25 stycznia 2022

Zniszczenie jedności czy jej wzmacnianie: Co wybiorą biskupi w Polsce?

(fot. PCh24 TV)

Po Responsa ad dubia z 18 grudnia ubiegłego roku każdy biskup ma aż nazbyt łatwo dostępne narzędzia do tego, by zdusić w swojej diecezji wspólnoty tradycyjne. Skorzystał z nich już biskup Pelplina, Ryszard Kasyna. W jakim celu?

Gdy papież Benedykt XVI ogłosił w 2007 roku Summorum pontificum w Polsce – tak jak w wielu krajach na całym świecie – wspólnoty tradycyjne stanowiły w gruncie rzeczy marginalną liczbowo część Kościoła. Od tamtego czasu wszystko się jednak zmieniło. W przededniu Traditionis custodes w naszym kraju funkcjonowało kilkadziesiąt miejsc, w których celebrowano Mszę świętą w rycie przedsoborowym. Miejsca te powstawały bardzo często dzięki wielkiemu wysiłkowi wiernych świeckich.

Niestety, papież Franciszek postanowił zmienić ten krajobraz. Odbierając biskupom ich właściwe kompetencje, wydał restrykcyjny dokument, który nakierowany jest na całkowitą eliminację łacińskiej Mszy z życia Kościoła. W grudniu papież wymierzył wspólnotom tradycyjnym kolejne uderzenie: abp Arthur Roche, po konsultacji z Franciszkiem, ogłosił dokument Responsa ad dubia, który „wyjaśnił” kilka niejasnych czy wątpliwych punktów Traditionis custodes, tak, by pozostawić kapłanom i wiernym tradycyjnym jeszcze mniej przestrzeni działania. Biskupi, gdyby tylko tego chcieli, mogliby w imię posłuszeństwa i wierności pismom z Rzymu za pomocą prostego dekretu de facto zniszczyć to, co przez kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat wyrastało w ich diecezjach.

Wesprzyj nas już teraz!

Tak zrobił bp Ryszard Kasyna w Pelplinie. W dniu 15 stycznia w diecezji tej weszły w życie wytyczne, które realizują surowe sankcje Responsa ad dubia. Msza trydencka ma tam odbywać się jedynie w dwa poniedziałki w ciągu miesiąca – i to jedynie wówczas, gdy kapłan, który otrzymał wcześniej od biskupa pozwolenie na jej odprawianie, nie będzie musiał tego samego dnia celebrować Mszy w rycie nowym. Kościół, w którym lokalna wspólnota gromadziła się na liturgii, został jej odebrany. Jaka będzie frekwencja, czas pokaże. Zwykli wierni zwykle chodzą na Mszę świętą w każdą niedzielę, a nie w co drugi poniedziałek miesiąca.

Trudno powiedzieć, jakimi motywacjami kierował się bp Kasyna. W swoim dekrecie napisał, że upewnił się co do prawowierności środowiska tradycyjnego, w które uderza, to znaczy stwierdził, że nie odrzuca ono legalności II Soboru Watykańskiego ani posoborowej reformy liturgicznej. Mimo tego postanowił wcielić w życie watykańskie wytyczne, chociaż w gruncie rzeczy… nie musiał tego robić. O ile mi wiadomo nuncjusz nie stał z pistoletem przystawionym do głowy pelplińskiego hierarchy, domagając się podpisania dekretu niszczącego swobodę celebrowania Mszy trydenckiej. Oczywiście, mogę się mylić, a biskup mógł mieć jakieś powody, by wykazywać się pospiesznie nową „ortodoksją”…

Piękny przykład autentycznego zaangażowania duszpasterskiego dał za to bp Damian Bryl z Kalisza. Już w listopadzie ubiegłego roku w jego diecezji zawiązane zostało oficjalne duszpasterstwo tradycji. Co więcej z woli biskupa Msza święta według Mszału z 1962 roku sprawowana jest tam w Narodowym Sanktuarium św. Józefa. Bp Bryl osobiście pojawił się na takiej Mszy w połowie stycznia, w kazaniu do wiernych wskazując na różnorodność darów Ducha Świętego.

