Nie wszyscy ewangeliści opowiadają nam o narodzinach Jezusa Chrystusa. Dlaczego? I co dokładnie wiemy o okolicznościach przyjścia Zbawiciela na świat? O tym mówił w PCh24 TV dr Paweł Milcarek.
Można się zastanawiać, dlaczego nie wszyscy ewangeliści mówią o narodzeniu Pana Jezusa. Jak wskazywał w PCh24 TV dr Paweł Milcarek, pełna odpowiedź na to pytanie zapewne pozostanie dla nas ukryta aż do chwili, gdy sami ewangeliści nie zechcą jej wyjaśnić. Ewangelia według św. Mateusza została napisana z myślą o zgromadzeniu licznych świadectw i przypomnieniu proroctw dobrze znanych Żydom, wskazując na ich wypełnienie w osobie Chrystusa. Natomiast Ewangelia według św. Łukasza, skierowana w mniejszym stopniu do Żydów wiernych ścisłej tradycji judaistycznej, odwołuje się do tradycji narracyjnej i szczegółowego opowiadania, charakterystycznej dla odbiorców greckich. Z kolei Ewangelia według św. Marka cechuje się zwięzłością opisów i skupieniem na tym, co kluczowe dla misji Chrystusa – na Misterium Paschalnym. Wszystko w niej prowadzi w szybkim tempie do Wielkanocy, najważniejszego wydarzenia w dziele zbawienia.
W ocenie dr. Milcarka nie ma wątpliwości, że Ewangelie można traktować jak w pełni wiarygodne źródło historyczne. Ewangelie, mówił, stanowią dla nas podstawowe, a właściwie jedyne źródło, które dostarcza szczegółów dotyczących życia Chrystusa. Jak każdy historyk od dawna wie, istnieją również inne źródła potwierdzające historyczność Jezusa i obecność takiej postaci w dziejach, jednak to właśnie Ewangelie pozostają dla nas kluczowym punktem odniesienia. Podobnie jak w przypadku wszystkich źródeł dotyczących starożytności, stajemy według dr. Milcarka przed wyborem: albo przyjmujemy treść zawartą w Ewangeliach jako wiarygodną relację, albo zakładamy z góry, że jest ona napisana w celu zniekształcenia, ukrycia faktów czy wręcz całkowicie niewiarygodna. Ewangelie, zaznaczył, mają charakter historyczny. Nauka Kościoła w tej kwestii jest jednoznaczna, choć należy pamiętać, że pojęcie historii, którym dawniej się posługiwano, różni się od rozumienia historii w XX wieku. Autorzy Ewangelii byli przekonani, że piszą o prawdziwych wydarzeniach. Jednocześnie należy zdaniem rozmówcy PCh24 TV przyznać, że współczesne interpretacje i metody badania Pisma Świętego zwracają uwagę na fakt, iż autorzy posługiwali się rozmaitymi nawiązaniami i symbolami. Miały one na celu otwarcie czytelnika na szerszy kontekst, na przykład na tradycję proroctw Starego Testamentu.
Wesprzyj nas już teraz!
Gość PCh24 TV mówił też o dacie narodzin Pana Jezusa. Jak podkreślił, jednym z zagadnień, które od dawna przyciągają uwagę historyków, jest kwestia błędnego przesunięcia datacji o kilka lat. Wynika to z przyjęcia roku zerowego jako początku naszej ery, liczonego od narodzin Chrystusa. Obecnie wiemy, że między tym symbolicznym rokiem zero a rzeczywistym rokiem narodzin Chrystusa minęło kilka lat. Nie budzi to dzisiaj wątpliwości, co skłoniło niektórych do postulowania, by zrezygnować z określenia „po narodzeniu Chrystusa” na rzecz neutralnego „roku zerowego”. Jednak historycznie i kulturowo przyjęty sposób liczenia lat jest ściśle związany z faktem narodzin Chrystusa. Dr Milcarek podkreślił, że w Polsce tradycyjne określenia „przed Chrystusem” i „po Chrystusie” niestety stopniowo wychodzą z użycia, choć na przykład w anglosaskiej tradycji są one nadal powszechnie stosowane. W jego ocenie nie powinniśmy zbyt łatwo rezygnować z tego nazewnictwa; odzwierciedla ono naszą tożsamość kulturową.
