14 lutego 2022

Zdaniem Komisji Parlamentu Europejskiego obrońcy życia „tłumią demokrację i walczą z prawami człowieka”

(Parlament Europejski, fot. Aleksiej Witwicki / Forum)

Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM) Parlamentu Europejskiego zorganizowała publiczne wysłuchanie nt. „Przeciwdziałania ruchom antygenderowym dzisiaj, aby zabezpieczyć równość genderową w Europie jutro”. Zaproszeni eksperci reprezentowali wyłącznie organizacje proaborcyjne i lobby LGBT. Nie zaproszono żadnego przedstawiciela środowisk konserwatywnych lub pro life.

„Antygender” stałym tematem komisji FEMM

Rok temu, w podobnym składzie eksperckim, Komisja rozmawiała na temat „finansowania ruchów antygenderowych”. Podczas zeszłorocznego spotkania z ust jednego z ekspertów padły słowa uderzające z dobre imię Ordo Iuris, co spotkało się z naszą zdecydowaną reakcją. Sprawa o naruszenie dóbr osobistych Ordo Iuris toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

Wesprzyj nas już teraz!

Zaproszeni w tym roku eksperci to Martina Avanza (znana włoska działaczka proaborcyjna), Cianán Russell (specjalista ds. polityki w ILGA Europe – organizacji lobbystycznej LGBT), Neil Datta (działacz proaborcyjny przeciwko któremu toczy się m.in. proces o naruszenie dóbr osobistych Ordo Iuris) oraz Tatev Hovhannisyan (przedstawicielka Open Democracy – organizacji powiązanej z Georgem Sorosem).

Przed wysłuchaniem Instytut Ordo Iuris przekazał członkom komisji FEMM memorandum, w którym wskazywał na urągający zasadom demokracji dobór ekspertów. W agendzie wysłuchania zabrakło pluralizmu, a przynajmniej jeden z ekspertów, Neil Datta jako osoba znana z wypowiedzi antyreligijnych, antydemokratycznych i rozpowszechniania fałszywych informacji m.in. na temat Ordo Iuris nie powinien pełnić roli eksperta w komisji PE. Mimo to, wysłuchanie odbyło się zgodnie z zaplanowaną agendą, a jego przebieg niestety potwierdził, że komisja FEMM nie jest otwarta na debatę, lecz jej celem jest jedynie wzajemne utwierdzanie się w słuszności przyjętej przez siebie ideologii.

Ideologiczne plany UE

Już na początku wysłuchania, Robert Biedroń, przewodniczący komisji FEMM, powiedział, że „widząc te ruchy antygenderowe Komisja Europejska nie tylko wdraża odpowiednie Strategie na rzecz równości, ale też rozpoczęła prace nad innymi instrumentami (…), bo w niektórych krajach dochodzi do ograniczania praw kobiet. Mowa tu jest o pomyśle przedstawienia Unijnej karty praw kobiet (…), jest też pomysł na Międzynarodową konwencję ochrony praw LGBT+”. Tym samym polski europoseł wprost przyznał, że działania UE zmierzają do narzucenia, wbrew woli państw członkowskich i ponad swoimi kompetencjami, rozwiązań ideologicznych, a niekiedy jawnie sprzecznych z konstytucjami państw – tak jak to jest w przypadku aborcji, czy zinstytucjonalizowanych związków jednopłciowych.

Podczas wysłuchania eksperci i członkowie komisji FEMM wielokrotnie zarzucali ruchom „antygenderowym” takie rzeczy jak niejasne finansowanie, chęć obalenia demokracji, czy niszczenie praw człowieka.

„Eksperci” o środowiskach pro-life i antygerderowych

Martina Avanza dowodziła w swej prelekcji, że feministki i środowisko LGBT mają „wspólnego wroga”, którym są antyaborcyjni aktywiści. Wskazała, że aktywiści ci dzielą się na „radykałów”, którzy np. pokazują publicznie szokujące zdjęcia oraz na „grupy powiązane z papiestwem i rządem”, których uznaje się za „partnerów cywilizowanych”. Przestrzegała, że także z nimi należy walczyć, gdyż „ci «cywilizowani» radykałowie wchodzą potem do rządów”. Jako przykład podała wybory we Włoszech w 2018 r., Polskę oraz Węgry. Nie wspomniała natomiast ani słowem o fakcie, że zarówno we Włoszech, w Polsce jak i na Węgrzech wybory odbywają się w sposób demokratyczny, a osoby „wchodzące potem do rządów” są przedstawicielami wybranymi w wolnych wyborach przez demokratyczną większość.

Puentą wystąpienia Avanzy było stwierdzenie, że poprzez możliwości wpływania na prawo np. poprzez podtrzymanie możliwości korzystania z klauzuli sumienia przez lekarzy, „ten «cywilizowany» ruch pro-life bardziej szkodzi kobietom niż radykałowie”. Przykładem była statystyka zgodnie z którą ponad 70 proc. ginekologów pracujących we włoskich szpitalach publicznych (a tylko tam można dokonywać legalnej aborcji) ma w tej chwili zadeklarowaną klauzulę sumienia. W ten sposób, zarzucając ruchom pro-life próbę niszczenia praw człowieka sama opowiedziała się za pozbawieniem lekarzy jednego z fundamentalnych praw człowieka – prawa do sprzeciwu sumienia.

Kolejny prelegent, Cianán Russell przekonywał, że celem ruchów antygenderowych jest „promocja kapitalizmu, tłumienie demokracji i walka z prawami człowieka”. W czasie swojego wystąpienia nie przedstawił jednak satysfakcjonującego uzasadnienia swojej oryginalnej opinii.

Następnie głos zabrał Neil Datta, aktywista podający się za sekretarza Europejskiego Forum Parlamentarnego ds. Praw Seksualnych i Reprodukcyjnych (EPF), którego działalność opiera się na dezinformacji i insynuowaniu – poprzez nazwę swojej organizacji – że jest blisko związany z instytucjami Unii Europejskiej, co nie jest prawdą. Podczas swojej prezentacji, podobnie jak rok temu, przedstawił „szokujące” informacje na temat finansowania organizacji antygenderowych. Według jego ustaleń ruchy te finansowane są przez prywatnych darczyńców z całego świata – w tym z państw UE, co uznał za wyjątkowo skandaliczne. Nawiązał także do pozwu jaki otrzymał od Ordo Iuris w związku z naruszeniem dobrego imienia Instytutu. W jego opinii jest to „atak” za jego „aktywizm na rzecz praw człowieka”. W rzeczywistości jednak powództwo dotyczy oczywistych kłamstw na temat Ordo Iuris jakie Datta przedstawiał podczas swoich prezentacji w Parlamencie Europejskim oraz w swoich publikacjach na stronie internetowej EPF.

Tatev Hovhannisyan, przedstawicielka Open Democracy, powiedziała, że podmioty antygenderowe mają „antydemokratyczne cele, chcą pozbawić ludzi praw podstawowych i demokracji”. Już w kolejnym zdaniu zaprzeczyła sama sobie podkreślając, że organizacje te mają swoje pieniądze (gdyż są wspierane przez konserwatywnych darczyńców), plany i są zdeterminowane, a co więcej są „częścią społeczeństwa obywatelskiego”. Oznacza to, zgodnie z prawdą, że istnienie organizacji sprzeciwiających się ideologii gender jest wynikiem poparcia demokratycznego społeczeństwa, którego obywatele z własnej woli decydują się finansowo wspierać organizacje realizujące cele zgodne z ich poglądami. Plany i determinacja tych ruchów świadczą natomiast o prawidłowym wykorzystywaniu środków finansowych przekazywanych przez darczyńców.

Obrady bez demokracji i pluralizmu

Ostatecznie próbę uzasadniania swoich działań walką o demokrację komisja FEMM pogrzebała słowami swojej byłej przewodniczącej. Samira Rafaela wprost stwierdziła, że „[m]usimy mówić kto stoi za finansowaniem tych grup. Bo wiemy, że stoją za tym organizacje i osoby prywatne podzielające te okropne poglądy”. W jej opinii ruchy konserwatywne, sprzeciwiające się aborcji czy ideologii gender nie tylko nie zasługują, wręcz nie mogą być wspierane finansowo – nawet z prywatnych pieniędzy, prywatnych darczyńców podzielających te poglądy.

Co więcej, komisji FEMM nie podoba się fakt, że niektóre organizacje nie podzielające ich poglądów korzystają ze środków unijnych. Również S. Rafaela pytała „jakim kijem możemy wykorzenić te praktyki?”, a działalność niezgodną z jej poglądami nazywała „nielegalną”, mimo że w rzeczywistości nielegalna jest np. próba ingerencji UE w regulacje prawne państw członkowskich związane z ochroną życia od poczęcia.

W czasie całego wysłuchania padły tylko dwa wolne od ideologii głosy. Europosłanka Margarita de la Pisa Carrión wskazała, że komisja nie ma żadnego prawa do etykietowania tych, którzy myślą inaczej. „Ja jestem antygenderowa, czy to znaczy, że należy mnie wyeliminować? I tych, którzy na mnie głosowali? To nie jest demokratyczne. (…) Kiedy nas się oskarża o naruszanie praw człowieka, to wy nie respektujecie wolności słowa i chcecie nam zafundować ideologiczne społeczeństwo” – mówiła de la Pisa Carrión. Simona Baldassarre wprost nazwała spotkanie „absurdalnym” jako że nie zaproszono nikogo reprezentującego odmienne stanowisko.

Bezprawne działania PE

Robert Biedroń podkreślił na koniec, że wysłuchanie w tej formie zostało zorganizowane jako zgodne z oficjalnymi stanowiskami PE – co jest prawdą. Parlament Europejski w ostatnich latach podjął szereg rezolucji wprost żądających od państw członkowskich (a nawet państw spoza UE!) wprowadzenia tzw. aborcji na życzenia, a nawet określających aborcję „prawem człowieka”.

Choć stanowiska PE nie mają formy wiążącego prawa, nie usprawiedliwia to europosłów, którzy wyrażając nie tylko opinie, ale wręcz żądania wobec państw członkowskich ignorują podział kompetencji zgodzie z którym polityka zdrowotna (a zatem także kwestie związane z prawną ochroną życia) należą do kompetencji państw członkowskich UE. Formułując nieuzasadnione zarzuty o naruszanie praw człowieka i zasad demokracji, europosłowie sami notorycznie wydają i powołują się na swoje niezgodne z prawem działania.

Źródło: Anna Kubacka/Ordo Iuris
WMa

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Po osiągnięciu celu na 2024 rok nie zwalniamy tempa! Zainwestuj w rozwój PCh24.pl w roku 2025!

mamy: 32 506 zł cel: 500 000 zł
7%
wybierz kwotę:
Wspieram