Stosunek Amerykanów do „małżeństw homoseksualnych” zmienił się radykalnie zaledwie w ciągu jednego pokolenia. Wg socjologów zmiana opinii nastąpiła wskutek odejścia starego, konserwatywnego pokolenia i pojawienia się na scenie młodych liberałów. Wielu jednak obserwatorów przemian społecznych zwraca uwagę na inne czynniki, które przyczyniły się do zmiany stosunku wobec związków tej samej płci.
Jeszcze dwadzieścia lat temu mniej niż jedna czwarta Amerykanów popierała legalizację „małżeństw tej samej płci”. Obecnie „homo-małżeństwa” popiera prawie połowa społeczeństwa, chociaż są sondaże, które sugerują, że za ich legalizacją opowiada się nawet blisko dwie trzecie Amerykanów.
Wesprzyj nas już teraz!
Zmiana stanowiska w kwestii homoseksualnych związków wynika w dużej mierze z propagandy medialnej i działań politycznych.
Partia Demokratyczna postulat niedyskryminacji ze względu na „orientację seksualną” wpisała do swojego programu już w 1980 r. Politycy nie chcieli jednak wówczas drażnić wyborców i z realizacją swojego programu wstrzymali się do czasu aż zdominowali kongres.
Jeszcze w 1993 r. – gdy kongres przyjął ustawę „Don’t ask Don’t tell,” która tolerowała homoseksualistów w wojsku pod warunkiem, że nie ujawniali swoich skłonności – prezydent Clinotn podpisał ją, bo był pod presją generałów obawiających się o zamieszanie, jakie „geje” mogli spowodować na linii frontu.
Nawet jeszcze w 1996 r., gdy ruch gejowski zaczął bardziej zdecydowanie domagać się przyznania szeregu przywilejów, kongres uchwalił kolejną ustawę uznając, że małżeństwo jest związkiem jednego mężczyzny z jedną kobietą.
Clinton podpisując nowe prawo ubolewał, że wprowadza ono „niepotrzebne podziały”. Znowu jednak nie miał wyjścia. Podpisał ustawę, bo trwała kampania wyborcza, w której ubiegał się o reelekcję.
W owym czasie jedynie 27 procent Amerykanów uważało, że „małżeństwa homoseksualne” powinno się zalegalizować.
Rozpoczęto jednak zmasowaną akcję propagandową w mediach. W programach talk show nagle do skłonności homoseksualnych zaczęły przyznawać się gwiazdy. W lutym 1997 r. w programie The Oprah Winfrey Show popularna aktorka i scenarzystka Ellen DeGeneres wyznała, że jest lesbijką. Od tego czasu aktorka, która prowadzi własny program talk show stała się jedną z najpopularniejszych i najbardziej rozpoznawalnych postaci w amerykańskiej pop kulturze.
W 1998 r. stacja NBC – ta sama, która będzie reprezentować środowisko homoseksualne na przyszłorocznej paradzie św. Patryka w Nowym Jorku – rozpoczęła emisję serialu „Will & Grace” o prawniku-geju, który odnosił wielkie sukcesy w NY. Tym samym – jak podkreślają sami sodomici – kultura gejowska została wyprowadzona z getta i trafiła do głównego nurtu.
W 2012 r. – po „urobieniu” opinii publicznej w kwestii stosunku do homoseksualizmu – Barack Obama mógł oficjalnie w swojej kampanii prezydenckiej poprzeć legalizację tzw. małżeństw homoseksualnych. Tuż po zwycięstwie Obamy, wiceprezydent Joe Biden mówił, że serial „Will & Grace” odegrał rolę – jak żaden inny film – w ukształtowaniu amerykańskiej opinii publicznej.
W 2013 r. pękła kolejna bariera. Znany czarnoskóry koszykarz z NBA Jasson Collins przyznał, że jest sodomitą. Mówił, że nie chciał się ujawniać, ale ktoś to musiał zrobić. W tym roku ujawnił się kolejny „gej” – futbolista Michael Sam.
Źródło: telegraph.co.uk., AS.