W tegorocznym budżecie na służbę zdrowia przeznaczone zostało 63,27 mld zł, czyli o 3,8 proc. więcej, niż rok wcześniej. Jednakże bardzo prawdopodobne jest, że powtórzy się sytuacja z ubiegłego roku, gdy wpływy z tytułu składki zdrowotnej były mniejsze, niż zakładano, tyle, że na większą skalę, ze względu na trudniejszą sytuację gospodarczą.
Planowana decentralizacja Narodowego Funduszu Zdrowia i przekształcanie szpitali to wielka niewiadoma. Ministerstwo liczy, że co najmniej 50 placówek w przyszłym roku przekształci się, korzystając przy tym z finansowej pomocy resortu zdrowia (na 2013 r. przeznaczono na ten cel ponad miliard złotych). Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej, w tym roku organy założycielskie albo przekształcą podległą mu placówkę, albo przejmą jej zobowiązania.
Wesprzyj nas już teraz!
Uprawnieniami po zlikwidowanej centrali NFZ podzielą się oddziały regionalne. Jednak pieniądze będą dzielone odgórnie. Rola lokalnych oddziałów będzie polegała na kształtowaniu polityki zdrowotnej i wydawaniu pieniędzy na świadczenia zdrowotne. Zniknie centrala NFZ, ale powstanie nowy urząd, który w zamierzeniu ma dbać o standard i jakość usług zdrowotnych. Będzie też kontrolował wydatki regionów i – co jest nowością – zajmie się wyceną świadczeń. Bazując na tych nowych wycenach, regionalne fundusze będą decydowały, kto ile dostanie pieniędzy.
Choć ministerstwo zapowiada zmiany, szanse na polepszenie są marne. Jeden z pomysłów to zwiększenie roli lekarzy rodzinnych oraz przesunięcie pacjentów ze szpitali do specjalistów. Dlatego m.in. w szpitalach zmniejszono wyceny prostych zabiegów okulistycznych czy laryngologicznych, tak by wykonywano je ambulatoryjnie. To ma zmniejszyć kolejki do szpitali.
Ekonomista, profesor Krzysztof Rybiński, w podsumowującej miniony rok rozmowie z portalem PCh24.pl stwierdził, że sytuacja w polskiej służbie zdrowia będzie coraz bardziej dramatyczna. – Polacy się starzeją, więc wydatki na leczenie muszą rosnąć, i to szybko – czy tego chcemy, czy nie. Jednocześnie spadną wpływy ze składki zdrowotnej, bo spadnie zatrudnienie. Coraz więcej Polaków pocałuje więc szpitalną klamkę, albo szpitale znów się zadłużą. Tylko tym razem skala problemu będzie większa, niż dotychczas – zauważył rektor Akademii Finansów i Biznesu „Vistula”.
Planowane reformy służby zdrowia przypominają znane hasło „Socjalizm – tak, wypaczenia – nie”. System funkcjonowania nie zmieni się ani o trochę, jeden urząd zostanie zlikwidowany, by w jego miejsce mógł być powołany inny, który będzie działał w ten sam, co do zasady, sposób – odgórnie decydował, ile mają kosztować usługi medyczne.
Wbrew temu, co uważają różni „katoliccy dystrybucjoniści”, rynek usług medycznych to rynek jak każdy inny. Co za tym idzie, powinien funkcjonować tak, jak rynek – o cenie powinna decydować wolna konkurencja. Znane przypadki znaczących obniżek cen leków, które wypadły z listy refundacji są dowodem na to, że ingerencja państwa w ten rynek poważnie zakłóca jego funkcjonowanie. Najprostszym rozwiązaniem jest zlikwidowanie składki zdrowotnej i pozwolenie ludziom oraz podmiotom gospodarczym na samodzielne negocjacje w zakresie ceny leczenia, bez jakichkolwiek pośredników, którzy sprawiają, jak pisał Stanisław Michalkiewicz, że w wyniku reform służby zdrowia za czasów „charyzmatycznego premiera Buzka” pieniądze szły za pacjentem w takiej odległości, że stracił z nimi „kontakt wzrokowy i każdy inny”.
Tomasz Tokarski
Źródło: gazetaprawna.pl