27 lutego 2017

Zbliżenie watykańsko-chińskie: krok ku wolności czy zniewoleniu Kościoła?

(REUTERS / FORUM)

Nie milkną spory dotyczące bliskiego porozumienia Watykanu z Chinami. Głos w tej sprawie zabrali między innymi biskupi Hong Kongu – obecny i były. O ile ten pierwszy broni porozumienia, o tyle ten drugi uważa je za prezent dla komunistycznych władz. Kompromisy chińsko-watykańskie porównuje do Ostpolitik z czasów zimnej wojny. Przekonuje, że niekiedy wierność papieżowi wymaga sprzeciwu w konkretnej kwestii.


Emerytowany biskup Hong Kongu kardynał Joseph Zen nie ustaje w krytyce polityki zbliżenia Watykanu z Chinami. W rozmowie z korespondentem National Catholic Register, Danielem Blackmanem powiedział, że porozumienie watykańsko-chińskie oznaczać będzie zdradę przedstawicieli Kościoła podziemnego. Podkreślił, że komuniści „podbili” Kościół dążąc do poszerzenia swojej władzy. Jego zdaniem liczą oni zapewne na przejęcie pełnej kontroli nad Kościołem podziemnym.

Wesprzyj nas już teraz!

Duchowny przestrzegł przed łatwowiernością wobec władz chińskich. Jego zdaniem potrafią one mistrzowsko manipulować słowami. W efekcie zawierane przez nich porozumienia mogą doskonale wyglądać na papierze. Ich skutki mogą okazać się jednak opłakane.

Kardynał Zen skrytykował także przekonanie żywione przez entuzjastów porozumienia, jakoby znaczną rolę w kraju miały odgrywać konferencje biskupie. W Chinach – podkreślił – nie ma bowiem prawdziwych konferencji Episkopatów. Istnieją jedynie zdominowane przez władze stowarzyszenia.

Duchowny w latach 1989-1996 spędzał pół roku ucząc w Chinach filozofii i teologii. Poznał wówczas z bliska totalitarne państwo. Podkreśla, że ludzie, w tym duchowni żyją tam w niemal całkowitym zniewoleniu. Zniewoleniu, niezrozumiałym przez osoby nieznające totalitaryzmu z własnego doświadczenia.

Kardynał Józef Zen porównał także politykę zbliżenia watykańsko-chińskiego do watykańskiego Ostpolitik wobec Związku Radzieckiego z czasów Zimnej Wojny. Przypomniał, że zbliżenie do ZSRR, forsowane przez kardynała Agostino Casaroliego okazało się niewypałem. Podkreślił, że Jan Paweł II nie godził się na kompromisy z komunistami, gdyż sam doświadczył życia w totalitarnym reżimie. 

Kardynał odniósł się także do kwestii Fatimy. Zauważył, że chiński rząd zdelegalizował wizerunki Matki Bożej Fatimskiej, choć dopuszcza inne religijne obrazy. Przesłanie fatimskie władze ChRL odbierają bowiem jako antykomunistyczne. Emerytowany biskup Hong Kongu podkreślił także, że nie należy bezkrytycznie podążać za papieżem. W pewnych przypadkach wskazana jest bowiem obrona autorytetu papieskiego, nawet wbrew samemu papieżowi.

Odmienne zdanie w kwestii porozumienia wyraził natomiast obecny biskup Hong Kongu kardynał John Tong. W swoim artykule „Przyszłość chińsko-watykańskiego dialogu z eklezjologicznego punktu widzenia” dostępnym na „Asia News” podkreślił, że porozumienie uznaje rolę papieża w nominacjach biskupich, a także jego prawo wetowania niepożądanych kandydatów. W dokumencie Ojciec Święty zostaje uznany za najwyższy autorytet w kwestiach nominacji biskupich.

Zdaniem kardynała Tonga tej sytuacji dopuszczenie dalszego istnienia Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich nie jest tak kontrowersyjne, jak sądzą krytycy. Organizacja ta przestanie zajmować się nielegalnymi z punktu widzenia katolickiego nominacjami biskupimi. Stanie się zatem jego zdaniem zwykłym, dobrowolnym, katolicko-patriotycznym towarzystwem. Niewykluczone, że zajmie się choćby działalnością charytatywną.

Kolejnym problemem omówionym przez kardynała Tonga jest kwestia ponad 40 biskupów wyświęconych nielegalnie z punktu widzenia chińskich władz. Jak podkreśla, Watykan będzie domagał się uznania przez Pekin prawa do rządzenia przez nich diecezjami. Ta trudna kwestia nadal podlega dialogowi.

Równie skomplikowany wydaje się problem siedmiu biskupów wyświęconych bez zgody papieża, a za zgodą komunistycznego rządu. Zgodnie z prawem kanonicznym zaciągnęli oni ekskomunikę, co w trzech przypadkach potwierdził Watykan. Ich powrót do komunii z Kościołem i uznanie przez Rzym prawa do administrowania diecezjami wymaga czasu. Niezbędne jest także okazanie przez nich skruchy.

Duchowny przekonuje, że mimo tych trudności porozumienie stanowi krok w dobrym kierunku. Kościół powinien zaakceptować przyznaną mu znaczną wolność w kluczowej kwestii święceń biskupich. Stanowi ona jego zdaniem „istotną” wolność. Jednocześnie na dalszy plan należy odłożyć domaganie się „pełnej” wolności dla działania Kościoła – takiej jak choćby prawo do działalności edukacyjnej.

Z tezami kardynała Johna Tonga nie zgadza Liu Bainian – honorowy prezes Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich. W wywiadzie dla „South China Morning Post” podkreślił, że nadal istnieją różnice między Watykanem, a Chinami w kwestii nominacji biskupich. Skrytykował on kilkudziesięciu biskupów wyświęconych nielegalnie z punktu widzenia chińskich władz, jako pozbawionych patriotyzmu. Wyraził również obawę, że po podpisaniu porozumienia katolicy staną się siłą sprzyjającą „zagranicznemu imperializmowi”.

Natomiast wykładowca z Hong Kongu, Eric Yan-ho Lai z łamach Hong Kong Free Press wskazuje, że kontynuacja istnienia Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich utrudni pojednanie między podziemnym i oficjalnym Kościołem. Nie widać bowiem oznak dążenia Chińskiej Partii Komunistycznej do zmniejszenia kontroli nad organizacją

Eric Yan-ho Lai  zwraca również uwagę na związek między istnieniem organizacji, a polityką niezależnego od Rzymu Kościoła państwowego. Nierozwiązanie utworzonej w 1950 roku do kontroli katolików organizacji może zostać odebrana jako poparcie czy tolerancja Watykanu dla niej. Komentator pisze także o trudności pogodzenia partykularnego, narodowego charakteru organizacji z katolickim uniwersalizmem. Zdaniem komentatora, warunkowe prawo nominowania biskupów przez papieża w połączeniu z formalnym uznaniem istnienia Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich sprzeciwiają się katolickim wartościom.

Komentator zwraca również uwagę na możliwość poszerzenia działalności organizacji na Hong Kong i Makao. Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich dąży bowiem do zwiększenia swej sfery wpływów. Choć kardynał Tong podkreśla, że Kościół dąży wyłącznie do celów duchowych i nie zamierza angażować się w działalność polityczną, to zdaniem Erica Yan-ho Laia takie podejście kłóci się z wyrażoną przez Sobór Watykański II koncepcją misji Kościoła jako obejmującej całe społeczeństwo, a więc także doczesność. Kościół nie powinien iść na ustępstwa w tej sprawie, gdyż oznaczałoby to rezygnację z walki o sprawiedliwość i gwałcenie wolności sumienia.

Komentator zauważa także, że chociaż porozumienie zwiększa wolność Kościoła w kwestii święceń biskupich, to pozostawia liczne ograniczenia swobody Kościoła w sprawach takich jak zakładanie szkół czy odbudowa zniszczonych budynków.

Analitycy zauważają ponadto, że chińskie władze w ostatnich latach zdały sobie sprawę, że sprawa relacji z Kościołem katolickim to coś więcej, niż tylko kwestia wewnętrzna. Jak zauważa Francesco Sisci z Uniwersytetu Renmin w Pekinie na „South China Morning Post”, Chiny to mocarstwo światowe, prowadzące globalną politykę. Jako takie nie mogą sobie dłużej pozwolić na ignorancję wobec „globalnej miękkiej potęgi” (global soft power) – a więc Kościoła katolickiego. Niewykluczone, że Chińczycy myślą także kategoriami ekonomicznymi. Planują bowiem odbudować Jedwabny Szlak – tradycyjnie łączący Chiny z Rzymem – obecnym miejscem przebywania papieży.

Choć Chiny przeszły transformację w sferze gospodarczej i w pewnym stopniu także politycznej, nadal nie uznają podstawowych praw, takich jak wolność sumienia. Uchodzą także za kraj dyskryminujący chrześcijan. Organizacja zajmująca się monitorowaniem i pomocą dla prześladowanych chrześcijan, Open Doors, plasuje Chiny na 33 miejscu wśród krajów najbardziej prześladujących wyznawców Chrystusa. Wskazuje, że wolność ograniczana jest w najróżniejszych sektorach społeczeństwa – także za rządów Xi Jinpinga.

Chińscy komuniści nie zrezygnowali także z formalnych odniesień do idei Karola Marksa, a partia komunistyczna pozostała przy władzy. Warto zatem pamiętać o nadal aktualnych słowach Piusa XI. Jak pisał ten papież w Divini Redemptoris „komunizm jest z natury swej antyreligijny i uważa religię za opium dla ludu, ponieważ jej zasady głoszące życie pozagrobowe odciągają proletariat od budowania na ziemi przyszłego raju sowieckiego”.

 

 

 

Marcin Jendrzejczak


 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij