„Podczas szczytu klimatycznego COP 27 w Szarm el-Szejk w Egipcie prezydenta Andrzeja Dudę dopadła polska aktywistka klimatyczna, 21-letnia Dominika Lasota. (…) Wiele osób zadawało sobie pytanie, w jaki sposób pani Lasota dostała się do egipskiego kurortu. Jako szczera i oddana towarzyszka z obozu klimatystycznego powinna była dojechać na rowerku, ale niestety, takiej determinacji nie wykazała. Przez kilka dni podróżowała pociągami i autobusami przez Europę, po czym ostatni etap pokonała samolotem. Wobec tak niefrasobliwego namnożenia śladu węglowego miejmy nadzieję, że wracała wpław”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha.
Publicysta zwraca uwagę, że postawa Lasoty jest mimo wszystko „bardziej cywilizowana” niż to, co prezentuje inna towarzyszka klimatystka z Wielkiej Brytanii, należąca do głośnej ostatnio grupy Just Stop Oil, która zaczęła atakować dzieła sztuki w europejskich muzeach. „24-letnia aktywistka była jedną z osób, które w godzinach porannego szczytu w ubiegłym tygodniu wspięły się na pomosty nad autostradą M25, powodując zatrzymanie ruchu i gigantyczne korki. Korki, jak wiadomo, bardzo sprzyjają ochronie klimatu i znacząco redukują zanieczyszczenie powietrza”, kpi autor „Do Rzeczy”.
„Można się z tego wszystkiego śmiać, ale sprawa jest wbrew pozorom poważna: klimatyści stają się coraz bardziej sfanatyzowani i skrajni. Amerykański publicysta Michael Schellenberger napisał, że fanatycy klimatystyczni używają do swoich działań ludzi z zaburzeniami. Faktycznie, patrząc na zachowanie 24-latki oraz słuchając oświadczeń innych członków Just Stop Oil, wygłaszanych podczas ich ataków na dzieła sztuki, można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z osobami o poważnych problemach psychicznych. Pytanie brzmi, jakie jest ich źródło. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z powiększającą się grupą młodych osób, którym klimatystyczna indoktrynacja zrobiła pranie mózgów i zniszczyła psychikę (na tym tle polska aktywistka jawi się jako względnie zrównoważona)”, wskazuje stały komentator programu „Prawy Prosty PLUS”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Ruchy klimatystyczne mają wiele cech sekt milenarystycznych. Tak jak milenaryści – nie tylko zresztą chrześcijańscy – żywią się perspektywą rzekomo bliskiego i nieuchronnego w najbliższym czasie nadejścia Królestwa Bożego, tak klimatyści żywią się w swoich obsesjach perspektywą rzekomo nieuchronnej katastrofy klimatycznej. A im bardziej widzą ją jako nieuchronną, tym gwałtowniejsze i bardziej desperackie stają się ich poczynania”, podsumowuje Łukasz Warzecha.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK