Kolejne poczynania w Ministerstwie Edukacji Narodowej nie dają nam odpocząć od adrenaliny. Jak dotąd urzędowanie pani „ministry” dało nam wachlarz mocnych wrażeń. Zostaliśmy pozbawieni części lektur, stanowiących polski kanon kulturowo – poznawczy. Podstawy programowe zredukowano we wszystkich obszarach, o takie elementy, które budują logiczne myślenie, związki przyczynowo – skutkowe i tożsamość narodową. Wprowadzono administracyjny zakaz zadawania prac domowych. Dokonano kolejnych postępów na drodze cyfryzacji edukacji. Kontynuowane są programy Edukacji Włączającej. Zapowiedziano nowy obowiązkowy przedmiot od 2026 r. – „wiedza o zdrowiu”, zawierający moduł seksualizacyjno – genderowy. Zapowiedziano włączenie Polski do Europejskiego Obszaru Edukacyjnego od 2025 roku. Teraz najnowsze wieści, to wprowadzenie do preambuły podstawy programowej dwóch wielce istotnych wątków. Pierwszy: cele kształcenia ogólnego w podstawie programowej będą zawierać wymóg dbania o środowisko przyrodnicze, w tym klimat, w skali lokalnej i globalnej; drugi nowy wątek: nauczyciele w pracy z uczniami będą stosować założenia uniwersalnego projektowania.
Wiele było już mowy o tym, również na tych łamach, ponieważ jednak wciąż pojawiają się nowe fakty, należy co jakiś czas dokonywać resume. Nie jest bowiem tak, że te fakty są oderwane od siebie, przeciwnie, układają się w logiczną całość, która ma swoje początki, przebieg i zamierzone skutki. Oto więc dostarczymy teraz Państwu skondensowanej wiedzy.
Główną informacją, która determinuje pozostałe, jest planowane przez obecny rząd wejścia Polski do Europejskiego Obszaru Edukacyjnego. Zapowiedziano to w związku z wizytacją w Polsce, w MEN unijnej komisarz ds. innowacji, badań naukowych, kultury, edukacji i młodzieży (ach, te długie, unijne nazwy, zupełnie jak u sowietów). Ma to nastąpić w 2025 r. Decyzja o tym tworze zapadła na nieformalnym spotkaniu unijnych szefów państw i rządów w Goteborgu w dniu 17 listopada 2017 r. Spotkanie prowadził ówczesny przewodniczący Rady Europy Donald Tusk. Był to szczyt społeczny, kreślono więc tam plany dotyczące zarządzania społeczeństwem unijnym.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednym z głównych ustaleń było powołanie do życia idei Europejskiego Obszaru Edukacyjnego (dalej: EOE), który ma stać się ciałem w roku 2025. Potem były kolejne dokumenty formalne i robocze, stąd wiemy o tym założeniu całkiem dużo.
Należy pamiętać, że matrycą, w której powstają i działają wszelkie przedsięwzięcia unijne jest realizacja założeń teoretycznych UE. Nie są nimi żadne plany Schumanna, Adenauera czy de Gasperiego, lecz zupełnie inne. Licząc od najnowszego, znajdziemy tam Manifest z Ventotene Spinelliego, Paneuropę Richarda Coudenhove – Calergi, projekt iluminaty Anacharsisa Cloots’a, pomysły różokrzyżowca Jana Amosa Komenskiego.
Zmierzają one wprost do budowy republiki świata, bez narodów, państw, rządów, religii chrześcijańskiej, moralności, małżeństw, rodzin, własności prywatnej. Ma być jedna światowa społeczność, złączona w braterskim uścisku przez jeden światowy zarząd, którym rządzi kasta mędrców, posługujących się wiedzą, tajemną dla reszty ludzkości. Aby to uskutecznić, potrzeba oczywiście ludzkość wiedzy pozbawić.
Do tego ambitnego założenia zmierzają siły, sterujące ONZ, i do tego samego zmierza nasza dzielna Unia Europejska, pod przewodnictwem nieugiętych przywódców. W stosunku do ONZ UE jest wiernym wykonawcą, w stosunku do planowanego państwa światowego Unia jest prototypem, a zarazem jedną z docelowych prowincji przyszłej republiki świata. Tak więc niepowodzenie Unii będzie niepowodzeniem projektu globalnego.
W projekcie globalnym są dwie główne polityki, mające wpływ na edukację szkolną. Jeden to Edukacja Zrównoważonego Rozwoju (dalej: EZR), będąca istotną częścią Zrównoważonego Rozwoju (należałoby raczej mówić: zrównoważonego rozboju). Jest to polityka, narzucona narodom przez właścicieli globalnych kapitałów, decydujących o organizacjach ponadnarodowych i wielkich korporacjach. Jej celem jest pozbawienie narodów i jednostek dostępu do zasobów, własności i jakiejkolwiek sprawczości, co oznacza niewolnictwo.
Druga polityka to Edukacja dla Wszystkich dalej: EdW, która jest zorientowana na system edukacji, ale rozszerzony na całe społeczeństwo. Oznacza to, że pod pozorem praw niepełnosprawnych dzieci likwiduje się szkoły specjalne, a dzieci upośledzone trafiają do szkół rejonowych. Dzięki polityce równości następuje dostosowanie poziomu całej szkoły do najsłabszych, czyli niedorozwiniętych i upośledzonych, i temu służy tzw. „projektowanie uniwersalne”. W szkole włączającej są wszyscy, więc wszystko musi być dostosowane do wszystkich. Nauczanie musi być więc takie, aby nauczyli się tego uczniowie upośledzeni. Wszystkie teksty się przerabia na EtR (easy to read – teksty łatwe do czytania i rozumienia).
Szkoła dająca wcześniej wiedzę zamienia się w rozbudowane przedszkole. Wyrzuca się ze szkoły podstawy programowe, wymogi, oceny, a wprowadza psychoedukację, psychoterapię i integrację społeczną. Dzięki temu można do takiego systemu edukacji wprowadzić wielokulturowych imigrantów z innych kontynentów. W to wszystko na siłę wrzuca się seksualizację i ideologię gender.
Ideologizowani od dziecka młodzi ludzie nie zajmują się wiedzą, tylko seksem. Nie nabywają kwalifikacji do samodzielnego życia i nie mają ochoty ani zdolności do zakładania i utrzymania własnych rodzin. W szkołach nie ma wymogów, ale jest nauka o antykoncepcji, aborcji, bezpiecznym seksie i psychologiczne pranie mózgu. Chłopaki po tym są bierni, słabi i niezdolni do niczego, dziewczyny skłonne do nierządu. Nikt nie myśli o rodzinie, narodzie, państwie, religii i moralności, nie ma też kwalifikacji, aby utrzymać swój byt swoją samodzielną pracą.
Wtedy tworzy się mieszanka różnorodności, pozbawiona tożsamości. Narody roztapiają się w wielokulturowości, marazmie i narastających problemach psychicznych, z zaburzeniami tożsamości płciowej łącznie. Odpowiedzią na galopujące kryzysy dzieci i młodzieży jest wprowadzenie systemu Oceny Funkcjonalnej, który oficjalnie służy wsparciu psychicznemu.
W rzeczywistości kryzysy psychiczne są tylko pretekstem dla wprowadzenia systemu, obejmującego wszystkich. Pod pozorem wsparcia dzieci, dbałości o ich dobrostan, przeciwdziałania przemocy w rodzinie i szkole wprowadza się do szkół armię specjalistów, którzy mają do wykonania zadania w szkole i w rodzinie. W szkole mają uniemożliwić nauczanie przedmiotowe, wymogi i oceny tam, gdzie to jeszcze istnieje. Następnie mają przejąć wiodący wpływ na psychikę młodych ludzi i dostosować ich do wymagań państwa globalnego. Tam, gdzie już występują zaburzenia, mają wspierać, czyli afirmować ten stan. Mają też wykrywać rodziny, w których zachowano normalność i dobre wychowanie. Pod pretekstem przemocy, patriarchatu i faszyzmu mają buntować dzieci przeciw rodzicom i nauczycielom, skłaniać ich do zaprzestania wychowania i nauczania, a jeśli będą oporni – nasyłać służby. W ten sposób ma zostać przejęty istniejący wcześniej system edukacji, i niepostrzeżenie wprowadzony nowy. Stary uczył narody, nowy tresuje zasoby ludzkie państwa globalnego.
EdW jest u nas znana jako Edukacja Włączająca, ale to dokładnie ten sam projekt. Tworzy ona strukturę materialną i jest odpowiedzialna za organizację systemu, natomiast wypełnieniem treścią zajmuje się EZR, która odpowiada za treści nauczania. Są one ściśle dostosowane do globalistycznej Agendy 2030. W jej ramach mieści się zielony ład, transformacja cyfrowo – ekologiczna, klimatyzm, prawa kobiet do aborcji, sterylizacji i prostytucji, ideologia gender. To wszystko ma się znaleźć w głowach ludzi po rządami edukacji globalnej. W ten sposób budownicy państwa globalnego chcą zrealizować swoje zamysły likwidacji narodów, państw, religii chrześcijańskiej, moralności, rodziny, małżeństw, własności prywatnej.
EOE jest tym właśnie, tyle, że na skalę europejską. Jednocześnie ma być bardzo ważnym elementem integracji państw po unijnemu, czyli na siłę. Systemy edukacji mają zostać wchłonięte przez centralny zarząd europejski. Mają zniknąć narodowe podstawy programowe, lektury, wiedza o własnej historii i kulturze, a docelowo wszelkie tożsamości narodowe, zastąpione przez jedną jedyną tożsamość unijną, zwaną też europejską. EOE ma umożliwić realizację celów barcelońskich.
Mało kto o tym wie, wielu ludziom wydaje się, że Unia kiedyś była dobra, ale zepsuli ją jacyś źli eurokraci. Otóż nie, Unia nigdy nie była inna, zawsze chciała zniszczyć narody i zniewolić ludzi. Cele barcelońskie pochodzą z 2002 r. Zakładają dwojaki cel. Po pierwsze, kobiety, mające małe dzieci mają po urlopie macierzyńskim trafiać na rynek pracy, a dzieci do opieki państwowej (docelowo – unijnej), czyli do żłobka, przedszkola i szkoły, realizujących w/w cele. Po drugie, starcy też mają powrócić do pracy. Należy podnieść wiek emerytalny o 5 lat i zbudować rynek pracy dla ludzi 50 – 70. To wszystko dlatego, że w Europie rodzi się za mało dzieci, co jest zagrożeniem dla unijnej gospodarki. Będzie za mało konkurencyjności i umiejętności. Dla ludzi rządzących Unią nieważne są problemy ludzi. Ich interesują problemy korporacji, którym służą, czy będą dość konkurencyjne, czyli na ile uda im się obniżyć koszty działalności i zwiększyć przychody. Ludzie to dla nich „siła robocza” oraz „umiejętności”. Człowiek jest tylko tyle wart, ile są przydatne jego umiejętności dla globalno-unijnych korporacji.
Skoro Unia nie chce mieć tożsamości narodowych, nie potrzebuje podstaw programowych. W EOE będzie jedna, unijna rama, wypełniona EZR, seksualizacją, antykoncepcją, sterylizacją, aborcją, ideologią gender, zmianą płci. Dlatego Polacy mają mieć „edukację o zdrowiu”. Oficjalnym, nieskrywanym już celem EZR jest zmiana postaw i zachowań, mówiąc kolokwialnie – pranie mózgu. Dlatego już teraz w Polsce redukuje się podstawy programowe i lektury. Zakres realnej wiedzy, dawanej przez szkołę ma być tylko taki, aby absolwent mógł wykonywać czynności w miejscu pracy, które wyznaczy mu system w wieku 12-14 lat. Dlatego polskie dzieci nie mają odrabiać zadań domowych, jeszcze by się za dużo Polacy nauczyli.
Dorośli ludzie mają być do 64. roku życia stale w unijnym systemie edukacji i szkoleń. Minimum raz w roku każdy ma odbywać jakieś szkolenie. Nazywa się to „nauką przez całe życie” i ściśle wpisuje się w unijną politykę mobilności ludzi. Mobilność edukacyjna polega na czasowym zmianie miejsca pobytu, związanym ze zmianą szkoły. Przyjęto normy dla EOE – jaki odsetek uczniów ma się uczyć poza krajem pochodzenia. Studenci – 25%, uczniowie szkół zawodowych – 15%, pozostali uczniowie – 20% . W tej ostatniej kategorii mieszczą się szkoły podstawowe i średnie.
