Jeżeli dzisiaj słyszę, jak jacyś aktorzy, celebryci, ludzie estrady mówią, że jest im wstyd, że są Polakami, to jest to dla mnie podłe. Nie podałbym komuś takiemu ręki – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” Marcin Gortat, polski koszykarz grający w prestiżowej lidze NBA. Sportowiec przywiązany do polskości nie wykluczył zaangażowania politycznego po zakończeniu kariery zawodniczej.
Gortat organizuje charytatywne mecze koszykarskie między celebrytami i sportowcami, a Wojskiem Polskim. Zawodnik nie ukrywa swojego olbrzymiego szacunku dla polskiej armii. – Najwyraźniej niektórzy w Polsce już zapomnieli, jakim nieszczęściem jest wojna i okupacja, skoro dzisiaj również w mediach krytykują polskich żołnierzy i znieważają mundur. (…) Wkurza mnie to, niestety zauważalne, lekceważenie polskich żołnierzy, weteranów misji wojskowych – powiedział Wojciechowi Wybranowskiemu koszykarz, którzy co roku organizuje w Stanach Zjednoczonych spotkanie z polskim kombatantem. W tym roku na zaproszenie Marcina Gortata do USA pojechał ppłk Romuald Lipiński walczący pod Monte Cassino.
Wesprzyj nas już teraz!
– Było to dla nas wielkie przeżycie. On sam miał łzy w oczach, gdy wszedł na salę, a 20 tys. ludzi biło mu brawo. (…) Amerykanie lepiej znają zasługi polskiego wojska niż wielu Polaków. Zwykli ludzie na ulicach wiedzą, że walczyliśmy ramię w ramię z nimi w Iraku czy Afganistanie, wiedzą, że walczyliśmy z Niemcami podczas II Wojny Światowej, że walczyliśmy z komunizmem – ocenił zawodnik zabiegający o odbudowanie szacunku do wojska polskiego w kraju i na świecie. Jego zdaniem „ludzie, którzy twierdzą, że w dzisiejszej sytuacji, w XXI wieku, nie potrzebujemy żołnierzy, bo jesteśmy w UE, bo NATO nas obroni, to są kompletne tumany”.
Marcin Gortat ubolewa z powodu sytuacji, gdy zachodni politycy lub dziennikarze mówią o „polskich obozach koncentracyjnych”. – W okupowanej Polsce budowali je Niemcy i to Niemcy mordowali w nich Polaków i Żydów – przypomniał wielokrotny reprezentant naszego kraju. W jego opinii osoby szkalujące naród polski w ten sposób powinny być pozywane, a najlepszym straszakiem przed kłamstwem są konsekwencje finansowe za wypowiadane słowa. Problemem jednak są nie tylko obcokrajowcy lżący na Polskę, ale i polskojęzyczna ludność autochtoniczna, uzurpująca sobie tytuł „elit” artystycznych, społecznych czy politycznych.
– To jacyś nieszczęśliwi ludzie, którzy mają straszne kompleksy i problemy z głową – powiedział o wstydzących się polskości celebrytach. – Jeżeli ktoś mówi dziś, że „wstydzi się, iż jest Polakiem”, to mnie jest za takiego gościa wstyd. Wychował się w kraju, który dał mu tyle możliwości, którego przodkowie przelewali krew za wolność naszą i wielu innych ludzi, wychował się w kraju, który dochował się wielu wybitnych przedstawicieli – dodał Marcin Gortat. Takim osobom zawodnik nie podałby ręki.
– Jestem dumny, że jestem Polakiem, zawsze byłem dumny z tego, że jestem z Polski, że tu się urodziłem i wychowałem – powiedział w rozmowie z „Do Rzeczy”. – Nie wyobrażam sobie, by za granicą wyprzeć się Polski – dodał.
Zawodnik myśli powoli o zbliżającym się zakończeniu kariery i w związku z tym zaangażował się w działalność biznesową w USA. Nie wyklucza jednak, że w przyszłości zajmie się polską polityką. Na razie ubieganie się o urząd prezydenta RP traktuje jako „szalone myśli”, jednak lubi politykę i uważa, że sprawdziłby się w roli „lidera kraju czy miasta”. Najbardziej realnym jest kandydowanie przez Marcina Gortata na prezydenta rodzinnej Łodzi. Stanowczo odrzuca natomiast zaangażowanie się w Polski Związek Koszykówki. – Dzisiaj firma Marcin Gortat i fundacja MG13 są trzykrotnie potężniejsze niż PZK – ocenił.
Źródło: „Do Rzeczy”
MWł