Red. Paweł Chmielewski pytał swojego gościa o historyczność podróży Józefa i Maryi. Jak podkreślił dr Milcarek, w sprawie historyczności tego wydarzenia dysponujemy bardzo mocnymi przesłankami, gdyż jej przyczyna wykracza poza biblijną narrację. Była związana z nakazem cesarskim dotyczącym spisu ludności. Dla Żydów był to moment dwuznaczny, ponieważ zgodnie z tradycją biblijną niechętnie poddawali się takiemu policzeniu. Okupant – choć nie należy rozumieć tego terminu w dzisiejszym znaczeniu – czyli władza spoza świata żydowskiego, nałożył obowiązek uczestnictwa w spisie. Ewangelista przypomina, podkreślił dr Milcarek, że nie chodziło o zgłoszenie się w miejscu zamieszkania, lecz o udanie się do miejsca przypisanego rodowi, co było szczególnym wymogiem. Z tej konieczności zrodziła się piękna myśl o powrocie do korzeni. Maryja i Józef nie zapisali się w miejscu, gdzie akurat mieszkali, lecz w miejscu związanym z ich pochodzeniem i historią rodu – w swoim Betlejem, małej, pozornie nieistotnej mieścinie. Maryja i Józef wyruszyli w podróż, by dotrzeć do miejsca, gdzie mieli wypełnić, powiedział gość PCh24 TV, cywilny obowiązek narzucony przez władze. Jednak kategorie obowiązku, w jakich ich sytuacja się mieściła, były zupełnie inne niż te, które znamy dziś.
Rozmowa dotknęła też kwestii żłóbka.
Jak mówił dr Paweł Milcarek, historia ewangeliczna, pełna konkretnych momentów pobudzających wyobraźnię i tworzących plastyczne obrazy, od zawsze prowokowała pragnienie głębszego wglądu w te wydarzenia. Spełnienie tych tęsknot można znaleźć głównie w apokryfach – licznych pismach, które, choć nie weszły do kanonu Pisma Świętego, mogą zawierać prawdziwe szczegóły. Jak zaznaczył, nie mówimy tu o tekstach heretyckich, lecz o takich, które łączą elementy wiarygodne z mniej poważnymi, co skłoniło Kościół do ich odłożenia na bok. Niemniej apokryfy od zawsze karmiły wyobraźnię, co wskazuje na odwieczne pragnienie głębszego zrozumienia. To pragnienie rozwija się również dziś. Każdy interpretuje symbole, takie jak żłóbek, w sposób indywidualny, czerpiąc z własnych wspomnień, obrazów, a współcześnie także filmów. Jednak pogląd, że wszystko można odtworzyć w ścisłej historycznej dokładności, to droga bardziej archeologiczna niż duchowa. Archeologia, wskazał, jest fascynująca, ale nie jest podstawą wiary.
W ocenie dr. Milcarka trzeba pamiętać, że żłóbek nie przypominał tych znanych z XIX-wiecznej polskiej wsi. Mógł być zagrodą lub grotą, co oddaje sens opowieści: Maryja i Józef nie znaleźli miejsca w centrum, nie byli oczekiwanymi gośćmi. Ewangelia podkreśla ten fakt – przyszli do miejsca związanego z ich rodowodem, ale maleńkie Betlejem mogło nie pomieścić wszystkich. Być może spóźnili się, a miejsca w gospodach były już zajęte, zmuszając ich do szukania schronienia na uboczu.
Rozmówca PCh24 TV wskazał, że jest to symboliczny początek historii Jezusa, który, choć Pan Panów i Król Królów, nigdy nie znajduje się w centrum ziemskich struktur – politycznych, religijnych czy społecznych. Mimo że wszystko należy do Niego, Chrystus nie zastaje centrum w ludzkiej historii. Przeciwnie, to On je przesuwa, a ci, którzy za Nim pójdą, uczynią to nowe miejsce centrum świata.
Podobnie jest, zaznaczył, z Jego narodzinami. Dziś próbujemy ustalić, co dokładnie wydarzyło się w Betlejem i dlaczego zabrakło dla nich miejsca. Wiemy jedynie, że nie zostali przyjęci, a centrum świata przesunęło się do niepozornej groty – miejsca zapomnianego, którego nikt w tamtym czasie nie uważał za istotne. Prawdopodobnie nawet najlepiej poinformowany gospodarz w Betlejem wskazałby je niedbale: „Gdzieś tam w tamtym kierunku, może coś znajdziecie”. To jednak właśnie tam rozpoczęła się historia, która zmieniła świat.
Tekst został oparty o fragment nagrania „Bez woła w szopce! Czy Benedykt XVI na pewno miał rację?”, które ukazało się w PCh24 TV w 2023 roku.
Pach