Mam nadzieję, że większość biskupów pójdzie w ślady bp. Bryla – a jeżeli nie będzie nawet gotowa na to, by tak jawnie okazywać swojej troski duszpasterskiej o wiernych tradycyjnych, nie przyłączy się przynajmniej do papieskiej rewolucji. Zasada wierności wobec następcy św. Piotra nie ma w tej sytuacji swojego normalnego zastosowania. Nie mówimy przecież o kwestii czysto administracyjnej czy technicznej, ale o zagadnieniu doktrynalnym. Liturgia nie jest zabawką, podobnie jak nie jest nią życie tysięcy katolików, którzy umiłowali starą Mszę – i z wyraźnej woli następcy świętego Piotra, Benedykta XVI, upowszechniali celebracje w rycie przedsoborowym. Poprzedni papież ogłaszając motu proprio Summorum pontificum nie działał przecież z pragmatycznych pobudek, ale kierował się również  – albo nawet przede wszystkim – względami doktrynalnymi, pragnąc działać na rzecz jedności liturgicznej Kościoła rozumianego jako wspólnota tych, którzy byli, którzy są i którzy będą. Papież Franciszek w Traditionis custodes całkowicie pominął te kwestie, co już samo w sobie każe zadawać jak najpoważniejsze pytania o słuszność, sprawiedliwość i wreszcie prawomocność jego zarządzeń. Żaden biskup, któremu leży na sercu dobro dusz wiernych i dobro Kościoła, nie powinien pochopnie wchodzić w buty liturgicznych rewolucjonistów i niszczyć prężne i żywotne wspólnoty wiernych – zwłaszcza, gdy jest przekonany, jak bp Ryszard Kasyna (!), co do ich prawowierności.

Pragnę też zwrócić uwagę na pewną oczywistą, zdawałoby się, konsekwencję wszelkich restrykcji nakładanych na wiernych ze wspólnot tradycyjnych; konsekwencję, która, jak sądzę, będzie obserwowalna także w Pelplinie. W wielu polskich diecezjach od lat działają kaplice Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Chociaż niektórzy harcownicy „ducha Soboru” próbują przypisać Bractwu trwanie w stanie schizmy, tego rodzaju zarzuty pozostają w sferze rojeń – i poważnych oszczerstw. Wierni doskonale wiedzą, jak wygląda rzeczywistość. W Mszach Bractwa można uczestniczyć; są ważne i uczestnictwo w nich nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji prawnych. W związku z tym głównym skutkiem praktycznym realizowania Traditionis custodes w Polsce, zwłaszcza w formie zaprezentowanej przez abp. Roche’a w Responsa ad dubia i zaadoptowanej w Pelplinie, będą przepływy wiernych z kościołów podlegających władzy biskupa miejsca – do kaplic Bractwa.

W ten sposób jednak Traditionis custodes samo się unieważnia. Jeżeli bowiem prawdą jest, że dokument ten został wydany gwoli budowy uniformizmu liturgicznego w Kościele – określanego mianem jedności – i co za tym idzie zamknięcia Mszy tradycyjnej w muzeum, to właśnie z powodu istnienia Bractwa cel ten nie może zostać zrealizowany. Więcej jeszcze; biskupi, którzy dostrzegają jakieś rzeczywiste tendencje ekskluzywistyczne we wspólnotach tradycyjnych w kościołach podlegających ich władzy, realizując Traditionis custodes doprowadzą wyłącznie do pogłębienia takich postaw. Jedyna różnica będzie polegać na tym, że przejawiać będą się w innych murach. Czy to jest postawa duszpasterska? Pytanie retoryczne.

Dokumenty papieża Franciszka, nawet jeżeli są na gruncie czysto pozytywnego prawa kościelnego ważne, w praktyce mogą zrodzić tylko i wyłącznie podziały. Biskupi muszą zatem wybierać: gorączkowe wypełnianie litery pism z Rzymu i wprowadzanie w Kościele poważnego chaosu, czy też zignorowanie tych dokumentów i działanie w duchu sprawiedliwości i troski duszpasterskiej.

W Pelplinie biskup wybrał to pierwsze. Liczę na to, że nie znajdzie naśladowców.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(53)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 300 725 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram