6 września 2024

„Zepsuliśmy maszynerię kultury”. Demograf wskazuje główny powód niskiej dzietności tzw. krajów rozwiniętych

(fot. Pixabay)

Ludzkość ma problemy z dzietnością nie po raz pierwszy. Nawet w starożytności to się zdarzało – walczono z tym, lecz bez skutku. Cesarz rzymski August, gdy dostrzegł spadek dzietności, ograniczył prawa nieżonatym mężczyznom, by skłonić ich do poszukiwania żon i posiadania dzieci. Zabronił im np. chodzić do Koloseum. Francuzi zbudowali swoją potęgę, gdy stanowili de facto połowę populacji Europy. Gdy ich liczebność zaczęła spadać, status mocarstwa stracili, co przypieczętowały I oraz II wojny światowe. Byli świadomi, że niska dzietność do tego doprowadzi, ale nie potrafili jej podnieść. Dzisiaj też nie mamy na to dobrego sposobu – mówi w rozmowie ze Sebastianem Stodolakiem na łamach tygodnika „MAGAZYN Dziennik Gazeta Prawna” Robin Hanson, profesor nadzwyczajny ekonomii na Uniwersytecie George’a Masona i były pracownik naukowy w Instytucie Przyszłości Ludzkości Uniwersytetu Oksfordzkiego.

W rozmowie z Hansonem Sebastian Stodolak zwrócił uwagę, że istnieje wiele teorii na temat tego, dlaczego dzietność spada. – Pan ma własną? – zapytał dziennikarz. W odpowiedzi rozmówca powiedział, że powodem takiego stanu rzeczy jest to, że „my wszyscy zepsuliśmy maszynerię kultury”.

Kultury ludzkie określają to, jak się zachowujemy: jak mamy traktować rodzinę i dzieci, pracę, sąsiadów, wojnę, bogów itd. Dają nam normy i wartości. Skąd się biorą kultury? Zasadniczo z losowej zmienności i selekcji. To po prostu dobór naturalny, czysta przypadkowa zmienność. Jeszcze kilka wieków temu świat był pełen setek tysięcy małych kultur chłopskich, z których każda liczyła 1 –2 tys. przedstawicieli. Ponieważ te kultury były małe, miały niewielki poziom wewnętrznej innowacyjności. Nie mogły się też rozprzestrzeniać, były niekompatybilne z innymi, nie wdawały się z nimi w relacje itd. Istniała jednak silna selekcja. Jeśli kultura była słaba, zanikała pod naporem głodu, epidemii, wojen. Łatwo było większość z tych kultur unicestwić. Jednocześnie jednak w wyniku tej samej presji selekcyjnej te kultury miały bodziec, by próbować zachowywać się inaczej niż sąsiedzi, którzy mieli problemy z przetrwaniem. Słowem: następowała adaptacja. Te małe kultury, którym udawało się to najlepiej, stawały się coraz większe. W końcu wygrała ta, która świetnie sobie radzi – przynajmniej na tle przodków – z głodem, wojnami, epidemiami – podkreślił naukowiec.

Wesprzyj nas już teraz!

Hanson zwrócił również uwagę, że do ograniczenia dzietności przyczynia się intensywne rodzicielstwo. – Oczekuje się, że rodzice będą zwracać większą uwagę na każdego potomka, a to utrudnia posiadanie większej liczby dzieci, prawda? Po drugie, oczekujemy od ludzi kompleksowego wykształcenia. Bez niego będziesz zarabiać gorzej i będziesz mieć niższy status społeczny. Na wykształceniu zależy dziś zwłaszcza kobietom. W efekcie decyzja o dzieciach jest odkładana. Kolejna rzecz to przekonanie, że najpierw trzeba się ustabilizować finansowo, zanim założy się rodzinę. A jeszcze kilkadziesiąt lat temu małżeństwa zawierano, zanim młodzi ukształtowali swoje ścieżki zawodowe i gdy właściwie nie wiedzieli jeszcze, czego chcą. Z innych czynników mających wpływ na malejącą liczbę dzieci można wymienić upadek religii, a także stykanie się kultur w ramach globalizacji, co prowadzi do dominacji wzorców zachowań z kultur bezdzietnych. Do tego dochodzi równość płci (…) Nie twierdzę, że równość płci jest moralnie zła albo że kobiety nie powinny studiować. Wskazuję na wielowymiarowość mechanizmów rządzących człowiekiem i jego cywilizacją. Natomiast myślę, że powinniśmy przyznać, że w pewnym sensie konserwatyści mieli rację. Zmienialiśmy kulturę zbyt szybko, nie do końca wiedząc, co robimy. Ale być może tak musiało być i istnieje swego rodzaju cywilizacyjna cykliczność: od rozwoju do dekadencji, gdy przestajemy być zainteresowani kwestią płodności, a wolimy koncentrować się na samych sobie, własnym komforcie, autoekspresji. Możliwe, że w rozwój kultury jest wpisany taki mechanizm załamania i nie jest to bezpośrednio wina żadnej pojedynczej osoby czy pojedynczego trendu – podsumował rozmówca Sebastiana Stodolaka.

 

Źródło: „Magazyn Dziennik Gazeta Prawna”

TG

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(356)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 306 471 zł cel: 300 000 zł
102%
wybierz kwotę:
Wspieram