapytałam – już po polsku – dlaczego? Powiedziała, że tu jest Polska. Byłam w szoku. Pierwszy raz ktoś mi coś takiego powiedział. To było obraźliwe – twierdzi Ukrainka.
I choć serwis przyznaje, że to jednostkowa sytuacja, to podobnych zdarzeń ma być więcej. Tezę potwierdza Anna Dąbrowska ze Stowarzyszenia „Homo Faber”. Nie ma ona wątpliwości, że problem „mowy nienawiści” nasila się, m.in. w stosunku do Ukraińców.
Jak mówi, na terenach gdzie mieszka mniejszość ukraińska, w tym w Przemyślu, regularnie zdarza się, że ukraińskie dzieci w szkole są wytykane palcami i wyśmiewane. Podobnie – pracownicy z Ukrainy w polskich zakładach pracy. – Wiem z rozmów z moimi znajomymi z Ukrainy, że to się zdarza. W kontekście filmu „Wołyń”, zdarza się częściej – przekonuje Dąbrowska. Do tego dochodzi niszczenie ukraińskich pomników czy grobów.
Z kolei zdaniem Piotra Tymy, prezesa Związku Ukraińców w Polsce, w tej chwili ataki pod adresem jego rodaków nie ograniczają się już tylko do wulgaryzmów. – Są to już nie tylko komentarze pod tekstami, ale też wpisy na naszych profilach na portalach społecznościowych. Zdarza się nawoływanie do popełnienia przestępstwa. Są to na przykład wpisy, w których podane jest imię i nazwisko osoby i nawoływanie, by taką osobę znaleźć i zlikwidować. Dostajemy też określone treści na nasze prywatne skrzynki. Stąd, po rozmowach z ludźmi zajmującymi się mową nienawiści od lat, doszliśmy do wniosku, że powinniśmy się zająć atakami wymierzonymi w Ukraińców – mówi Tyma, określony przez portal kresy.pl mianem negacjonisty wołyńskiego.
Jak informuje Tyma, dzięki środkom z Fundacji Batorego powstał projekt, w ramach którego rozpoczęto monitoring internetu. Został opracowany specjalny algorytm w programie komputerowym. Dzięki niemu udaje się wychwycić określone treści. Potem wolontariusze dokładnie je analizują. – Robią to pod kątem popełnienia przestępstwa. I po wyselekcjonowaniu tych najbardziej drastycznych wpisów nasz prawnik zajmuje się kierowaniem zawiadomień do prokuratury – mówi Tyma dodając, że uruchomiona zostanie też specjalna strona, na której będzie można zgłaszać tego typu ksenofobiczne ataki.
Ale samo skierowanie sprawy do prokuratury w części przypadków – niewiele daje. Piotr Tyma przypomina sprawę rapera, który w swoich utworach nawołuje do nienawiści. – Używa na przykład takich określeń, że dobrzy Ukraińcy to martwi Ukraińcy. I zgłoszenie z 2015 roku nie dało żadnego rezultatu. Policja nie jest w stanie ustalić osoby w sytuacji, gdy ten muzyk występuje w określonych miejscach, udziela wywiadów, są plakaty informujące o jego koncertach. Dlatego też powstał nasz projekt, ponieważ w naszej ocenie, państwo nie wywiązuje się ze swoich obowiązków – mówi prezes Związku Ukraińców w Polsce.
W ramach projektu przewidziano nie tylko monitoring sieci, ale też monitoring spraw, które są zgłaszane do prokuratury. – Chodzi o to, by nasz prawnik na bieżąco pilnował, co się w danej sprawie dzieje, czy są zebrane dowody – wyjaśnia Tyma.
Źródło: kresy.pl/tokfm.pl
MWł