8 września 2021

Zwolennicy liberalnego podejścia do prawodawstwa przekonują, że kluczowa w systemie prawnym jest nieuchronność kary. Zgodnie z tym podejściem nie ma znaczenia jej surowość. Podejście to doprowadziło do stopniowego łagodzenia sankcji prowadzącego aż do delirium więzień przypominających raczej kurorty wypoczynkowe.

Ta humanitarna filozofia nie bierze pod uwagę, że potencjalny przestępca również dokonuje kalkulacji kosztów i korzyści. Jeśli stoi przed dylematem: korzyść z grabieży samochodu (w razie nieprzyłapania) lub 1 rok więzienia (w razie przyłapania), to prędzej zdecyduje się na niegodziwy czyn niż gdyby groziło mu 10 lat więzienia. Oczywiście jeśli przestępca okaże się osobą zupełnie irracjonalną, to tego typu kalkulacji i tak nie podejmie. Jednak stanie się to głównie w przypadku, gdyby potencjalny złodziej był osobą chorą psychicznie, nieodpowiadającą za swe czyny, a wówczas i tak nie powinien podlegać normalnym karom. W zdecydowanej większości przypadków weźmie jednak spodziewane konsekwencje pod uwagę.

Przekonanie o konieczności zaniżania kar i nadzwyczaj humanitarnego traktowania więźniów wynika z akcentowania roli determinizmu środowiskowo-genetycznego na ludzkie decyzje. Negacja istnienia wolnej woli prowadzi jednak do zanegowania zasadności systemu karnego jako takiego. Konsekwencje tego okazałyby się trudne do wyobrażenia.

Wesprzyj nas już teraz!

Innym źródłem tendencji do łagodzenia kar jest przekonanie o wrodzonej dobroci człowieka. W świecie zachodnim wyrażał je Jean Jacques Rousseau argumentujący, że to instytucje, cywilizacja psują nieskażonego z natury człowieka. Skoro więc to społeczeństwo ponosi wyłączną winę za przestępstwa, to nie ma ono prawa do karania zbrodniarzy.

Z zupełnie odmiennego przekonania wychodzili legiści w starożytnych Chinach. Ich zdaniem człowiek jest z gruntu skażony, działa wyłącznie z egoistycznych pobudek i dlatego też nie można ufać nikomu, nawet najwierniejszym przyjaciołom i członkom rodziny. Z tego rodzaju myślenia zrodziło się przekonanie o konieczności obowiązywania ostrego i bezstronnego prawa. Wierzono bowiem, że również rządzący nie są wolni od charakterystycznych dla człowieka przywar.

Co ciekawe jeden z najbogatszych krajów świata Singapur wciąż kieruje się zaczerpniętą częściowo od legistów zasadą surowości praw. Grzywna grozi za nie spuszczenie wody w publicznej toalecie, dokarmianie gołębi, a za grafitti karą jest chłosta. Za jakiekolwiek powiązania z narkotykami można otrzymać wysoką grzywnę, więzienie do 10 lat, a w skrajnych przypadkach karę śmierci. Surowe restrykcje dotyczą też jazdy po pijanemu. Za drugim razem należy liczyć się z możliwością wyższej grzywny oraz kary nawet do 2 lat więzienia. Nie wszystko w singapurskim systemie zasługuje na pochwałę – szczególnie te aspekty, które wiążą się z torturami. Niemniej kraj ten stanowi żywy dowód na to, że surowość prawa okazuje się skuteczna.

Państwo-miasto Singapur uznano w 2019 roku za drugie pod względem bezpieczeństwa miasto świata. Jak podaje portal Statista od 2015 roku to właśnie w Singapurze istnieje najwięcej dni w roku bez popełnianych przestępstw. W 2020 roku w kraju tym było aż 201 dni, w których nie doszło do żadnego przypadku rabunku ani włamania.

Korzyści wiary w piekło

To, co dotyczy przepisów świeckich, można odnieść również do prawodawstwa religijnego. Okazuje się bowiem, że ludzie wierzący w istnienie piekła są bardziej skłonni do respektowania zasad etycznych niż pozostali. Joseph Henrich w książce „The WEIRDest People in the World: How the West Became Psychologically Peculiar and Particularly Prosperous” (omawianej przez Aleksandra Pińskiego na łamach „Obserwatora Finansowego”) przekonuje, że istnieje pozytywna korelacja między wiarą w karę w zaświatach a wzrostem gospodarczym. Dane z 1965-1995 pokazują, że wzrost wierzących w wieczną karę o 20 punktów procentowych idzie w parze ze wzrostem rozwoju gospodarczego o 10 procent. Niezbędna jest do tego jednak jednoczesna wiara w możliwość wiecznej kary, gdyż samo przekonanie o możliwości wiecznej nagrody nie wiąże się z takim zjawiskiem.

Oczywiście sama korelacja nie oznacza związku przyczynowo-skutkowego, jednak w tym przypadku nie można zaprzeczyć jego istnieniu. Mamy tu bowiem do czynienia z tym samym zjawiskiem co w przypadku surowych kar nakładanych przez prawo świeckie. Człowiek obawiający się nie tylko kary więzienia, lecz na poważnie wierzący w możliwość wiecznego potępienia będzie znacznie mniej skłonny do oszukiwania w interesach, co przełoży się na wzrost wzajemnego zaufania i poprawę sytuacji gospodarczej. Zapewne sytuacja ta obejmuje nie tylko kwestie gospodarcze, lecz również przestrzeganie innych nakazów etycznych.

Nie trzeba wielkich analiz, by zauważyć, że odejście Zachodu od wiary w piekło idzie w parze ze wzrostem nieobyczajności, korupcji i zaniku praktyk religijnych. Jeśli ludzie są przekonani, że zbawienie można znaleźć w każdej religii i bez względu na stan łaski uświęcającej, będą znacznie mniej zmotywowani do dobrego postępowania. Można postawić tezę, że upadek cywilizacji zachodniej – religijny, społeczny i gospodarczy wiąże się z upadkiem jej religijności.

Dziś „straszenie piekłem” uchodzi za niemodne. Niemniej jednak oprócz potwierdzenia zawartej już w Piśmie Świętym prawdy posiada ono znaczenie pedagogiczne. Natura ludzka, choć nie jest całkowicie zła, pozostaje jednak skażona grzechem. Nie zawsze więc wystarczają zachęty – niekiedy niezbędna jest również groźba.

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij