Maciej Kołodziejczyk, zarządzający Investor Gold FIZ, stwierdził w wywiadzie udzielonym dla „Dziennika Gazety Prawnej”, że w najbliższych kilku latach będziemy obserwowali spore wzrosty cen złotego kruszcu, który trwa niczym skała wśród morza pieniędzy, jakimi zalewają rynki amerykańskie i europejskie instytucje finansowe.
Wśród inwestorów panuje przekonanie, że reakcja kursu złota w odpowiedzi na ogłoszenie we wrześniu przez amerykańska Rezerwę Federalną kolejnego dodruku pieniędzy, zwanego zgrabnie „luzowaniem ilościowym”, jest niewystarczająca. Po pierwszym i drugim luzowaniu ilościowym złoto zdrożało odpowiednio o 29 procent i o 15 proc. Zdaniem Kołodziejczyka, utrzymująca się obecnie cena kruszcu na poziomie mniej więcej 20 dolarów niższym, niż w momencie wrześniowego komunikatu FED, jest rezultatem wcześniejszego podjęcia inwestycji, ponieważ inwestorzy już w sierpniu spodziewali się ogłoszenia kolejnego programu zwiększania ilości pieniądza w obiegu.
Wesprzyj nas już teraz!
Rozmówca „DGP” nie spodziewa się też nasilenia inflacji w najbliższych miesiącach, z uwagi na mające miejsce spowolnienie gospodarcze na skalę globalną. Wspieraniu hossy na złocie, według Kołodziejczyka, będą również służyć realne stopy procentowe, które w wielu krajach pozostaną ujemne. Obserwowany od jakiegoś czasu wzrost popytu na złoto ze strony banków centralnych będzie się, według jego słów, dalej utrzymywał, co zapewne przełoży się na cenę złotego kruszcu.
Zapytany o najlepszy sposób inwestycji w złoto – kupno sztabek, monet, czy też akcji kopalń złota – Marcin Kołodziejczyk inwestowanie w akcje spółek wydobywczych doradza raczej doświadczonym inwestorom mimo tego, że są one, w ujęciu historycznym, relatywnie tanie w porównaniu do kruszcu. Innym poleca zaś lokowanie pieniędzy w funduszach inwestycyjnych oraz w złocie tzw. fizycznym – sztabkach i monetach. Z tą ostatnią formą wiążą się jednak często koszty przechowywania.
Wzrost ceny złota od 2001 r. Kołodziejczyk wyjaśnił właściwie nieprzerwanym dodrukiem w nadmiarze pieniądza przez banki centralne i utrzymywaniem przez nie ujemnych realnych stóp procentowych. FED ogłosił, że będzie utrzymywał zerowe stopy procentowe przez najbliższe trzy lata, złota hossa potrwa zatem jeszcze co najmniej 5 lat. Jakkolwiek nie wiadomo, ile pieniędzy dodrukują banki, Kołodziejczyk oszacował, że na przełomie 2012 i 2013 r. uncja złota osiągnie cenę 1920 – 2000 dolarów, a po pokonaniu tej granicy w pierwszym kwartale przyszłego roku, w dalszej jego części możemy spodziewać się cen na poziomie 2400 dolarów za uncję.
Tomasz Tokarski
źródło: www.forsal.pl