Informacja o blaknącym Cudzie Eucharystycznym w szybkim tempie obiegła opinię publiczną i poruszyła serca wielu katolików. A sprzeczne relacje na temat tego co dzieje się z cudownie przemienionym Chlebem tylko pogłębiły zamęt. Co zatem wydarzyło się w Sokółce? I czy debatując o stanie danego nam znaku nie zapominamy o kwestii ważniejszej: o ofierze Jezusa Chrystusa powtarzanej podczas każdej Mszy świętej i czci należnej Najświętszemu Sakramentowi?
Ogromne poruszenie wśród katolików wywołało wystąpienie Macieja Bodasińskiego, który 13 października 2018 roku wyznał, że miesiąc wcześniej Lech Dokowicz odwiedził Sokółkę i chciał zobaczyć Cud Eucharystyczny. Proboszcz miał oponować i mówić, że jest to niemożliwe, bo z Cudem „coś się stało”, ale „przyciśnięty” wyznał, że wydarzyła się „straszna rzecz”. Cud – wedle relacji Macieja Bodasińskiego – został zabrany na procesję w czasie upału. Świeciło słońce i „wypaliło ten Cud tak, że go nie widać”. Jak dodał Maciej Bodasiński, „Cud Eucharystyczny w Sokółce przestał być widoczny… prawie”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zastanawiał się też co to znaczy i wskazał, że jest to „słowo od Pana Boga, znak w którym mówi Jezus: nie przyjęliście mnie, taki krzyk Boga, który chowa swoją twarz przed nami… To jest wstrząsające, Chrystus chowa swoją twarz, zakrywa swoje serce i mówi: nie przyjęliście mnie, obudźcie się” – mówił Maciej Bodasiński.
Tej relacji w rozmowie z PCh24.pl zaprzeczył proboszcz sokólskiej parafii. I nie chodzi tu już o rozbieżne relacje na temat okoliczności, czasu i przebiegu samej rozmowy jakie się pojawiły, ale o to w jakim stanie znajduje się Cud. Ks. Stanisław Gniedziejko za absurdalne bowiem uznał twierdzenie, że słońce wypaliło Cud. Proboszcz przyznał, że może nieco zmienił On kolor, ale Cud wciąż jest widoczny i jest wystawiony do adoracji przez cały dzień w kościele św. Antoniego.
6 listopada 2018 roku pojawiło się oświadczenie Biura Prasowego Archidiecezji Białostockiej, w którym stwierdzono, że „Cząstka Ciała Pańskiego przechowywana w kolegiacie p.w. św. Antoniego w Sokółce jest starannie zabezpieczona i nie zmieniła swojego kształtu i koloru. Od 7 lat jest Ona na co dzień wystawiona wraz z Najświętszym Sakramentem w sokólskim Sanktuarium, które jest żywym miejscem kultu i licznych łask, o których zaświadczają przybywający tam pielgrzymi”.
Maciej Bodasiński i Lech Dokowicz wobec pojawiających się pytań wydali (8.11.2018) oświadczenie, w którym wskazują na różnice – udokumentowane zdjęciami z 2011 i 2018 roku. Jak wyjaśnili, pierwsze z nich „przedstawia żywą tkankę, fragment mięśnia sercowego w agonii. Przez trzy lata, od czasu, gdy cud miał miejsce (rok 2008), tkanka nie wyschła i trwała w niezmienionej formie i kształcie. 14 kwietnia 2018 roku została zrobiona kolejna seria zdjęć, która ukazuje głębokie zmiany w kolorze i strukturze tkanki”. Jak dodali, „przy tej okazji uzyskaliśmy informację, że Cud wyprowadzony na zewnątrz kościoła w procesji, w upalny i słoneczny dzień wyblakł i nie wygląda już tak samo, jak wcześniej”.
Co zatem się wydarzyło w Sokółce?
Dokonaliśmy próby ujednolicenia dostarczonego w oświadczeniu zdjęcia Cudu po zmianie z 2018 roku (przy zachowaniu koloru korporału i haftowanego krzyża) – oto wynik prównania:
Na końcu tekstu zamieszamy także zdjęcie Cudu wykonane dla PCh24.pl przed kilkoma tygodniami.
Cud niewątpliwie zmienił wygląd. Niemniej mówienie o jego „wypaleniu” „tak, że go nie widać” wydaje się być przesadne. Prezentowane przez Macieja Bodasińskiego i Lecha Dokowicza zdjęcia – mimo zapewnień o zachowaniu zbieżnych warunków ich wykonania – widocznie się różnią w tym zakresie… Mimo to zmiana jest widoczna.
Trudno przesądzać o jej powodach. Być może odpowiedzi można szukać w fizyce? Niewątpliwie mamy za sobą suchy rok. Dodatkowo, jak ustaliliśmy, w kościele w Sokółce uruchomiono klimatyzację, co miało dodatkowo wpłynąć na mikroklimat świątyni, dodatkowo ją osuszając…
A może jest to zjawisko – tak jak sam fakt wystąpienia Cudu – nadprzyrodzone? I zmiany jakie zaszły trzeba rozpatrywać z innej perspektywy – wiary i czci do Najświętszego Sakramentu? Jak pisał o. Benedykt J. Huculak OFM, Cuda Eucharystyczne „stanowią odpowiedź na niewiarę bądź też świętokradcze postawy czy zachowania sług Ciała i Krwi Pańskiej”.
Może zatem trzeba nam wrócić do myśli o tym dlaczego w Sokółce dziesięć lat temu (w wyniku zdarzeń z 12 października 2008 roku) wydarzył się Cud i zastanowić się także dlaczego pięć lat później (25 grudnia 2013 roku) historia się powtórzyła w Legnicy, w parafii p.w. św. Jacka?
Owe cudowne i widzialne przemienienia Chleba w ludzką tkankę sercową to przecież dla katolików wyraźny znak potwierdzający to, w co wierzymy, że dzieje się co dzień na ołtarzach: „To jest ciało moje”… Czyż więc przed Najświętszym Sakramentem padamy na kolana wierząc, że to prawdziwie „Pan mój i Bóg mój!”? Czy stajemy przed Nim w swej nicości jako słudzy przed swym Królem?
Pytań o to jak należy odczytywać fizyczną zmianę Cudu pojawia się wiele. Warto jednak ufać z wiarą, że w każdym działaniu Pan Bóg ma swój plan.
Marcin Austyn
Prezyczytaj także:
Adwent. Czas oczekiwania na TEGO, KTÓRY JEST. Kiedy ostatni raz Go widziałeś?