„Każdy ojciec wie, że to właśnie miłość, nierozerwalnie związana z troską, każe wymagać i czasem karać, nawet surowo – trudno by nie wiedział tego Ojciec Najwyższy” – napisał Rafał Ziemkiewicz w felietonie w „Do Rzeczy”, komentując propozycję części biskupów na synodzie, by zezwolić na udzielanie Komunii świętej rozwodnikom, żyjącym w ponownych związkach.
Tekst Ziemkiewicza, jest o tyle ciekawy, że on sam żyje w ponownym związku. Jak sam deklaruje jednak, nie chce, by Kościół zmieniał swoje podejście do rozwodników. „(…) mam uprzejmą prośbę do tych chórów, które nagle zatroskały się straszliwie o los rozwodników niedopuszczanych do sakramentów świętych. Chórów tworzonych, tak się dziwnie składa, głównie przez ludzi, którzy do kościoła nie chodzą i nie wydaje się, aby interesowały ich święte sakramenty. Prośba jest prosta: nie wasz zakichany interes! Bądźcie łaskawi zostawić moje problemy z Kościołem mnie i Kościołowi, bo nieszczerość waszej troski i prawdziwe intencje, które jej przyświecają, aż biją po oczach”.
Wesprzyj nas już teraz!
Dlaczego Ziemkiewicz niechętnie zapatruje się na synodalne propozycje udzielania Komunii świętej rozwodnikom? „Wolę być potępiony przez o. Rydzyka lub ks. Oko niż pobłogosławiony przez ks. Bonieckiego czy ks. Sowę” – napisał. Po czym wyjaśnił: „(…) wolę mieć prawdziwy Kościół i w nim przerąbane, niż żeby ten Kościół zastąpiony został jakimś „ekumenicznym” fanklubem, który doktrynę wiary i teologię zastępuje głupkowatymi zapewnieniami, że nas kocha wszystkich, bez względu na to, jakimi świniami byśmy byli i jakich podłości byśmy się dopuszczali, i z tej miłości gwarantuje wszystkim przebaczenie z góry wszelkich możliwych przewin”.
Źródło: „Do Rzeczy”
ged