Dalej będziemy protestować przeciwko „zielonej komunie”, która dzisiaj nam doskwiera. Zielony Ład będzie doskwierać wszystkim. Dotknie on wszystkie gospodarstwa nie tylko rolne, ale i domowe, które będą miały problemy przez duże podwyżki za energię, śmieci i gaz – jednym słowem za wszystko, co jest związane z funkcjonowaniem gospodarstw i rodzin – mówi w rozmowie z PCh24.pl Tomasz Obszański – przewodniczący NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych.
Panie Tomaszu, z pierwszego spotkania, na którym był obecny premier i wiceminister rolnictwa, po słowach, że jak się komuś nie podoba plan spotkania – może opuścić salę, wyszedł Pan. Był Pan na innych spotkaniach?
Był drugi „szczyt”, z którego też nic nie wynikło. Nie było żadnych ustaleń. Protesty trwają już ponad dwa miesiące, ale zarówno na pierwszym „szczycie”, jak i na drugim – nie zostało tak naprawdę nic ustalone.
Jak wyglądały negocjacje z ministrem rolnictwa w Jasionce, 19 marca?
Najpierw była debata na temat trudnej sytuacji jaka jest w rolnictwie i szukanie rozwiązań. Następnie było spotkanie, na które została zaproszona Solidarność Rolników Indywidualnych. Na tym spotkaniu chciano podpisać porozumienie, na które nie było mojej zgody jako Przewodniczącego Rolniczej Solidarności, dlatego, że w proponowanym porozumieniu powinny być ujęte kwestie związane z rozwiązaniami dla wszystkich dotkniętych sektorów.
Wesprzyj nas już teraz!
W rozmowach wynegocjowaliśmy, że ma być wprowadzony zakaz tranzytu przez Polskę, obejmujący wszystkie produkty. Druga kwestia dotyczyła wprowadzenia dopłaty do zboża eksportowego w granicach 200-300zł do tony. Pomoc miałaby być przyznawana do 300ha przy współczynniku wydajności 6 ton z hektara. Powiedziałem o pomocy, o wsparciu innych sektorów jak np. sektor roślin, mleczarstwa czy sektor szeroko rozumianej hodowli – żeby te branże wzmocnić, ale nie było na to żadnej zgody.
Ponadto, nikt z sygnatariuszy, którzy byli na spotkaniu nie wsparł mnie w tym. Powiedziałem, że nie są to dla mnie żadne ustalenia. Podkreśliłem, że być może są to tylko wstępne ustalenia mówiące o kierunkach działań, ale porozumienia jako Solidarność Rolników Indywidualnych nie podpisujemy.
Wspomniał Pan o wsparciu innych sektorów… Jest w ogóle jakaś szansa na to?
My jako Rolnicza Solidarność ciągle mówimy o wsparciu wojennym. Tak samo jak było wsparcie covidowe – powinno być wsparcie wojenne, żeby były rekompensaty za poniesione straty przez wszystkie rynki rolne jakie mamy w rolnictwie. Na to też nie było żadnej zgody. W końcu przyjęło to formę uzgodnień, jako wstępne „pismo” – nie wiem nawet dokładnie jak to nazwać, ale jest informacja, że spotkanie miało miejsce i była o tym mowa.
Co to znaczy?
Widać jakieś malutkie światełko w tunelu. To daje nam możliwość dalszych negocjacji i rozmów i przede wszystkim możliwość rozliczania rządzących ze złożonych deklaracji. Jak na razie widać, że ministerstwo rolnictwa robi wszystko, żeby rekompensaty poszły na wieś, ale jest blokada ze strony Platformy Obywatelskiej i premiera Tuska, który nie chce przeznaczyć na rekompensaty żadnych pieniędzy.
Protesty się nie kończą?
Protesty będą dalej, choć będą przybierać różne formy. W dniu 10 maja będzie duży protest w Warszawie: Solidarność Pracownicza i Solidarność Rolnicza pójdą razem. Pracujemy nad wnioskiem o referendum w sprawie „Zielonego Ładu”. Dalej będziemy protestować przeciwko „zielonej komunie”, która dzisiaj nam doskwiera. Zielony Ład będzie doskwierać wszystkim. Dotknie on wszystkie gospodarstwa nie tylko rolne, ale i domowe, które będą miały problemy przez duże podwyżki za energię, śmieci i gaz – jednym słowem za wszystko, co jest związane z funkcjonowaniem gospodarstw i rodzin.
Jak Pan ocenia to, co się wydarzyło podczas ostatniego protestu w Warszawie, pod Sejmem?
Była to prowokacja ze strony policji. Było widać ostre działania prowokacyjne. Pan minister Kierwiński powinien się uderzyć w piersi i powinien odpowiedzieć za to, co miało miejsce pod Sejmem. W ogóle powinien się podać do dymisji, bo to, co się wydarzyło nie powinno mieć miejsca nigdy. Ludzie chcieli się rozejść, ale wyjścia były zablokowane. Wtedy nastąpiła eskalacja ze strony policji, czyli gaz, pałki i kostka, która tam „latała”. Kiedy przechodziliśmy spod Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pod Sejm – wszystko było w porządku, atmosfera była pokojowa i mieliśmy się już rozchodzić. Chciałem też wyjść, ale nie było takiej możliwości, dlatego, że droga od ul. Wiejskiej do Pl. Trzech Krzyży była zablokowana.
Muszę też powiedzieć, że to Pan poseł Grzegorz Braun zablokował cały marsz policji na protestujących. Słowa uznania dla pana posła Brauna. My, jako Rolnicza Solidarność – kogo tylko było można z protestujących, którzy byli aresztowani – wyciągnęliśmy z aresztu. Zgłosiliśmy sprawę do Prokuratury odnośnie całej eskalacji sytuacji ze strony policji, która miała miejsce podczas protestu w dniu 6 marca przez Sejmem. Zobaczymy co będzie dalej. Mamy nagrania, i mamy dowody na to, że była to prowokacja.
W mediach pojawiły się informacje, że miasto przygotowuje dokumentację zniszczeń infrastruktury miejskiej i rozważa możliwość wystąpienia do organizatorów o pokrycie strat. Co Pan na to?
Kostka była przywieziona, leżała na paletach. Była gotowa do użycia. Według szacunków stołecznego ratusza w proteście wzięło udział około 10 tyś. protestujących. Każdy kto był na proteście – uśmiechnie się na szacunki ratusza… Ile było ludzi? (śmiech). Też nie wiem jak ratusz to liczył. Nie wiem skąd ratusz miał takie dane. Protestujących było około stu tysięcy. Rolnicy, leśnicy, górnicy, hutnicy.
Dziękuję za rozmowę
Marta Dybińska