13 września 2021

Nienarodzone dziecko, najbardziej bezbronna istota ze swoim świętym prawem do przyjścia na świat, pozostaje w tym świecie wielkim nieobecnym. Liczy się tylko wolność kobiety do „decydowania o własnym ciele i swojej przyszłości”, aby „nie rezygnować ze swoich marzeń”. To główna idea filmu L’évenement („Wydarzenie”), nagrodzonego na festiwalu filmowym w Wenecji najważniejszym trofeum. Przy okazji imprezy reżyserka zaatakowała Polskę za prawo częściowo przyjazne życiu.

 

Werdykt festiwalowego jury skomentował włoski portal katolicki La Nuova Bussola Quotidiana. „Mam tę chorobę, która w jednej chwili zamienia kobietę w gospodynię domową – mówi w filmie jego młoda bohaterka. Choroba to ciąża, a uzdrowienie oznacza aborcję. Film wtóruje tym, którzy dzisiaj chcą ją narzucić jako prawo powszechne” – czytamy w tekście Vincenza Sansonettiego.

Wesprzyj nas już teraz!

Autor zauważa, iż najbardziej uczciwi krytycy filmowi przyznają, że zaskoczeniem było zwycięstwo opartego na autobiograficznej powieści francuskiej pisarki Annie Ernaux filmu autorstwa niemal debiutantki Audrey Diwan. O Złotego Lwa, główny laur Międzynarodowego Festiwalu Filmowego rywalizowały filmy, którym przypisywano większą szansę na triumf. Jury zdecydowało się jednak nagrodzić czterdziestoletnią Francuzkę pochodzenia libańskiego za jej zaledwie drugi film fabularny, niekoniecznie z powodu walorów artystycznych obrazu. Jest on za to politycznie i kulturowo poprawny i absolutnie zgodny z dominującą ideologią proaborcyjną – podkreśla publicysta.

„Chcemy przekształcić aborcję z bolesnej konieczności (jak kiedyś obłudnie mawiano) w prawo, które musi być powszechnie uznawane . Za wszelką cenę. Bez jeśli oraz ale. Po zrzuceniu maski nie ma już miejsca na pomoc i towarzyszenie kobietom, które stoją w obliczu ciąży niechcianej być może ze względów ekonomicznych – w inny sposób niż poprzez stłumienie życia, które niosą w swoim łonie. Wielkim nieobecnym pozostaje, jak zawsze, nienarodzone dziecko, najbardziej bezbronna istota, ze swoim świętym prawem do przyjścia na świat. Liczy się za to jedynie wolność kobiety do decydowania o własnym ciele i swojej przyszłości, aby nie rezygnować ze swoich marzeń. To motyw przewodni L’évenement, który w październiku ukaże się we włoskich kinach pod tytułem 12 tygodni” – czytamy dalej.

Film, jak relacjonuje Sansonetti, surowo i drobiazgowo opisuje historię Anne (Annie Arnaux, dziś 81-letniej). Nadzwyczaj uzdolniona studentka literatury w wieku 23 lat zaszła w ciążę. Wówczas, w 1963 roku we Francji zabijanie dzieci nienarodzonych było zakazane. „Dlatego dziewczyna o proletariackim pochodzeniu i zdeterminowana, by wybić się w społeczeństwie, musi wybrać: albo niechciane dziecko, albo potajemna aborcja. Nie ma wątpliwości, nie może sobie pozwolić na ponurą i banalną egzystencję jako matka domu i ma wiele innych ambicji życiowych. Zdecydowała się więc na aborcję, ze wszystkimi związanymi z nią trudnościami i niebezpieczeństwami: musi to zrobić potajemnie” – pisze autor LNBQ, próbując oddać intencje kryjące się za książką i filmem.

Arnaux postanowiła z determinacją postawić wszystko na jedną kartę w imię walki o „wolność decydowania o własnym ciele”. W dziecku, które nosi pod sercem, upatruje uciążliwego i nieoczekiwanego ciężaru. Społeczeństwo, w którym żyje „wyzwolona” od macierzyńskich cech kobieta, postrzega jako „wrogie, obskuranckie i męsko-szowinistyczne”.

 

Jak się okazało, reżyserka filmu Audrey Diwan sama nosi piętno dzieciobójczyni. – Kiedy byłam młoda, musiałam dokonać aborcji. Ale mogłam to zrobić legalnie, w szpitalu, całkowicie bezpiecznie, bez narażania życia. W poprzednich pokoleniach nie było to możliwe i do dziś nie jest to możliwe w krajach takich jak na przykład Polska. Ta kwestia jest bardzo pilna – stwierdziła.

Triumfatorka jednego z najważniejszych filmowych festiwali uważa, że „wiele praw nabytych w ostatnich dziesięcioleciach przez kobiecy wszechświat stało się ponownie zagrożone”.

Werdykt weneckiego jury skomentowała Costanza Miriano, katolicka pisarka i blogerka. Napisała: „To, że ten film chwalą wszystkie media, jest do znudzenia przewidywalne, ale fakt że określa się go jako odważny, jest już naprawdę śmieszny”.

Główny nurt nie dopuszcza bowiem odmiennego spojrzenia na kwestię zabijania dzieci niż to proaborcyjne. Mówienie w tym kontekście, iż film Diwan „przerywa milczenie na temat aborcji”, jest „czystym surrealistycznym humorem”. W rzeczywistości bowiem należałoby rozerwać ciszę, a nawet prawdziwą cenzurę dotyczącą dokonywanej codziennie, co godzinę, co minutę masakry niewinnych dzieci – puentuje Sansonetti.

 

Źródło: LaNuovaBQ.it

RoM

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij