UE powinna zapewnić więcej funduszy, aby umożliwić szybsze przemieszczanie sił zbrojnych w całej Europie – stwierdzili ministrowie obrony Polski i trzech innych wschodnioeuropejskich państw członkowskich UE 10 marca, dwa tygodnie przed tym, jak blok rozpocznie nową rundę negocjacji w sprawie podziału funduszy z budżetu europejskiego na najbliższe siedem lat. Jest propozycja, by nie dawać na ten cel żadnych środków.
We wtorek ministrowie spraw zagranicznych Bucharest Nine – grupy krajów na wschodnim krańcu NATO, obejmującej Polskę, Czechy, Słowację, Węgry, Litwę, Łotwę, Estonię, Bułgarię i Rumunię – spotkały się w Wilnie, aby ocenić jedność członków w odniesieniu do wyzwań w zakresie bezpieczeństwa na wschodniej flance NATO.
Wesprzyj nas już teraz!
We wspólnym liście skierowanym do państw członkowskich UE i NATO, Łotwa, Litwa, Polska i Rumunia stwierdziły, że Bruksela może podważyć ambicje UE, ograniczając finansowanie unijnego programu mobilności wojskowej, pozwalającego na szybsze przemieszczanie się wojsk oraz przerzucanie sprzętu w całej Europie na wypadek konfliktu z Rosją.
Wezwanie następuje po tym, jak najnowszy „dokument techniczny” Komisji Europejskiej w sprawie budżetu UE na lata 2021–27 przewiduje zmniejszenie budżetu programu kosmicznego bloku i całkowitą rezygnację z finansowania programu mobilności wojskowej.
W trakcie procesu negocjacji, proponowane finansowanie mobilności wojskowej spadło z 6,5 mld euro w pierwotnym wniosku Komisji do 2,5 mld euro w ramach dalszych negocjacji, a potem za prezydencji fińskiej kwota ta wynosiła już tylko 1,5 mld euro. W końcu pojawił się wniosek przewodniczącego Rady Charlesa Michela, by w ogóle nie przyznawać środków z budżetu europejskiego na ten cel.
„Ambicje UE, by stać się silniejszym graczem w radzeniu sobie z najbardziej bezpośrednimi zagrożeniami dla bezpieczeństwa, zostaną poważnie zagrożone, jeśli mobilność wojskowa pozostanie bez odpowiedniego finansowania od samego początku” – napisali ministrowie z Europy Wschodniej.
Wezwali przewodniczącą Komisji Europejskiej, Ursulę von der Leyen i innych wyższych urzędników UE, by „szanowali zobowiązania” i program, który jest „sztandarową inicjatywą współpracy NATO-UE”.
– Ponieważ mobilność wojskowa jest jednym z najistotniejszych tematów współpracy UE-NATO, będzie to miało również wpływ na postrzeganie relacji między obiema organizacjami – zasugerowała w rozmowie z euractiv.com Justyna Gotkowska z warszawskiego Centrum Studiów Wschodnich po szczycie budżetowym UE w lutym.
W 2018 r. Komisja opracowała plan poprawy infrastruktury i usunięcia przeszkód prawnych, aby umożliwić szybszy ruch wojsk i pojazdów wojskowych na całym kontynencie, co jest istotnym problemem bezpieczeństwa dla narodów na wschodniej flance UE i NATO.
Dwadzieścia trzy państwa członkowskie wspólnoty przystąpiły do programu Europejskiej Agencji Obrony (EDA) dotyczącego „Optymalizacji procedur wydawania zezwoleń na ruch transgraniczny w UE”, harmonizującego i upraszczającego ruch wojskowy w całym bloku.
Chociaż konflikt na pełną skalę między Rosją a NATO jest postrzegany jako wysoce mało prawdopodobny, niektórzy eksperci ostrzegają, że wzmożona aktywność wojskowa w regionie zwiększa ryzyko niezamierzonych wypadków.
W przypadku konfliktu, zdolność Rosji do przeprowadzenia ataku w ciągu 24 do 48 godzin oraz scentralizowane podejmowanie decyzji, może dać jej „przewagę militarną nad sąsiadami” w krótkim okresie – ostrzegła litewska agencja wywiadowcza w zeszłym miesiącu.
NATO ma już wdrożony plan, który wymaga 30 batalionów lądowych, 30 eskadr myśliwców i 30 statków bojowych gotowych do rozmieszczenia w ciągu 30 dni lub w czasie krótszym w razie zagrożenia. Mobilność pozostawia jednak wiele do życzenia.
Zdaniem analityków, bariery infrastrukturalne mogą dać o sobie znać już tej wiosny, gdy około 37 tys. żołnierzy weźmie udział w ćwiczeniach wojskowych „Defender 2020.” Obejmumą one transfer żołnierzy do Polski i krajów bałtyckich. Jak zapowiadają urżednicy NATO, ma to być „największy transfer żołnierzy amerykańskich do Europy w ciągu ostatnich 25 lat ”.
Obawy przywódców krajów Europy Wschodniej wzmaga polityka Turcji. Ankara bagatelizuje zagrożenie rosyjskie i domaga się zaangażowania sił NATO w syryjskim regionie Idlib. Z kolei Francja chciałaby większego wykorzystania sił europejskich do prowadzenia działań wojennych w Afryce Subsaharyjskiej.
Turcja w grudniu ub. roku zagroziła zablokowaniem porozumienia NATO w sprawie obrony Polski i państw bałtyckich, chyba że sojusz zgodzi się wyznaczyć jako terrorystów syryjskich kurdyjskich bojowników.
Źródło: euractiv.com
AS