Vox populi vox Dei, mówi popularna maksyma. W istocie jednak głos ludu odzwierciedla głos Boży tylko wówczas, gdy rozbrzmiewa w absolutnej wierności wobec Tradycji katolickiej. Jest tymczasem wiele środowisk, które chciałyby wykorzystać prawdę o zmyśle wiary ogółu katolików do pchnięcia Rewolucji w Kościele na nowe tory. Jak się przed tym bronić?
Globalny Proces Synodalny a udział wiernych
10 października 2021 roku rozpoczął się globalny proces synodalny. Biskupi na całym świecie będą konsultować się z ludźmi w swoich diecezjach, by szukać wspólnie odpowiedzi na pytanie o kształt Kościoła katolickiego w III tysiącleciu. Proces budzi wiele kontrowersji i każe stawiać rozliczne pytania o jego umocowanie w historii i teologii Kościoła oraz o jego celowość. Wśród spornych zagadnień czołowe miejsce zajmuje szeroko używana w dokumentach przedsynodalnych koncepcja sensus fidei fidelium, czyli zmysłu wiary wierzących.
Wesprzyj nas już teraz!
To właśnie ta koncepcja uzasadniania sam pomysł konsultowania przez biskupów wiernych świeckich.
Poniżej skupię się na przeanalizowaniu niebezpieczeństw wynikających z nieprecyzyjnego lub zgoła zafałszowanego użycia koncepcji sensus fidei fidelium przez dokumenty synodalne, zwłaszcza w kontekście głębokiego chaosu i powszechnej atomizacji doktrynalnej we współczesnym Kościele.
Czym jest sensus fidei? Nauczanie współczesne
Współcześnie najobszerniej pojęcie sensus fidei fidelium wyjaśnia dokument „Sensus fidei w życiu Kościoła”, który w 2014 roku opublikowała Międzynarodowa Komisja Teologiczna. Komisja (dalej jako MKT), to gremium podległe Kongregacji Nauki Wiary, najwyższemu watykańskiemu urzędowi odpowiedzialnemu za dbałość o czystość doktryny Kościoła i jej obronę przed herezjami. MKT powstała z woli papieża Pawła VI w 1969 roku. Przewodniczącym MKT z mocy urzędu jest każdorazowy prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Dokument MKT na temat sensus fidei fidelium powstawał w latach 2009-2014, a więc za prefektury kardynałów Williama Levady i Gerharda Müllera.
W ten sposób tekst MKT podsumowuje to, czym jest sensus fidei:
„Sensus fidei jest ściśle związany z [zasadą] infallibilitas in credendo [pol. nieomylność w wierze], którą Kościół jako całość i jako wierzący podmiot posiada w swojej pielgrzymce w historii. Dzięki wsparciu Ducha Świętego umożliwia to świadectwo, które daje Kościół oraz rozróżnianie dokonywane nieustannie przez członków Kościoła […] tego, jak najlepiej żyć, działać i mówić w wierności Panu”.
Podobnie wypowiada się na ten temat konstytucja dogmatyczna Lumen gentium II Soboru Watykańskiego. Głosi ona w punkcie 12:
„Ogół wiernych, mających namaszczenie od Świętego, nie może zbłądzić w wierze i tę szczególną swoją właściwość ujawnia przez nadprzyrodzony zmysł wiary całego ludu [łac. sensus fidei totius populi], gdy „poczynając od biskupów aż po ostatniego z wiernych świeckich” ujawnia on swą powszechną zgodność w sprawach wiary i obyczajów. Albowiem dzięki owemu zmysłowi wiary [łac. Illo enim sensu fidei], wzbudzanemu i podtrzymywanemu przez Ducha prawdy, Lud Boży pod przewodem świętego urzędu nauczycielskiego – za którym idąc, już nie ludzkie, lecz prawdziwie Boże przyjmuje słowo – niezachwianie trwa „przy wierze raz podanej świętym”, wnika w nią głębiej z pomocą słusznego osądu i w sposób pełniejszy stosuje ją w życiu”.
Treść pojęcia sensus fidei przed II Soborem Watykańskim
Analiza MKT pokazuje, że sensus fidei nie jest bynajmniej jakimś wymysłem czy wytworem, który pojawiłby się dopiero na Soborze. To pojęcie zawierające treść towarzyszącą wierze Kościoła od jego początków. MKT wspomną na przykład, że św. Augustyn w dziele De praedestinatione sanctorum (XIV, 27) dowodził kanoniczności jednej z ksiąg Starego Testamentu, powołując się na wiarę „wszystkich chrześcijan, od biskupów aż do ostatnich wiernych świeckich”. Podobne odwołane, wskazuje MKT, czyni św. Wincenty z Lerynu w Commonitorium (II, 5-6), wzywając aby „trzymać się tego, co wszędzie, co zawsze, co przez wszystkich wierzono. To bowiem prawdziwie i właściwie jest katolickim”. Podobnych przykładów MKT podaje o wiele więcej.
Papieże i dogmaty Maryjne
Kościół dał wyraz rozumienia pojęcia sensus fidei także w XIX stuleciu przy okazji ogłaszaniu dogmatu o niepokalanym poczęciu Matki Bożej. Dogmat został ogłoszony przez bł. Piusa IX bullą Ineffabilis Deus w 1854 roku. Bullę poprzedziły jednak szerokie konsultacje, jakie zarządził bł. Pius IX na całym świecie. W 1849 roku papież wydał encyklikę Ubi primum. W encyklice poprosił biskupów z całego świata, by podzielili się z nim obrazem pobożności maryjnej w sprawie niepokalanego poczęcia, jaką żywią podlegli im księża oraz wierni. Papież szczególny nacisk położył na opinię samych biskupów, ale dla podjęcia decyzji o ogłoszeniu dogmatu uznał jednak za właściwe podeprzeć się wiarą całego Kościoła – od biskupów, poprzez księży, aż po świeckich. Do wiary całego ludu Kościoła bł. Pius IX odwołał się też wiele razy w samej bulli Ineffabilis Deus.
Podobnie co bł. Pius IX postąpił Pius XII, pragnąc ogłosić dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. W 1946 roku wysłał encyklikę Deiparae Virginis Mariae, prosząc biskupów o przedstawienie mu wiary swojej, księży i całego ludu odnośnie prawdy wyrażonej później poprzez orzeczenie dogmatyczne. Ogłaszając dogmat w konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus Pius XII napisał z kolei: „Ta szczególna zgodność katolickich biskupów i wiernego ludu, że cielesne Wniebowzięcie Matki Bożej może być określone jako dogmat wiary, ukazała Nam jednomyślną doktrynę Urzędu Nauczycielskiego i jednomyślną wiarę ludu chrześcijańskiego, którą tenże urząd podtrzymuje i kieruje. Przez to samo z całą pewnością i wykluczeniem możliwości błędu ujawniło się, że przywilej ten jest prawdą objawioną przez Boga i zawartą w tym Boskim Depozycie, który powierzył Chrystus Pan Swej Oblubienicy celem wiernego strzeżenia i nieomylnego wyjaśniania”.
Kto ma udział w sensus fidei?
O ile sama zasada sensus fidei nie wydaje się być sporna, to więcej kłopotu nastręcza stwierdzenie, kto jest podmiotem sensus fidei, innymi słowy: czy wszyscy wierni Kościoła katolickiego mają udział w sensus fidei, czy jedynie niektórzy?
Dokument MKT obszernie wyjaśnia tę sprawę, wskazując na szereg warunków, które trzeba spełnić, by móc mówić o udziale w sensus fidei. Można powiedzieć krótko: katolik nie ma udziału w sensus fidei z automatu, niejako z samego faktu przynależności do Kościoła; musi to być raczej katolik wierzący zgodnie z nauką Kościoła i gorliwie praktykujący wiarę. Dokument MKT wskazuje, że idealnym przykładem jest Matka Boża; partycypacja w sensus fidei wymaga bowiem świętości, która z kolei oznacza naśladowanie Chrystusa, pokorę oraz radość i pokój w Duchu Świętym.
Prócz świętości dokument MKT wymienia inne jeszcze konieczne dyspozycje dla partycypacji w sensus fidei. Są to: udział w życiu Kościoła (przede wszystkim modlitwa, Eucharystia, spowiedź; ale także misja i posługa; wreszcie życie w zgodzie z nauczaniem Kościoła); wsłuchiwanie się w Słowo Boże; otwartość na rozumność; przyjmowanie nauczania Magisterium Kościoła; pragnienie budowania Kościoła w jedności i poprzez misyjność.
Kto NIE ma udziału w sensus fidei? Przykłady
Ten krótki i pobieżny przegląd dyspozycji wymienianych przez MKT pozwala nam na szybkie i jednoznaczne wykluczenie niektórych katolików z udziału w sensus fidei. Na przykład, nie będzie miał udziału w sensus fidei:
– niemiecki katolik homoseksualista, który żyje w związku jednopłciowym i domaga się uznania tego przez Kościół za moralne;
– amerykański katolik aborcjonista, który popiera legalność mordowania dzieci nienarodzonych, domagając się uznania tego przez Kościół za uprawnioną decyzję jego sumienia;
– polski katolik antykoncepcjonista, który uznaje stosowanie antykoncepcji za moralnie dopuszczalne i nie zważa na nauczanie Kościoła w tej sprawie lub nawet oczekuje albo domaga się jego zmiany.
– francuski katolik konwencjonalista, który tylko kilka razy w roku uczęszcza na Mszę świętą, uznając, że obowiązek niedzielny nie jest w istocie obowiązkiem, a jedynie sugestią czy radą Kościoła.
Oczywiście takich przykładów można mnożyć w nieskończoność. Biorąc jednak pod uwagę fakt, w jak wielkim kryzysie znajduje się współczesny Kościół i jak wielki jest chaos, w jakim znajdują się miliony wiernych na całym świecie, możemy z ogromnym prawdopodobieństwem stwierdzić:
większość formalnych członków Kościoła katolickiego, przynajmniej w świecie zachodnim, nie ma udziału w sensus fidei, a to znaczy, że nie może być aktywnym i autentycznym podmiotem konsultacji doktrynalnych podejmowanych przez Urząd Nauczycielski Kościoła.
Dokumenty synodalne. Niebezpieczeństwa
Co tymczasem proponuje globalny proces synodalny? Coś wprost przeciwnego! Dokument Przygotowawczy do synodu głosi bowiem w punkcie 2.1:
„Wszyscy ochrzczeni wspólnie stanowią podmiot sensus fidelium, żywego głosu Ludu Bożego”.
Tymczasem, jak wiemy, bynajmniej nie „wszyscy ochrzczeni” stanowią podmiot sensus fidelium, a jedynie katolicy (a nie „ochrzczeni”) – i to jedynie ci, którzy spełniają szereg warunków. O tym wszakże ani w Dokumencie Przygotowawczym, ani w drugim kluczowym tekście synodalnym, Vademecum, nie ma ani słowa.
Pojęciem sensus fidei te dokumenty posługują się chętnie, nigdzie go jednak ściśle nie definiując. Co ciekawe, Vademecum w punkcie 1.3 odwołuje się do cytowanej wyżej analizy MKT na temat sensus fidei, ale… jedynie do punktu, który wskazuje na możliwość konsultowania wiernych w sprawie rozwoju doktryny.