Mobilność edukacyjna zakłada, że do UE i jej systemu edukacji będą masowo prowadzani imigranci spoza UE, głównie z Afryki. Wygląda więc na to, że co piąte polskie dziecko ma zostać wywiezione do innego kraju, a w to miejsce przywiezieni jacyś obcy ludzie. Mobilność edukacyjna ma objąć także nauczycieli i szkoleniowców, co ma rozwiązać problem braków nauczycieli, dotyczący całej UE, nie tylko Polski. Dzięki nowym rozwiązaniom będą mogli przemieszczać się z jednego kraju do innego. Dzięki polityce UE, promującej Edukację Włączającą nauczyciele uciekają ze szkół, a nowi nie przychodzą. Rozwiązaniem będzie mobilność edukacyjna, czyli podkupywanie nauczycieli z krajów uboższych przez bogatsze.
Mobilność edukacyjna płynnie przechodzi w mobilność pracowniczą. Siła robocza, czyli ludzie mają być przenoszeni z miejsca na miejsce i z kraju do kraju zgodnie z potrzebami gospodarki unijnej. Programy unijne zakładają, że przemieszczanie się ludzi za pracą jest „przenoszeniem umiejętności”. Każde takie przemieszczenie ma charakter całożyciowy. Oznacza to, że gospodarka UE będzie decydować o całym życiu ludzi, którzy są tylko „siłą roboczą”. Dla sprawności systemu promowana będzie nauka przez całe życie. Każda zmiana miejsca pracy czy wykonywanej czynności pociągnie za sobą konieczność szkolenia. Absolwenci szkół unijnych będą bowiem tak wąsko nauczeni i wyszkoleni, aby umieć wykonywać tylko jedna czynność na raz.
Każde szkolenie będzie ściśle związane z unijno – globalnym praniem mózgu. Eurokraci są bowiem świadomi, że im dłużej ludzie przebywają w unijnej szkole, tym ważniejsze są dla nich takie kwestie, jak prawa kobiet, katastrofa klimatyczna, nierówności społeczne, zdrowie publiczne i dobrostan.
Są to dane Eurobarometru, widać więc, jak unijna edukacja zmienia ludziom postrzeganie rzeczywistości i świadomość. Szkoleniami w ramach nauki przez całe życie będą zajmowały się różni dostawcy usług edukacyjnych. Ważną rolę w systemie zajmą europejskie uczelnie wyższe. Zostaną one włączone w sieci współpracy, zrzeszone w jeden, europejski system, docelowo będące częścią systemu globalnego. Studia magisterskie będą odsuwane na dalszy plan na rzecz krótkich kursów, zakończonych mikropoświadczeniami, i to ma stać się główną działalnością europejskich, w tym polskich uczelni wyższych. Dodatkowo w ramach Edukacji Włączającej zostaną one w pełni otwarte na wszystkich, czyli również upośledzonych i wielokulturowych imigrantów. Dostaną oni z góry uprawnienie formalne do studiowania, a uczelnie będą musiały dostosować swój program nauczania do ich poziomu.
W ramach szkolnictwa zawodowego i krótkich szkoleń w całej UE mają być nauczane specjalności zawodowe, związane z bliźniaczą transformacją – ekologiczną i cyfrową. Gospodarka unijna ma być cyfrowo – zielona, więc siła robocza również. Oznacza to, że jeśli wejdziemy do EOE, to po pewnym czasie polscy uczniowie nie tylko zostaną pozbawieni tożsamości, większości wiedzy, umiejętności samodzielnego myślenia i radzenia sobie w życiu. Nie tylko zostaną wyposażeni w nachalną seksualizację i wiedzę aborcyjno – genderową. Młode Polski i młodzi Polacy nie tylko zostaną wyposażeni w kompetencje do prostytucji i zmiany płci. W ramach kształcenia i szkolenia zawodowego zostaną wyposażeni tylko w takie umiejętności, które przydatne są tylko unijnym firmom do podwójnej transformacji – ekologiczno – cyfrowej. Polacy mają umieć tylko to i nic więcej, aby móc znaleźć zatrudnienie tylko tam i nigdzie indziej, a szczególnie w polskiej gospodarce narodowej.
Wszystkie te operacje będą w pełni cyfrowe. Każdy dostanie Indywidualne Konto Edukacyjne, na którym będą zapisywane uprawnienia do szkoleń, mikropoświadczenia, a także zapis jego mobilności. System chce bowiem śledzić losy absolwentów, i generalnie wiedzieć wszystko o wszystkich. Właściciele chcą na bieżąco znać aktualny status swojego zasobu siły roboczej. Jeśli więc w Polsce wprowadza się edukacyjna platformę cyfrową, to po to, aby szkoły i ludzi włączyć w system.
Wszystkie obecne zmiany w edukacji są korzystne tylko dla UE oraz rodzącego się państwa globalnemu, natomiast jednoznacznie niekorzystne dla Polaków, narodu i państwa. Jednak rząd, działający w Polsce robi to namiętnie i energicznie. Wszystko, co obecnie dotyczy podstaw programowych, lektur, ocen, zadań domowych, nowych przedmiotów nauczania, projektowania uniwersalnego, Edukacji Włączającej – jest częścią działań, zmierzających do likwidacji najpierw państwa, a potem narodu.
Polacy mają się nie rodzić, ci, którzy będą, mają zostać częściowo rozproszeni, a opróżniony obszar Polski zasiedlony nową ludnością sprowadzoną z Afryki. Świadczy to o tym, że władza polityczna realizuje interesy obcych potęg, których celem jest likwidacja narodu i państwa polskiego.
Teraz dylemat – co z tym zrobić. Są tu możliwe działania na dwóch planach. Plan bliski, operacyjny ma dwa możliwe działania. Po pierwsze, należy użyć wszelkich możliwych środków, aby spowalniać wejście Polski do EOE, Edukację Włączającą, psychologizacje szkół i cyfryzację. Wejście do EOE będzie bowiem miało tak doniosłe i katastrofalne konsekwencje, że możemy ten moment uznać za formalny początek okupacji. Należy wywierać wszelkie możliwe naciski na obecną ekipę rządzącą. Nie należy spodziewać się po nich świadomych działań. Oni są tylko narzędziami. Jedyne, co ich może powstrzymać to opór oraz świadomość odpowiedzialności. Ludzie, winni działań, zmierzających do likwidacji narodu i państwa powinni być pociągnięci do surowej odpowiedzialności, i powinno się to im uświadomić, że my to wiemy. Po drugie, należy już teraz ukierunkować obecną opozycję, na okoliczność, gdy powróci do władzy. Należy od nich wymagać, niezwłocznie po objęciu przez nich władzy, aby cofnęli wszystko, co wprowadził, wprowadza i jeszcze wprowadzi obecny rząd, i obecna ministra. Należy dać im krótki czas – dajmy na to, trzy miesiące – na odkręcenie obecnego zniszczenia. Jeśli tego nie zrobią, należy ich traktować tak samo, jak obecną ekipę.
Jest też plan dalszy – strategiczny. Obecne zniszczenie i chaos w szkołach, seksualizacja, genderyzacja, upadek moralny i intelektualny są ściśle związane z członkostwem Polski w UE. Widać coraz lepiej, jaki jest dla nas unijny bilans. Należy robić wszystko, aby z tego wyjść. Unii nie da się zreformować ani naprawić. Im dłużej pozostaniemy w jej strukturach, tym dłużej będziemy podnosić się z upadku. W tym celu rodzice muszą przejąć odpowiedzialność za naukę swoich dzieci. Nauczać samemu tego, czego po zmianach podstaw programowych nie będzie uczyła szkoła. Wymagać wiedzy, pracować z dziećmi w domu. A wszyscy ludzie dobrej woli powinni uświadamiać innych, że Polska może przetrwać tylko poza UE, i jednocześnie już uczyć się, jak rządzić się samemu w swoim, niepodległym państwie.
Bartosz Kopczyński
Towarzystwo Wiedzy Społecznej w Toruniu
Szkoła „po nowemu”: Cel numer jeden – „odpolszczyć” i zateizować młodych