Zgodnie z danymi podanymi przez Agencję Rynku Rolnego, w trzech pierwszych miesiącach roku kwotowego 2012/2013 produkcja mleka w naszym kraju była o 8 procent wyższa niż w roku ubiegłym. Na pierwszy rzut oka powinno to nas, a zwłaszcza rolników, po prostu ucieszyć, okazuje się jednak, iż jeżeli tak szybkie tempo utrzyma się w kolejnych miesiącach, polskim rolnikom grożą kary za przekroczenie kwot mlecznych ustalonych, a jakże, przez Unię Europejską.
Agencja uprzedza, że konsekwencją rekordowego skupu mleka będzie obowiązek wniesienia opłaty przez dostawców hurtowych z tytułu nadwyżek po zakończeniu roku kwotowego 2012/2013 (skończy się w marcu przyszłego roku). Kara to 27,83 euro za 100 kilogramów mleka.
Wesprzyj nas już teraz!
Nic dziwnego, że takie praktyki wzbudzają sprzeciw producentów. Mirosław Jurzyk ze Spółdzielni Producentów Mleka „Zagroda Podlaska” powiedział, że jest sceptyczny wobec ingerowania w naturalny proces produkcji mleka. W rozmowie z portalem Money.pl ocenił też, że tegoroczny wzrost produkcji mleka jest wynikiem bardzo wysokich plonów w poprzednim roku.
Unia Europejska, pisze Aleksander Majewski, która „w świetle własnej propagandy stoi na straży wolnego rynku i dba o „prawidłową produkcję” oraz „chroni producentów mleka”, ściąga opłatę będącą swoistym haraczem, karą za wysoką wydajność”.
Tymczasem, jeszcze w lutym bieżącego roku, ówczesny minister rolnictwa Marek Sawicki poinformował, że Polska jest (jako jedyny obok Portugalii kraj UE) jest za utrzymaniem kwot mlecznych, absolutnego reliktu gospodarki centralnie planowanej, nawet po 2015 roku, kiedy chce od nich odejść nawet sama Unia!
Od wejścia Polski do UE tylko raz nasi rolnicy przekroczyli limit, co miało miejsce w roku kwotowym 2005/2006. Nadprodukcja mleka wyniosła wówczas 296 tys. ton, czyli 3,4 proc. limitu. Dostawcy musieli zapłacić po 39 gr za każdy kg nadwyżki. W sumie Polska zapłaciła 64,4 mln euro (ok. 250 mln zł).
Ciekawe, kiedy zacznie karać się krowy za to, że dają za dużo mleka… Ale one mają to szczęście, że nie wiedzą, jakie „kwoty” je obowiązują. My wiemy, i dlatego nie mówi się o walce o uwolnienie rynku spod dyktatu oderwanych od rzeczywistości urzędników, duszących produkcję, tylko co najwyżej o „zwiększenie przyznanych Polsce kwot”.
Piotr Toboła