„Niczym się tak Bogu nie przypodobasz, jak kiedy we wszystkim poddasz się Woli Jego Świętej”.
(Bł. Angela Truszkowska)
Wesprzyj nas już teraz!
Choć odeszła do Pana ponad sto lat temu, jest dla nas wzorem doskonałego posłuszeństwa wobec woli Bożej. To od Matki Najświętszej uczyła się pokory, zawierzenia i męstwa w cierpieniu. Wiedząc, jak wiele łask może wybłagać Maryja u Swego Syna, wszystkie swoje siostry oddała Niepokalanemu Sercu Matki Bożej. Bł. Angela Truszkowska – bo o niej mowa – żywiła ogromny kult Eucharystii. Godzinami adorowała Chrystusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie. „Zdaje mi się, że najlepiej uczynimy, jak całą naszą wdzięczność w cichej modlitwie u stóp Chrystusa i Matki Jego Najświętszej złożymy” – pisała.
Zofia Kamila Truszkowska przyszła na świat 16 maja 1825 roku w Kaliszu. Była pierworodnym dzieckiem Józefa Truszkowskiego i jego żony Józefy z Rudzińskich. Po niej na świat przyszło jeszcze sześcioro dzieci. Ich ojciec był podprokuratorem w Sądzie Policji Poprawczej Wydziału Kaliskiego. Gdy Zofia miała dwanaście lat, jej rodzina przeniosła się do Warszawy.
Wykształcona, ale chorowita
Rodzice dbali o to, by ich najstarsza córka była dobrze wykształcona. Choć otrzymała bardzo dobrych nauczycieli, a sama wykazała duże zdolności, jej kształcenie musiało zostać przerwane. Szesnastoletnia dziewczyna, zagrożona poważną chorobą płuc, wyjechała na rekonwalescencję do Szwajcarii. Pozbawiona rodziny i bliskich wiele czasu spędzała na modlitwie, rozmawiała z Panem Bogiem. Kiedy Zofia wróciła do domu, zajęła się wychowaniem młodszego rodzeństwa. Czas, który jej pozostawał, spędzała na uczeniu się języka francuskiego i czytaniu książek, jakie znajdowała w bibliotece ojca. Rodzice chcieli ją wydać za mąż, więc Zofia – tak jak wszystkie ówczesne panny – chodziła na bale i spotkania towarzyskie. Nie czuła się tam jednak dobrze. Wolała nabożeństwa w kościele i długie godziny modlitwy oraz praktykowanie umartwień.
Cud
Pewnego razu w środku nocy za oknami pokoju 23-letniej Zofii zauważono jasną łunę. „Pożar’ – niosło się po okolicy. Czym prędzej pośpieszono z pomocą. Kiedy otwarto drzwi do pokoju młodej kobiety, zauważono płomienie, które trawiły wyposażenie pomieszczenia i sięgały leżącej na podłodze dziewczyny. Jej suknia już tliła się od ognia. Okazało się, że Zofia w czasie długiej modlitwy zwyczajnie zasnęła, a dopalająca się świeca stała się źródłem pożaru. Jednak ani dziewczynie, ani obrazowi Matki Bożej Częstochowskiej, przed którym klęczała, nic się nie stało. Wielu wydarzenie to uznało za cud…
Wizytki?
W 1848 roku Zofia postanowiła wstąpić do zakonu kontemplacyjnego. Chciała skierować swoje kroki do sióstr wizytek. Na przeszkodzie stanęli jej jednak rodzice, którzy nie godzili się na taką drogę życia dla swojej pierworodnej córki. W dodatku, ciężko zachorował ojciec dziewczyny i Zofia musiała się nim opiekować. Z ciężko chorym rodzicem musiała wyjechać na leczenie do Salzbrunn. Po skończonej kuracji, wracając do domu, odwiedzili Kolonię w Niemczech. Tam, w gotyckiej katedrze, Zofia doznała szczególnej Bożej łaski. Nagle zrozumiała, że jej powołaniem wcale nie są siostry wizytki! „Wszystko, co Pan Bóg chce, wszystko jest dobre. Powinniśmy pragnąć tego, co On chce” – mówiła i na kolanach rozeznawała wolę Bożą w swoim życiu. Czuła w sercu, że ma „czynem wznieść Bogu wspaniałą katedrę z ludzkich serc…”.
Z pomocą ubogim
W 1854 roku Zofia wstąpiła do Stowarzyszenia Pań Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, które rozpoczynało działalność przy kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Od dziecka była bowiem wyczulona na potrzeby biednych. Wrażliwa kobieta szybko zorientowała się, że podanie ubogim dzieciom kawałka chleba nie wystarcza, że potrzebna jest im także opieka duchowa. Chciała więc tym wszystkim biedakom ją zapewnić. Wspomogli ją w tym jej rodzice, którzy byli bardzo zadowoleni, że ich córka nie zrealizowała swojego pierwotnego postanowienia i nie została wizytką. Państwo Truszkowscy pomogli Zofii wynająć mieszkanie przy ul. Kościelnej 10 na Nowym Mieście w Warszawie, w którym zorganizowała „Zakład panny Truszkowskiej”, czyli schronisko dla bezdomnych sierot i staruszek. „Czas dany nam jest do czynienia dobrze” – często powtarzała.
Wiele czasu poświęcała swoim podopiecznym, „mając głównie na celu wpływanie na nich moralnie, wychowanie dzieci w zasadach religii i zapewnienie im sposobu utrzymania na przyszłość, ucząc ich tego wszystkiego, czego ich stan wymagał”.
Tercjarka franciszkańska
27 maja 1855 roku Zofia Truszkowska wraz ze swoją krewną Klotyldą Ciechanowską wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Często wtedy modliła się w kościele Kapucynów przy ołtarzu św. Feliksa z Cantalicio. Ten wielki święty znany jest ze swojego pogodnego usposobienia. Zawsze za wszystko dziękował, więc współcześni mu nazwali go bratem „Deo Gratias”.
Także i Zofia mówiła: „Wszystko, co Pan Bóg chce, wszystko jest dobre. Powinniśmy pragnąć tego, co On chce”. Do tych, z którymi pracowała, mówiła że wszystko, co Bóg daje, należy znosić z pokojem i uśmiechem.
Ludzie widząc modlące się u św. Feliksa tercjarki franciszkańskie, nazwali je… „felicjankami”. 21 listopada 1855 roku pierwsze felicjanki poświęciły się Najświętszej Maryi Pannie, obiecując rozwijać dzieło rozpoczęte z woli Boga. Datę tę przyjmuje się jako początek nowego zgromadzenia.
Ojciec Honorat
Dużą rolę w życiu Zofii Truszkowskiej odegrał jej kierownik duchowy – ojciec Honorat Koźmiński, kapucyn, założyciel siedemnastu zgromadzeń zakonnych. W 1857 roku Zofia Truszkowska i jej kuzynka Klotylda przywdziały habity. Od tego momentu Zofia nosiła imię zakonne – siostra Angela, a Klotylda – siostra Weronika.
Wkrótce felicjanki stały się najpopularniejszym polskim zgromadzeniem żeńskim. Za przykładem siostry Angeli szły młode dziewczęta, które chciały ofiarować swoje życie Bogu. Siostry łączyły modlitwę i kontemplację z pracą charytatywną i apostolską. Ich pragnieniem było, by „przez wszystko i przez wszystkich Bóg był znany, kochany, czczony i wielbiony”. Hasłem felicjanek stały się słowa: „Wszystko przez Serce Maryi na cześć Przenajświętszego Sakramentu”.
Praca wśród najuboższych
W 1859 roku felicjanki rozpoczęły posługiwanie wśród ludu wiejskiego. W Ceranowie na Podlasiu założyły pierwszą ochronkę, a potem kolejne. Placówki te odegrały wielką rolę w podźwignięciu religijnym, moralnym i oświatowym polskiej wsi, gdzie szerzyło się pijaństwo i rozpusta. Siostry poprzez swoją ciężką pracę uczyły dzieci i młodzież pisania i czytania. Wiele czasu poświęcały na pielęgnowanie ludzi chorych i starszych, a po wybuchu powstania styczniowego rannych, nie czyniąc przy tym rozróżnień na „swoich” i „wrogów”.
Rosyjskiemu zaborcy nie podobała się jednak działalność felicjanek. Siostry zostały oskarżone o to, że szerzą ducha chrześcijańskiego fanatyzmu, że przekształciły się w „oręż wpływów politycznych na niższe warstwy miejskie”. W tej sytuacji w 1864 roku zgromadzenie zostało na terenie zaboru rosyjskiego oficjalnie rozwiązane. Część felicjanek, które prowadziły życie kontemplacyjne, została przeniesiona do klasztoru bernardynek w Łowiczu, a siostrom, które prowadziły życie czynne, nakazano powrócić do swoich domów.
