Większość Polaków pamięta, jeśli nie z własnych pobytów, to choć z opowieści „szczęśliwców”, owiane legendą bułgarskie kurorty, cieszące się największą sławą „na odcinku turystyki” w naszym nieszczęsnym obozie. Tymczasem bułgarskie władze walczą o ocalenie ostatnich niezabudowanych skrawków nad Morzem Czarnym. Od maja ma obowiązywać nowa ustawa zakazująca stawiania masywnych budowli w 100-metrowym pasie nadmorskim.
Bułgarskie wybrzeże Morza Czarnego, jak podkreślają bywalcy, od dawna przypomina raczej blokowisko w dużym mieście, niż miejsce do wypoczynku. Na nic się nie zdały protesty ekologów, a także przestrogi ze strony innych państw nadmorskich o rozbudowanym sektorze turystycznym, takich jak Hiszpania, gdzie doszło nawet do zburzenia dużych hoteli znajdujących się za blisko morza.
Wesprzyj nas już teraz!
„Nie ma normalnego człowieka, który po przyjeździe do Słonecznego Brzegu nie przeraziłby się widokiem zgromadzonego tam betonu. Brzydkie, szare i wyjątkowo szpetne bloki, żadnego widoku na morze. Zabudowano już nawet ostatnie wydmy” – napisał niedawno dziennik „24 czasa”.
Bułgarskie wybrzeże przekształciło się w ostatnich latach w coś na kształt strefy willowej dla średnio zamożnych Rosjan i Ukraińców. Dla Brytyjczyków, Niemców i Skandynawów Słoneczny Brzeg, Złote Piaski czy Primorsko to z kolei najtańsze kierunki uprawiania turystyki alkoholowej (zatem nie tylko Kraków).
Zamierzając ograniczyć ekspansję budowlaną przygotowano nowelizację ustawy o wybrzeżu czarnomorskim, która zakazuje wznoszenia masywnych budowli w odległości mniejszej niż100 metrówod morza. Zgodnie nowym prawem miałyby tam powstawać wyłącznie urządzenia sportowe i alejki spacerowe.
Nowa ustawa ma wejść pod obrady parlamentu w maju, lecz przeciwko niej wystąpili już merowie największych ośrodków turystycznych na południowym wybrzeżu, podkreślając, że wpływy do lokalnych budżetów pochodzą głównie z turystyki, zaś ograniczenia odstraszą potencjalnych gości oraz inwestorów i spowodują spadek obrotów branży budowlanej.
Ciekawe, jakie rozwiązanie problemu znajdą Bułgarzy, oczywiście ustawowe ograniczenie rynku, do tego prężnie rozwijającego się, przez państwo nie jest czymś dobrym, ale też z drugiej strony przejście100 metrówod hotelu do plaży nie jest jakąś straszną torturą, nawet, jeśli uprawia się akurat wzmiankowany wyżej rodzaj turystyki.
Źródło: PAP
Piotr Toboła