Ponownie zaostrzyły się napięcia między Afganistanem a Pakistanem. Talibowie oskarżyli we wtorek siły pakistańskie o naloty we wschodnim Afganistanie, w wyniku którego zginęło 9 dzieci i kobieta. Cztery inne osoby zostały ranne. Pakistan miał zareagować na wcześniejsze ataki bojowników afgańskich na ludność cywilną.
Starcia między sąsiadującymi państwami w Azji Południowej mają być najkrwawsze od czasu przejęcia władzy w Kabulu przez talibów w 2021 roku. W tym miesiącu samobójca zabił 12 osób w Islamabadzie. Inny zamachowiec wbił pojazd z ładunkiem wybuchowym w główną bramę szkoły wojskowej w dystrykcie Południowy Waziristan, niedaleko granicy z Afganistanem, zabijając trzy osoby. W poniedziałek trzech zamachowców-samobójców zaatakowało kwaterę główną pakistańskich sił paramilitarnych w Peszawarze, zabijając trzy osoby i raniąc co najmniej pięć.
Pakistańczycy narzekają, że liczba ataków afgańskich bojowników wzmogła się po przejęciu władzy przez talibów. Pakistańskie władze przyznały się, że miesiąc wcześniej przeprowadziły atak powietrzny w Kabulu w celu unicestwienia przywódcy pakistańskiej grupy bojowników talibskich.
Wesprzyj nas już teraz!
W odpowiedzi, późnym wieczorem 11 października, siły talibów zaatakowały pakistańskie posterunki wojskowe rozmieszczone wzdłuż granicy o długości 2600 km. Pakistańczycy odpowiedzieli odwetem. Zginęło 23 pakistańskich żołnierzy i 9 talibów – przynajmniej tak wynika z oficjalnych komunikatów.
W październiku obie strony podpisały zawieszenie broni w Dosze. Nie udało się jednak wynegocjować długoterminowego porozumienia, ponieważ Kabul nie chciał się zobowiązać do podjęcia działań przeciwko bojownikom poszukiwanym przez Islamabad. Chodzi o pakistańskich talibów. Afgańscy talibowie zaznaczyli, że nie można oczekiwać od nich, iż zagwarantują bezpieczeństwo w Pakistanie.
Pakistańscy talibowie (Tehreek-e-Taliban) powstali w 2007 roku z połączenia szeregu dżihadystycznych ugrupowań działających w północno-zachodnim Pakistanie, a wywodzących się z pasztuńskiej grupy etnicznej. Wzorem dla nich byli afgańscy talibowie wywodzący się spośród etnicznej organizacji pasztuńskiej, która w latach 90. podbiła Afganistan. W 2001 r. Amerykanie wraz z sojusznikami wypowiedzieli jej wojnę. TTP ma być bardziej radykalna niż Al-Kaida.
Jej bojownicy dokonują zamachów na targowiska, meczety, lotniska, bazy wojskowe i posterunki policji, głównie wzdłuż granicy z Afganistanem. Niekiedy także w głębi Pakistanu. To oni gościli afgańskich talibów w Pakistanie, budując z nimi silne więzi. Władze pakistańskie nie są w stanie zwalczyć tej organizacji, która w ostatnich latach uderzała przede wszystkim w pakistańskie siły bezpieczeństwa.
Bojówka ma stacjonować w Afganistanie i zdaniem władz Pakistanu, rebelianci z Beludżystanu, świecki ruch zbrojny dążący do niepodległości zachodniej prowincji Beludżystan, również wykorzystują Afganistan jako bezpieczną przystań. Islamabad twierdzi ponadto, że napięcia podsycają Indie, które mają współpracować zarówno z Afganistanem, wspierając TTP, jak i z bojownikami beludżystańskimi.
Prof. Touqir Hussain, wykładowca Uniwersytetu Georgetown i Instytutu Studiów Azji Południowej Narodowego Uniwersytetu Singapuru zwraca uwagę na burzliwą historią relacji pakistańsko-afgańskich oraz nakładające się tożsamości, spór graniczny i rozdzielone plemiona. Przypomina, że oba kraje były zależne od mocarstw zewnętrznych, jednocześnie były „ofiarami swoich wojen”, przez co chętnie ingerowały we wzajemną suwerenność. Kabul ma roszczenia do „Pasztunistanu”. Pakistan próbował podważyć rewolucję Saur z kwietnia 1978 roku z pomocą afgańskich partii islamistycznych. Później pozwolił niektórym Afgańczykom schronić się na swoich terenach.
Profesor podkreśla, że „zamiast w pełni przeciwstawić się irredentystycznym roszczeniom sąsiedniego kraju, pozwoliliśmy Afgańczykom zakorzenić się jako siła społeczno-polityczna, zwłaszcza na terytoriach, na których czuli się jak u siebie. Ta sytuacja pozwoliła obu stronom wykorzystać wewnętrzną dynamikę przeciwnika, ale talibowie mieli przewagę. Od momentu powstania byli oni widoczni w (dawnej) Fata i Beludżystanie i wykorzystywali tutejsze medresy, do których wielu z nich uczęszczało, do rekrutacji bojowników. Tereny plemienne stały się swego rodzaju „zapleczem” dla walk talibów w Afganistanie, co pozostawiło po sobie ślad radykalizacji i terrorystycznych sojuszników, którzy teraz próbują powtórzyć na tych obszarach i poza nim to, co afgańscy talibowie zrobili w Afganistanie z ich pomocą” – czytamy.
Były ambasador pakistański podkreśla, że „radzenie sobie z talibami to złożone zadanie”. Afganistan, jaki znano dawniej, już nie istnieje. Społeczeństwo jest podzielone, rozpada się gospodarka i pogłębia się kryzys humanitarny. Niektóre obszary, gdzie znalazły schronienie liczne grupy dżihadystyczne, pozostają poza kontrolą nawet samych talibów. Wszystko to nie sprzyja ustabilizowaniu sytuacji w kraju.
Tym bardziej talibowie ani nie chcą, ani nie mają możliwości, by działać przeciwko TTP, która jest ich sojusznikiem. Podobnie, jak inne bojówki militarne, które – w razie potrzeby – wspólnie stawią czoła potencjalnej agresji ze strony IS-K i Narodowego Frontu Oporu (NFF) lub wszelkich innych zewnętrznych agresorów.
Profesor uważa, że Pakistan musi przekonać talibów do współpracy i nie destabilizować Afganistanu, bo byłoby to „wyzwanie nie do opanowania”. Zaleca negocjacje połączone z różnym stopniem presji związanej z kontrolą granic, uchodźcami i handlem. Podkreśla, że „nie ma militarnego rozwiązania problemów pakistańsko-afgańskich, jeśli nie jesteśmy przygotowani na negatywną reakcję”.
Twierdzi także, że nie ma potrzeby „przesadnej reakcji na próby nawiązania kontaktów przez talibów z Indiami”. Wręcz przeciwnie, Pakistan powinien zapewnić Kabul, że „ma suwerenne prawo do utrzymywania stosunków z Indiami, ale że wraz z tym prawem ma obowiązek zachowywać się jak suwerenny rząd i nie pozwolić, aby jego terytorium było wykorzystywane przez TTP i rebeliantów z Beludżystanu”.
Ponadto władze pakistańskie muszą osłabić bojowników TTP na swoim terytorium, co mogłoby zachęcić talibów do działania przeciwko osłabionym, mniej użytecznym sojusznikom. Zdaniem Husseina, „Afganistan nie jest wyzwaniem militarnym; jest wyzwaniem politycznym o wymiarze militarnym”.
W sprawę włączyła się dyplomacja irańska i turecka. We wspólnym oświadczeniu wydanym przez szefów MSZ obu krajów napisano: „Doceniając wysiłki podejmowane w celu zmniejszenia napięć między Pakistanem a Afganistanem, Seyyed Abbas Araghchi podkreślił znaczenie rozszerzenia konsultacji dla ochrony pokoju i stabilności w regionie, i wyraził gotowość Islamskiej Republiki Iranu do udzielenia pomocy w tym zakresie”.
Turecki minister spraw zagranicznych Hakan Fidan również podkreślił potrzebę podjęcia wspólnych wysiłków wszystkich krajów na rzecz utrzymania pokoju i stabilności w regionie. Sytuacji bacznie przygląda się Pekin.
W czwartek, 27 listopada br. odchodzący na emeryturę generał Sahir Shamshad Mirza, szef Sztabu Generalnego podkreślił w swoim przemówieniu, że Siły Zbrojne Pakistanu muszą być gotowe na przyszłe wojny.
Przewodniczący Komitetu Szefów Połączonych Sztabów wskazał na pilną potrzebę ujednoliconej strategii i lepszej koordynacji działań Pakistańskich Sił Zbrojnych w obliczu szybko zmieniających się globalnych wyzwań. Mówił, że świat zmienia się dziś „w niewyobrażalnym tempie”, a te gwałtowne zmiany mają głęboki wpływ zarówno na wewnętrzne, jak i zewnętrzne wyzwania bezpieczeństwa Pakistanu. Siły muszą być gotowe na radzenie sobie zarówno z hybrydową konfrontacją, jak i z pełnoskalową wojną. Dlatego potrzebne jest skoordynowane, oparte na współpracy i zjednoczone podejście wojskowe.
Wspólna strategia i współpraca między trzema rodzajami sił zbrojnych to konieczność, podobnie jak w pełni sprawna i odpowiednio wyposażona struktura wojskowa.
Źródła: reuters.com / dawn.com / pajhwok.com / samaa.tv
AS
„Foreign Affairs”: Na Bliskim Wschodzie najtrudniejsze dopiero się zaczyna