19 lutego 2014

Ziarno, które obumarło

(fot. raichinger / sxc.hu)

19 lutego mija 117. rocznica urodzin bł. Michała Czartoryskiego OP — jednego ze 108 męczenników II wojny światowej, beatyfikowanych przez Jana Pawła II w 1999 r. Bohatera Powstania Warszawskiego, kapłana, który odmówił ewakuacji w cywilnym ubraniu i pozostał z najciężej rannymi w powstańczym szpitalu, by nieść im ulgę w oczekiwaniu na śmierć z rąk hitlerowskich oprawców. 70 lat po bohaterskiej śmierci nadal jest on postacią zbyt mało znaną.

 

Michał Czartoryski nie jest „łatwym” świętym. Wychowany w bardzo religijnym i pełnym miłości, ale jednocześnie uczącym obowiązkowości i wytrwałej wierności wartościom domu rodzinnym, w młodości był żołnierzem — obrońcą Lwowa. Po studiach inżynierskich, wpajających precyzję myślenia i zwracanie uwagi na każdy szczegół, wstąpił do zakonu dominikańskiego. Przez większą część kapłańskiego życia pełnił funkcję wychowawcy najmłodszych zakonników. Wysokie wymagania, stawiane zarówno sobie, jak i innym, oraz nieco żołnierska surowość, z jaką uczył podopiecznych doskonalenia się w cnotach zakonnych i przestrzegania obserwancji, nie przysparzały mu sympatii.

Wesprzyj nas już teraz!

Jego koncepcja życia zakonnego, o ile można stwierdzić na podstawie nielicznych udostępnionych pism i zachowanych relacji, była w gruncie rzeczy dość zbliżona do doktryny św. Teresy od Dzieciątka Jezus. „Cel życia zakonnego. Czy stoi on mi przed oczyma? Czy wiem, do czego dążę? Celem tym jest zupełne oddanie się na służbę Bogu. Zupełne, całkowite, bezapelacyjne, począwszy od codziennych najdrobniejszych obowiązków rozumianych przez najczulsze sumienie, poprzez strapienia, bóle, krzyże, oschłości — aż do męczeństwa. To zupełne oddanie się Bogu na służbę — oznacza jeden wyraz: miłość… ona wszystko może” — pisał podczas rekolekcji w listopadzie 1927 r.

Koncepcja zdobywania świętości przez doskonałe wypełnianie codziennych obowiązków, wyznawana przez ojca Michała, zetknęła się jednak z nieprzygotowanym gruntem. Po długim okresie rozprzężenia obyczajów zakonnych w okresie zaborów polscy dominikanie próbowali wówczas, przy pomocy francuskich współbraci, przywrócić gorliwsze i ściślejsze życie zakonne, jednak reforma ta (jak nietrudno zgadnąć) niekoniecznie była witana z radością.

W dodatku do zakonu wstępowało wielu intelektualistów po świeckich studiach, przyzwyczajonych do indywidualizmu i niechętnie akceptujących ćwiczenia mające wykształcić zakonnego ducha pokory i umartwienia. Wszystko to powodowało tarcia, które doprowadziły do odwołania ojca Michała ze stanowiska magistra i nawet po kilkudziesięciu latach odezwały się głośnym echem. Gdy po jego wyniesieniu na ołtarze (dostąpił on tego zaszczytu jako jedyny polski dominikanin żyjący później niż w XIII wieku) dziennikarz Jan Grzegorczyk zbierał relacje znających go osób, dawni nowicjusze nie ukrywali uczuć, jakie budził w nich zmarły wychowawca i propagowany przez niego model życia zakonnego.

Na domiar złego o. Michał Czartoryski był księciem. Pochodzącym z młodszej i uboższej linii rodu, ale jednak księciem — wywodzącym się od średniowiecznego władcy Litwy, Giedymina. A przedwojenna inteligencja, nawet katolicka, mocno socjalizowała i książęcego tytułu nie równoważył fakt, że jego posiadacz jako pierwszy zgłaszał się do mycia ubikacji i zamiatania podłóg. Po wojnie zaś komuniści wygnali rodzinę Czartoryskich z niewielkiego majątku w Pełkiniach pod Jarosławiem i o „panach” zapadło milczenie. W rezultacie pamięć o dobrowolnej ofierze z życia, złożonej przez bohaterskiego dominikanina, przekonanie o jego świętości oraz cześć dla męczennika kultywowane były właściwie tylko w rodzinie Czartoryskich i środowiskach niepodległościowych.