Procesy synodalne na świecie
Co więcej w praktyce ten problem jest ignorowany. Pokazują to wydarzenia z Niemiec czy Ameryki Łacińskiej. W obu tych miejscach funkcjonują już procesy synodalne, które uwzględniają wspólny namysł biskupów, księży i świeckich nad doktryną oraz duszpasterstwem. Jednak o jakichkolwiek warunkach czy kryteriach wstępnych nie ma mowy. Szczególnie dobitne jest to na niemieckiej Drodze Synodalnej, na której przecież wprost nawołuje się do herezji. A więc w ramach synodalności ludzie, którzy są heretykami, proponują Kościołowi herezję – a interpretowane jest to jako przejaw uprawnionego rzekomo wsłuchiwania się „w głos ludu”.
Sensus fidei a sprawa polska
Kościół katolicki w Polsce, niestety, nie jest wolny od związanych z tym tematem zagrożeń. Także nad Wisłą działają różnego rodzaju środowiska, które postulują bardzo aktywny udział wiernych świeckich w kształtowaniu przyszłości Kościoła, pomijając jednak potrzebne do tego dyspozycje.
Swego czasu na łamach „Tygodnika Powszechnego” teolog Józef Majewski proponował na przykład udział osób świeckich w stanowieniu doktryny, oczywiście po to, by dokonać zmian w nauczaniu moralnym Kościoła. To naturalnie sprzeczność sama w sobie, czerpiąca istotowo z tych samych prądów, które kształtują niemiecki proces: osoby pragnące heretyckich zmian już z samego faktu są wyłączone z udziału w sensus fidei, nie mogą więc być podmiotem konsultacji synodalnych w obszarze doktryny czy doktrynalnie uwarunkowanego duszpasterstwa!
Podobny problem dotyczy działalności Kongresu Katoliczek i Katolików. To gremium, które zrzesza zarówno duchownych jak i świeckich, i w tym sensie aspiruje do reprezentowania części tego, co eklezjologia soborowa nazywa Ludem Bożym, proponuje nierzadko niekatolickie rozwiązania. To na przykład postulaty zmiany kościelnej nauki odnośnie homoseksualizmu tak, by wyrażała ona zgodność z twierdzeniami współczesnej nauki. A wszystko w imię udziału świeckich w życiu Kościoła, czyli aplikacji pojęcia sensus fidei w polskim katolicyzmie. Ponownie jednak – domaganie się zmiany, która zrywa z nauką Kościoła, dowodzi tylko tego, że domagający się podmiot jest wykluczony z sensus fidei, bo nie podziela katolickiej nauki. Sprzeczność sama w sobie, a jednak w naszym kraju głoszona.
Potrzeba pokory wobec Magisterium
W Polsce proces synodalny rozpoczyna się 17 października 2021. Dokumenty synodalne wzywają biskupów, by pytali o zdanie wszystkich ludzi, niezależnie od ich przynależności kościelnej. By ten proces konsultacyjny przebiegł prawidłowo konieczne jest zwrócenie uwagi na niebezpieczeństwa, jakie wynikają z nieprecyzyjnego języka dokumentów synodalnych przedstawionych przez Sekretariat Synodu. Warto uczulać wszystkich wiernych, którzy w ten czy inny sposób będą brali udział w procesie synodalnym, by pamiętali o właściwym rozumieniu pojęcia sensus fidei i nie pozwolili różnego rodzaju liberalnym środowiskom na żadne manipulacje. Zmysł wiary wierzących nigdy nie może uzasadniać herezji czy rewolucyjnych zmian zrywających z autentycznym wykładem doktryny katolickiej. Nawet jeżeli większość katolików w danej parafii, diecezji czy kraju domagałaby się wprowadzenia w Kościele rozwiązań, które byłyby sprzeczne z Magisterium – to będzie to jedynie ich opinia, podyktowana nie przez Ducha Świętego, ale przez współczesne ideologie. Oby proces synodalny w Polsce nie przyczynił się do fałszowania wiary, ale do realnego postępu we wierze; realnego – czyli zasadzającego się na wielkiej pokorze i wierności wobec Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.
Paweł Chmielewski