– Dlaczego Chińczycy od ponad 10 lat intensywnie zbierają genotypy różnych narodowości również polskie? Przypomnę, że przy opracowywaniu mapy genetycznej Polski kluczowa była firma z Chin. Co za przypadek… – mówi w rozmowie z PCh24.pl Witold Gadowski, autor bestsellerowego komiksu „Zaraza z Wuhan”.
Setki tekstów publicystycznych, filmy, książki, wiersze… Teraz komiks… Komiks pt. „Zaraza z Wuhan”. Dlaczego komiks?
Bo jeszcze tego nie robiłem. Postanowiłem zobaczyć jak to będzie w takiej formie wyrazu.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgromadziłem wszystkie fakty, wymyśliłem historię fabularną, która mogła wyeksponować i pokazać w najbardziej przystępny sposób cały materiał źródłowy. A potem z autorem rysunków opracowaliśmy sposób narracji. Jako wzorzec przyjęliśmy komiksy amerykańskie z lat 90., ponieważ uznaliśmy, że będzie on najlepszy.
„Zaraza z Wuhan” rozpoczyna się od… pożaru katedry Notre Dame w Paryżu w 2019 roku. Co to straszne wydarzenie ma wspólnego z pandemią COVID-19?
Wraz z pożarem paryskiej katedry Notre Dame definitywnie zakończyła się pewna epoka. Epoka, w której żyliśmy dotychczas. To był jednoznaczny symbol, że teraz nic już nie będzie takie samo i dlatego otwierając komiks czytelnik może zobaczyć ogień pochłaniający ten jakże ważny, a jednocześnie jakby zapomniany element cywilizacji łacińskiej.
Dla mnie osobiście pożar katedry Notre Dame to symboliczne rozstanie się Europy z katolicyzmem…
Europa rozstaje się z katolicyzmem, ale na dalszych stronach komiksu Azja wita się z katolicyzmem…
Tak! Bohaterem mojego komiksu jest chiński katolik, który trafia do pracy w laboratorium w Wuhan…
Jego nazwisko jest niezwykle podobne do postaci rzeczywistej – dr. Li Wenliangu’a. Zbieżność przypadkowa?
Absolutnie nie. Pod postaci prawdziwe, autentyczne podstawiliśmy postaci lekko zmodyfikowane. Każdy jednak, kto od początku śledził informacje na temat koronawirusa z całą pewnością będzie wiedział o kogo i o co chodzi.
Śmierć dr. Li Wenliangu’a było pierwszym zdarzeniem, jakie zwróciło moją uwagę, które zapaliło w mojej głowie lampkę ostrzegawczą. Był to naukowiec, który jako pierwszy zaczął publicznie mówić o nowej zarazie, jaka wydostała się z laboratorium w Wuhan. Po ogłoszeniu światu tych wiadomości człowiek ten bardzo szybko umarł… na COVID-19.
Dr Li nie tylko jednak został bohaterem komiksu, aby pokazać prawdę o tzw. pandemii. Chcieliśmy również właśnie na jego przykładzie pokazać jak wygląda sytuacja katolików w Chinach, gdzie reżim od lat robi wszystko, co w jego mocy, aby przejąć całkowicie kontrolę nad Kościołem podziemnym. Katolicy wierzący na serio z natury się temu nie poddają i dlatego żyją cały czas w strachu i napięciu, co również przedstawiliśmy w komiksie.
Ile w komiksie „Zaraza z Wuhan” jest prawdy, a ile fikcji literackiej?
Fikcją nie jest pożar katedry Notre Dame. Fikcją nie jest oskarżenie przez Donalda Trumpa Chin za wywołanie pandemii. Fikcją nie jest ucieczka wiceministra spraw wewnętrznych Chin do Los Angeles. Nie jest nią również działalność wojskowego wywiadu strategicznego Stanów Zjednoczonych. To wszystko są fakty!
W komiksie stworzyliśmy postać pochodzącego z Polski amerykańskiego oficera – to jest fikcja, aby „Zaraza z Wuhan” była bliższa polskiemu czytelnikowi.
Faktem są represje pracowników laboratorium w Wuhan, jakie nastąpiły natychmiast po ujawnieniu całej sprawy. Faktem jest to, że Amerykanie sponsorowali laboratorium w Wuhan. To wszystko są fakty!
Dlaczego w związku z tym o tych faktach nie mówią największe media w Polsce, Europie i na świecie? Dlaczego trzeba przeczytać „Zarazę z Wuhan”, żeby się o tym dowiedzieć?
Ponieważ są to fakty niewygodne. Każdy, kto o nich mówi, kto zadaje pytania, kto poddaje w wątpliwość oficjalną wersję wydarzeń jest nazywany mitomanem. Ja jestem jednym z nich…
Mitomanem?
Tak orzekł zjednoczony zespół etyki dziennikarskiej pod kierownictwem redaktora Wojciecha Muchy do spółki z Samuelem Pereirą i Dawidem Wildsteinem. Ich zdaniem jestem mitomanem, foliarzem i ruską onucą, opowiadam bajki i dezinformuję, ponieważ zgłaszam wątpliwości na temat tzw. szczepionek przeciwko COVID. Tak nie wolno! Trzeba się szczepić, a kto tego nie zrobił jest złym człowiekiem i potencjalnym zabójcą…
„Z nauką się bowiem nie dyskutuje!” – to są argumenty środowiska dziennikarskiego, a raczej tego, co z niego zostało.
Przepraszam, ale nie rozumiem… Przedstawia Pan informacje, dokumenty na temat sponsorowania laboratorium w Wuhan przez Amerykanów, a oni to kwestionują?
Oni kwestionują wszystko, co jest niezgodne z linią partii. Trzeba się szczepić, trzeba wspierać Ukraińców wszystkimi legalnymi i nielegalnymi metodami i milczeć na temat tego, że sytuacja jest bardziej złożona, a my jesteśmy ciągnięci ku przepaści, ku katastrofie…
Nieważne, kto kim jest naprawdę. Nie zgadzasz się z linią partii, nie zgadzasz się z aktualnym przekazem dnia, zadajesz niewygodne pytania – jesteś ruskim agentem… Żądanie prawdy, stawianie na pierwszym miejscu interesu Polski i Polaków z miejsca klasyfikuje taką osobę jako foliarza, płaskoziemca i ruską onucę…
W komiksie pojawiają się nietoperze… I nie mam tutaj na myśli Batmana…
Nietoperze są jednym z elementów poznania prawdy o naturze i powstaniu wirusa Sars-CoV-2. Sam wirus jest rezultatem bardzo nieodpowiedzialnych badań prowadzonych od ponad 10 lat nad koronawirusami m. in. pochodzącymi od nietoperzy podkowiastych.
Coraz więcej źródeł wskazuje na to, że w laboratorium w Wuhan nastąpił wypadek, nie wiemy czy przypadkowy czy celowy, związany z nieszczelnością biologiczną. W jego efekcie właśnie ten patogen wydostał się na zewnątrz.
Coraz częściej słyszymy, że mogliśmy mieć do czynienia z patogenem działającym genetycznie – atakującym określoną grupę osób. Mogło tak być w rzeczywistości czy to Sci-Fi?
Pozwolę sobie odpowiedzieć na Pana pytanie pytaniem: dlaczego Chińczycy od ponad 10 lat intensywnie zbierają genotypy różnych narodowości również polskie? Przypomnę, że przy opracowywaniu mapy genetycznej Polski kluczowa była firma z Chin. Co za przypadek… Chińczycy pozyskali wszelkie potrzebne dane, które mogą wykorzystywać według własnych potrzeb. Ktoś zapyta: po co? Wówczas usłyszy w odpowiedzi: skoro pytasz, to na pewno jesteś ruskim agentem…
Oprócz wywołanego przez Pana agenta amerykańskich służb, który ma polskie korzenie, w komiksie pojawia się jeszcze jeden polski wątek. To fakt czy fikcja?
W dużej części jest to fakt. Zdecydowaliśmy się na literackie przeniesienie sytuacji z amerykańskiej agencji DEA na czasy współczesne.
W Warszawie działała swego czasu komórka DEA, która zajmowała się łapaniem dużych przemytników broni i narkotyków. Miałem okazję ich poznać zanim zwinęli się z Polski. Powiedzieli mi wówczas wprost: Warszawa cieknie. Wychodzą stąd dane…
Do Moskwy? Do Berlina? Do Pekinu? Do Jerozolimy?
Do tych, którzy lepiej płacą…
100 tys. dolarów – taka suma pada w komiksie – to dziś dużo?
Dla jednych dużo, dla innych mało. Dla służb to kropelka. Dla żądnych pieniędzy golasów to akurat…
Kim jest Meteor?
On jest akurat postacią fikcyjną. Stworzyliśmy przedstawiciela dyrektoratu Chińskich Służ Specjalnych, o których bardzo mało wiemy. Ostatnie poważne książki na ten temat pojawiły się bowiem pod koniec lat 90.
Dziś nie wiemy o nich zbyt wiele, ale z różnych przecieków możemy się domyślać, że na ich czele stoi dyrektoriat.
Xi Jinping dochodząc niedawno do władzy na trzecią kadencję bardzo mocno przeorał chińskie służby. Zrobił to z różnych powodów, których do końca nie rozumiem. Wydaje mi się jednak, że dzieje się tam to, co swego czasu w Rosji sowieckiej – po prostu służby dotyka czystka. A wszystko w imię hasła towarzysza Mao: ZSRR dziś, to Chiny jutro. Zmieniła się epoka, ale myślenie komunistyczne pozostało.
Bóg zapłać za rozmowę.
Tomasz D. Kolanek
Witold Gadowski, Zaraza z Wuhan, Wydawnictwo Witold Gadowski, Ilość stron 54, Rok wydania 2022