Cuda, znaki z nieba, objawienia prywatne nie są nam, jako katolikom, potrzebne do zbawienia, ale mogą one przybliżyć nas do zrozumienia Ewangelii. Zatem odnajdywanie w takim kontekście „tropów” pozostawionych nam przez Opatrzność, będzie bardzo pomocne. O „Znakach z nieba”, książce Jana Tatury rozmawiali w PCh24.TV red. Paweł Chmielewski i Maciej Marchewicz, dyrektor wydawniczy Wydawnictwa Fronda.
– Cuda, znaki z nieba, objawienia prywatne nie są nam, jako katolikom, potrzebne do zbawienia, ale jednak – tak jak stwierdzają autorytety Kościoła, w tym np. Benedykt XVI – właśnie takie cudowne wydarzenia mogą przybliżyć nas do zrozumienia Ewangelii. I w tym kontekście myślę, że odnajdowanie „tropów” pozostawionych nam przez Opatrzność, będzie bardzo pomocne – mówił Maciej Marchewicz.
A jak zauważył, jeśli dodamy do tego fakt, że w wielu wypadkach naukowcy, którzy badali przedziwne zjawiska albo artefakty, z którymi mieli do czynienia, nawracali się. – Czasami rozpoczynali swoją pracę np. nad Cudem Eucharystycznym w Sokółce, jako osoby, które są daleko od Kościoła Matki Naszej, a kończyły jako osoby bardzo wierzące. Więc pod tym kątem powinniśmy docenić znaki, które niebo nam zsyła – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednym z opisywanych w książce znaków jest Całun Turyński, który niezmiennie przykuwa wiele uwagi i potrafi nawet niewierzących postawić pod „ścianą zastanowienia”.
– Bo to jest cud cudów, (…) od niego wszystko się zaczyna. Skoro mówimy o zmartwychwstaniu Chrystusa, a bez zmartwychwstania nasza wiara jest martwa, to jest to materialny dowód, że trzeciego dnia po ukrzyżowaniu Chrystusa naprawdę wydarzyło się coś niesamowitego i że to wydarzenie zmieniło całą rzeczywistość świata – mówił.
Marchewicz podkreślał ważność Całunu i wskazywał w tym kontekście, że do tej pory nauka nie jest w stanie odtworzyć go w żadnych warunkach laboratoryjnych. – Nie został namalowany. To jest jeden z obrazów nienamalowanych ludzką ręką. Na nim nie ma żadnych śladów pociągnięć pędzlem, nie ma żadnych barwników. Jest to swoiste „selfie” Pana Boga. Wtedy, kiedy pojawiał się ten wizerunek na Całunie, nasz Zbawiciel najprawdopodobniej jeszcze znajdował się w grobie. Całun ma na pewno 2000 lat – wskazał.
Jak dodał, w książce Autor sumuje dowody, które obalają wcześniejsze teorie mówiące, że Całun był tylko zwykłą średniowieczną fałszywką. W książce przeczytamy też o odnalezionych na Całunie śladów monet wybijanych od roku 29 n.e. czy o napisach wskazujących na tożsamość Osoby owiniętej w Całun. A jest tam wyraźnie napisane Jezus z Nazaretu.
Więcej o cudach i znakach w rozmowie PCh24.pl: