„Poradziecka i rosyjska technika wojskowa pokonała ekologiczne armie NATO. Niestety, okazało się, że zachodni sprzęt przestawiony na tryb zrównoważonego rozwoju (ang. sustainability), z innowacyjnymi rozwiązaniami energii odnawialnej, nie zaliczył testów ostatecznych, czyli nie sprawdził się w warunkach bitewnych” – ironizuje na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” Łukasz Olejnik. I choć jego wizja brzmi jak prześmiewcze political-fiction, stanowiłaby jak najbardziej realną konsekwencję planowanej przez eurokratów dekarbonizacji przemysłu zbrojeniowego.
Jak przypomina autor, jeszcze w 2021 r. UE i NATO pracowały nad „zrównoważonym rozwojem” w zbrojeniówce. „Zielone wojsko, czołgi na baterie i tego rodzaju klimaty. NATO nawet wydało niedawno poświęcony temu raport, choć ostatnimi czasy ewidentnie się on zdezaktualizował — nastał czas innych priorytetów” – zauważa Olejnik.
Co więcej, jeszcze na początku 2022 r., tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę, Komisja Europejska „prawie doprowadziła do zakazu inwestowania w przemysł zbrojeniowy”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Inwestycje takie miały być oznaczone jako „szkodliwe” (niehumanitarne, niezielone itd.). Już w czasie, gdy obrazy z broniącej się Ukrainy szerokim strumieniem płynęły do odbiorców, na Zachodzie wciąż snuto lunatyczne wizje armii podporządkowanych kryteriom klimatycznym i ekologicznym” – przypomina.
Choć dziś „brzmi to niedorzecznie i urąga logice oraz instynktowi samozachowawczemu”, eurokraci – nawet mimo toczącej się o granic UE wojny – wciąż mieli problemy z klasyfikacją zbrojeniówki w punkcie „zrównoważony rozwój”.
„W ankiecie w 2021 r. KE pytała, czy można uznać przemysł zbrojeniowy za „społecznie szkodliwy”. Opracowano odpowiednią „taksonomię szkodliwości”. Utrudniałoby to finansowanie firm produkujących np. miny przeciwpiechotne, o których coraz częściej mówi się jak o czymś koniecznym w obronie. To szczególnie ryzykowne z punktu widzenia Polski i krajów bałtyckich” – zauważa Olejnik.
W efekcie, jak podkreśla, w przyszłości na listę „złych technologii” mogłyby trafić drony, systemy bezzałogowe i autonomiczne – technologia o olbrzymim znaczeniu na wojnie w Ukrainie. Proponowano też, by finansowanie i inwestycje miały podlegać utrudnieniom w przypadku firm, dla których ponad 5 proc. obrotów pochodzi z produkcji broni konwencjonalnej i/lub produktów wojskowych wykorzystywanych w walce lub handlu nimi.
„Długo nie słuchano ostrzeżeń Polski i krajów Europy Wschodniej, pokazując je palcem jako „rusofobów”. Aż Władimir Putin wcisnął przycisk wybudzenia z transu. Gdyby zrobił to 10 lat później, jedyną odpowiedzią na agresję mogłoby być wywieszenie białej flagi. A obok – zielonej” – konkluduje autor.
Źródło: gazetaprawna.pl
PR
Czołgi na prąd, samoloty z papieru? Interia lamentuje nad „emisjami militarnymi”