Kiedy do klasztoru dominikanów na warszawskim Służewie dotarła wiadomość o bohaterskiej śmierci ojca Michała w powstańczym szpitalu, jego przeor zareagował podobno: „Ja go tam nie posłałem”. Istotnie. Czartoryski dostał się do Powstania przypadkiem. 1 sierpnia po południu poszedł na Powiśle na wizytę do lekarza i wybuch walk uniemożliwił mu powrót do klasztoru. Ponieważ księża obsługujący kościół przy ul. Tamka uciekli, pozostawiając bez opieki konsekrowane komunikanty i paramenta liturgiczne, przejął ich obowiązki i aż do upadku Powiśla codziennie celebrował dla powstańców i mieszkańców Msze święte, spowiadał, pocieszał, przygotowywał na śmierć, odprawiał katolickie pogrzeby.

6 września 1944 r. natarcie sił niemieckich zmusiło powstańców do wycofania się z Powiśla. Czartoryskiego namawiano, by zdjął habit i ewakuował się w cywilnym ubraniu sanitariusza  — bo jego życie jest potrzebne, bo jako kapłan będzie przydatny… Odmówił: zarówno zdjęcia habitu, jak i pozostawienia skazanych na śmierć rannych. Według relacji świadków, którzy zdołali przeżyć, przed rozstrzelaniem hitlerowcy ponownie kazali mu zdjąć habit. Również wtedy odmówił. Trzeba przyznać: niewygodny dzisiaj taki święty.

Kult bł. Michała Czartoryskiego zaczął się szerzyć dopiero w związku z jego beatyfikacją. Rozwija się on przede wszystkim na ziemi jarosławskiej, w miejscu jego urodzenia i wychowania. Jest to zasługa ks. Stanisława Stęchłego, wieloletniego proboszcza pełkińskiego, który od 1994 r. głosił kazania poświęcone ojcu Michałowi i publikował artykuły o nim w gazetce parafialnej. Później dołączyli do niego jarosławscy samorządowcy; i to oni dzisiaj są głównymi propagatorami postaci bohaterskiego dominikanina. W 2005 r. z inicjatywy ówczesnego burmistrza Jarosławia, Janusza Dąbrowskiego, bł. Michał Czartoryski został ogłoszony patronem miasta i od tej pory co roku w czerwcu obchodzony jest dzień patrona, w którym celebrowana jest Msza święta, organizowane konkursy, inscenizacje teatralne i koncerty.

Mimo tych wysiłków, postać ojca Michała nie zajmuje w pobożności lokalnych mieszkańców znaczniejszego miejsca. Przewodniczący Rady Miasta, Jarosław Pagacz, tłumaczy to faktem, że w Jarosławiu silnie rozwinięty jest kult Matki Bożej, której cudowne i koronowane wizerunki znajdują się w trzech kościołach miasta. „Konkurentką” jest też służebnica Boża Anna Jenke, postać propagowana dłużej niż ojciec Michał.

Kult bł. Michała rozwijany jest w parafii w Pełkiniach–Wygarkach, na której terenie znajduje się dawny pałac Czartoryskich; nie ma go natomiast w jarosławskim klasztorze dominikanów, gdzie przyszły męczennik przyjął chrzest i święcenia kapłańskie. Przeor jarosławski, o. Lucjan Sobkowicz, tłumaczy, że w klasztorze jest już kult Matki Bożej Bolesnej oraz św. Jacka i bł. Jana Pawła II.

W tym roku wypadnie okrągła, 70. rocznica męczeńskiej śmierci bł. Michała Czartoryskiego w Powstaniu Warszawskim. Warto, aby ta data dała impuls do szerszego przypomnienia i odkrycia na nowo świętości tej postaci — wyrażającej się zarówno w bohaterskiej śmierci, jak i zwykłym, codziennym życiu zakonnym i kapłańskim.

Korzystałam z książki Jana Grzegorczyka pt. O bogatym młodzieńcu, który nie odszedł zasmucony.

 

Dominika Krupińska

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij