Zgodnie z zapowiedziami rolnicy – po żniwach, jesiennej orce i siewach oziminy – wznowili strajki. Na razie protesty w Polsce zaplanowano do końca grudnia. Głównym postulatem gospodarczym jest całkowite odstąpienie Komisji Europejskiej od realizowanych różnymi drogami, założeń Zielonego Ładu, który niesie sektorowi zniszczenie. Rolnicy nie godzą się też na, toksyczną w skutkach dla europejskich producentów żywności, umowę o wolnym handlu UE – Mercosur.
Rolnicy biorą wszystko na „chłopski rozum” i dlatego mają trzeźwą ocenę szkodliwych rozwiązań, które niesie Zielony Ład. „Protesty rolników obejmują obecnie niemal całą Europę. Jest to skutek polityki UE dławiącej rodzimą produkcję rolną. Wymogi zapisane w Zielonym Ładzie są restrykcyjne. W imię ideologicznie pojmowanej ochrony środowiska, zabija się opłacalność rolnictwa” – czytamy w ulotce, która rozdawana jest podczas rolniczych protestów.
Wesprzyj nas już teraz!
Iskrą, która wywołała kolejny wybuch rolniczych protestów, a wznowiono je w całej Europie, jest zapowiedź rychłego podpisania przez UE umowy znoszącej cła na produkty spożywcze z Ameryki Łacińskiej, czyli umowy o wolnym handlu UE – Mercosur. Protesty te często polegają na blokowaniu wjazdu do Polski tirów z żywnością zagranicznego pochodzenia. Blokowane są też uczęszczane trasy samochodowe. Są to na razie jedynie protesty ostrzegawcze. W razie braku reakcji rządzących protesty przyjmą poważniejsze formy, jakie – tę informację rolnicy trzymają na razie w tajemnicy.
– Jeśli rząd realnie nie będzie działał, by zablokować umowę Mercosur to się dogadają wszystkie związki i ugrupowania rolnicze i zrobimy taki protest, że hej – ostrzegał Daniel Murawiec, jeden z liderów blokad podczas dużego protestu rolniczego w Elblągu.
Z pewnością jednak, jako że nasi rolnicy są katolikami, poważnie traktującymi swoja wiarę, ostre protesty zaczną się dopiero po świętach Bożego Narodzenia. Gospodarze nie chcą burzyć pięknej atmosfery jednego z największych świat chrześcijaństwa.
W dobrą wolę Komisji Europejskiej, co do Zielonego Ładu i Mercosur wierzy jedynie, przynajmniej na razie, największa organizacja rolnicza w Polsce NZSS Rolników Indywidualnych „Solidarność”, która nie przystąpiła do jesiennych strajków rolniczych. Organizacja ta weszła natomiast w tzw. pogotowie strajkowe. – Jeśli chodzi o Zielony Ład poczyniono pewne ustępstwa, polski rząd w tym momencie nie zgadza się na szkodliwy układ UE-Mercosur, więc na razie nie organizujemy strajków, mamy pogotowie strajkowe. Jednak nie wiadomo, co będzie dalej. Czekamy na to, jakie dokumenty Zielonego Ładu przedstawi nowa Komisja Europejska – powiedział PCh24.pl Andrzej Babul szef podlaskiej NSZZ RI „Solidarność”.
Szkodliwe rozwiązania Zielonego Ładu wprowadza się, w sposób celowy, różnymi „kanałami”, tak aby stworzyć swoistą zasłonę dymną, w której obywatele państw UE mają stracić orientację, jakie drastyczne skutki przyniesie dla nich wprowadzenie ustaleń Zielonego Ładu. Tak więc wprowadzanie tych destrukcyjnych rozwiązań cały czas idzie do przodu, a rzekome wycofywanie się z nich jest tylko działaniem pozorowanym.
– Z możliwością zapoznania się z rozwiązaniami Zielonego Ładu jest zasadniczy problem, gdyż nie jest to jeden dokument, ale szereg rozproszonych dokumentów. Moim zdaniem, zrobiono to celowo, aby wprowadzić obywateli państw UE w, ekstremalnie trudną do pokonania, mgłę informacyjną – mówi Cezary Wincenciak, rolnik, założyciel portalu „Hektar wiedzy”.
Zielony Ład łączy się ściśle z zielonym pakietem zwanym „Gotowi na 55”, który również nie jest jednym dokumentem, ale działaniami rozpisanymi na kilkanaście, rozproszonych dyrektyw. Bardzo łatwo się w nich zagubić i nie wyśledzić prawdziwego zagrożenia, które niosą. Teraz Komisja Europejska zapowiada, że pakiet 55, realizowany w ramach Zielonego Ładu, będzie rozszerzony m.in. na budynki gospodarcze rolników oraz na ich maszyny. Czyli, że może zostać nałożony haracz za to, że w obory i chlewy są nieszczelne termicznie, a maszyny rolnicze spalają paliwo. Jak widzimy Zielony Ład nie jest sprawą zamkniętą, a cały czas rozszerzającą się o kolejne absurdalne przepisy. Te pomysły eurokratów, jeśli zostaną wprowadzone w życie, uderzą we wszystkich.
W szczególnie złym położeniu, w kontekście Zielonego Ładu i umowy UE-Mercosur, są polscy rolnicy – hodowcy i prowadzący uprawy w szklarniach, głównie dlatego, że cena energii elektrycznej w naszym kraju jest najwyższa w całej Unii Europejskiej. Wiążę się to w wielki haraczami jakie Polacy płacą, każdym rachunkiem za prąd, za emisję CO2. Prąd jest potrzebny, żeby oświetlić budynki gospodarcze, wentylować je, a nierzadko żeby je nagrzać. Rosnąca cena energii elektrycznej podnosi rolnikom koszty stałe produkcji, dlatego żywność w naszych sklepach tak mocno zdrożała i dalej drożeje. Jest jednak granica drożyzny. Gdy się ją przekroczy, dojdzie do katastrofy dla nabywców żywności. Natomiast producenci żywności będą bankrutować, bo nie dadzą rady wytrzymać konkurencji cenowej z producentami z tych krajów świata, gdzie ceny energii są znacznie niższe.
Do tej właśnie katastrofy pchają nas twórcy i realizatorzy Zielonego Ładu, który nie jest przemyślaną strategią ochrony przyrody i całej planety, ale bardzo niebezpieczną zieloną ideologią. Żeby się naocznie przekonać jak tragiczne skutki ma wprowadzanie w życie utopijnych pomysłów pseudoekologów, wystarczy pojechać do Puszczy Białowieskiej. Prowadzona przez nich w tej puszczy przez lata polityka pozostawiania martwych i suchych drzew w Puszczy Białowieskiej, twardo wspierana przez UE, doprowadziła do bolesnej dewastacji najpiękniejszego i najstarszego lasu Europy. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku alarmuje, że średnio na hektarze Puszczy Białowieskiej zalega obecnie ponad 100 ton martwego drewna, co powoduje m.in dalsze błyskawiczne rozprzestrzenianie się kornika, a latem – wielkie niebezpieczeństwo wybuchu ogromnego pożaru.
Jak „przyjemnie” żyje się w regionie, w którym panuje Zielony Ład, mówią mieszkańcy rejonu Puszczy Białowieskiej, dzięki którym ten skarb narodowy przetrwał do dziś. – A czym mogą się pochwalić ekolodzy, wspierani przez UE? Od kilkunastu lat przeprowadzają na puszczy eksperymenty, które polegają m.in. na hodowaniu w niej korników, co prowadzi do dewastacji tego wspaniałego lasu. Żeby się o tym przekonać, wystarczy przyjechać do puszczy i obejrzeć jej obszary, gdzie oni “gospodarzą”. Płakać się chce, gdy się na to patrzy. Ofiarami tych niebezpiecznych eksperymentów jesteśmy również my – mieszkańcy rejonu Puszczy. Zabraniają nam kupić drzewa na opał, traktują nas jak intruzów gorszych od korników – skarżył się Anatol Filipczuk, prezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Rejonu Puszczy Białowieskiej, podczas mojej ostatniej wizyty w Puszczy.
Adam Białous