Zofia przebywała początkowo w Łowiczu. Po pewnym czasie, jako że była człowiekiem czynu, dołączyła do felicjanek, które zebrały się w Krakowie, gdzie działała jedyna ochronka na terenie Galicji.
„Drugi początek”
Siostry początkowo mieszkały przy ul. Mikołajskiej, szybko jednak przeniosły się do nowo wybudowanego domu przy ul. Smoleńsk. Matka Angela kierowała zgromadzeniem do 1869 roku. Kiedy miała czterdzieści lat, bardzo podupadła na zdrowiu: coraz gorzej słyszała, aż w końcu całkowicie ogłuchła, cierpiała na nowotwór żołądka i piersi. Wówczas przekazała władzę w zakonie, a sama wiele się modliła „o uświęcenie zgromadzenia, o to, by odpowiadało zamiarom Bożym”.
Choć ten czas naznaczony był duchowymi męczarniami, oschłością duszy i cierpieniami fizycznymi, matka Angela wciąż pracowała, apostołowała modlitwą i cierpieniem. „Jakaż to zdrowa dusza w ciele umierającym – tak cierpieć może tylko święta” – mówił leczący ją przez trzydzieści lat lekarz.
Matka Angela doczekała się oficjalnego zatwierdzenia zgromadzenia oraz jego konstytucji. Cieszyła się, że jej współsiostry podjęły się pracy misyjnej w Ameryce.
Droga na ołtarze
Matka Angela Truszkowska zmarła po północy 10 października 1899 roku w domu macierzystym Zgromadzenia w Krakowie przy ul. Smoleńsk. Została pochowana – za specjalnym pozwoleniem władz austriackich – w kaplicy przy kościele Niepokalanego Serca Maryi, gdzie spoczywała do 1993 roku. Na prośbę sióstr felicjanek oraz czcicieli Matki Angeli ks. kard. Karol Wojtyła rozpoczął proces beatyfikacyjny na etapie diecezjalnym. 18 kwietnia 1993 roku Ojciec Święty Jan Paweł II dokonał jej beatyfikacji. W homilii beatyfikacyjnej papież Polak powiedział:
„Pozdrawiam cię, Matko Mario Angelo Truszkowska, matko wielkiej rodziny felicjańskiej. Byłaś świadkiem trudnych dziejów naszego narodu i Kościoła, który w tym narodzie sprawował swe posłannictwo. Imię twoje i powołanie związane jest z postacią bł. Honorata Koźmińskiego, wielkiego apostoła ukrytych zgromadzeń, które odradzały życie udręczonego społeczeństwa i przywracały nadzieję zmartwychwstania. W dniu dzisiejszym pielgrzymuję do twych relikwii w moim umiłowanym Krakowie, gdzie rozwinęła się rodzina felicjańska i skąd poszła za ocean, by służyć nowym pokoleniom emigrantów i Amerykanów. Chrystus prowadził matkę Angelę drogą niezwykłą, dając jej szczególny udział w tajemnicy swego Krzyża. Rzeźbił jej duszę cierpieniem, które przyjmowała z wiarą i heroicznym poddaniem się Jego woli: w ukryciu i samotności, w długotrwałej i uciążliwej chorobie, w ciemnej nocy duszy. Największym jej pragnieniem było stać się „żertwą miłości”. A miłość rozumiała zawsze jako bezinteresowny dar z siebie. „Kochać to dawać. Dawać wszystko, czego zażąda miłość. Dawać prędko, bez żalu, z radością, z pragnieniem, by więcej od nas żądano”. To są jej słowa, w których wyraziła zwięźle cały swój życiowy program. Tę miłość rozniecała w sercach sióstr swego zgromadzenia. Ta miłość jest ciągle żywym zaczynem dzieł, jakimi wspólnoty felicjańskie służą Kościołowi w Polsce i poza jej granicami. Dziękujcie Panu, bo jest dobry”.
Po beatyfikacji relikwie Matki Angeli Truszkowskiej zostały przeniesione do kościoła Niepokalanego Serca Maryi. Święto Błogosławionej obchodzone jest w Kościele 10 października.
pam