Nietrudno zauważyć, że współczesna rodzina pogrożona jest w kryzysie nieznanym dotąd w historii ludzkich dziejów. Rozpad rodziny zaczyna się od pęknięcia małżeńskiej relacji. Problem ten szczególnie jest widoczny w życiu znanych ludzi, których codzienność – dzięki nim samym – śledzić można nieomal z „fotograficzną dokładnością”. Specyfika życia w świetle jupiterów skłania do zachowań, które streścić można w refrenie piosenki Kasi Klich: Znów się zepsułeś i wiem, co zrobię, zamienię Ciebie na lepszy model. Na tym tle wyróżnić należy przykłady znanych, trwałych małżeństw, które postanowiły budować swoje życie na Skale, Którą jest Chrystus, zgodnie ze wskazówką: „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą” (Ps 127, 1).
Medialny plotkarski świat obiegła niedawno wiadomość o rozejściu się Katarzyny Cichopek z Marcinem Hakielem. Na instagramowym profilu aktorki i jej męża pojawił się w tym samym czasie wpis o następującej treści: Drodzy, Podjęliśmy razem decyzję o rozstaniu. 17 lat za nami, wiele wspaniałych chwil, za które sobie dziękujemy. Mamy cudowne dzieci i ze względu na nie, prosimy o uszanowanie naszej i ich prywatności. Jest to jedyne nasze oświadczenie w tej kwestii i nie będziemy tego komentować. Fani przyjęli tę informację niczym grom z jasnego nieba, ponieważ małżeństwo Hakielów przez lata uchodziło za nieposzlakowane jak na realia panujące w show-biznesie i pod pewnym względem wyjątkowe.
Miłość tej pary dojrzewała bowiem na oczach widzów. Zakochane spojrzenia uczestników programu Taniec z Gwiazdami widoczne były podczas wspólnych scenicznych występów, w których para wytańczyła sobie zwycięstwo. Finałem tych medialnych spotkań było również sakramentalne „tak” przed ołtarzem jednego z zakopiańskich kościołów. Przez lata małżonkowie ciężko pracowali na swoją pozycję w show-biznesie, przy okazji mocno promując swój związek w mediach społecznościowych. Dlatego ogłoszona przez parę publicznie decyzja o rozstaniu wprawiła w szczere zdumienie nie tylko fanów. Plotkarska strona internetu aż huczy od domysłów nad przyczynami zwiastowanego przez samych zainteresowanych rozwodu. Nie wchodząc w niepotrzebne szczegóły z życia prywatnego małżeństwa, sprawę na tym etapie można byłoby skomentować zaczerpniętą z biblijnej Księgi Koheleta łacińską sentencją: Nihil novi sub sole. Nie oni pierwsi i nie ostatni położą (być może) kres swojemu związkowi, wszak w celebryckim światku to nic nienormalnego.
Wesprzyj nas już teraz!
Okazuje się jednak, że nie tylko publiczne osoby, ale przeciętni Kowalscy również nie potrafią stworzyć na dłuższą metę trwałej relacji. Według statystyk, liczba rozwodów w Polsce z roku na rok rośnie. Obecnie rozpada się nawet co drugie małżeństwo. Przyczyny rozstań bywają różne: niedochowanie wierności małżeńskiej, nieporozumienia w sprawach finansowych, niezgodność charakterów, nadużywanie alkoholu, dłuższa rozłąka. Dawniej małżeństwa, które się rozwodziły, spotykały się z większym niż dzisiaj dystansem ze strony otoczenia. Dziś jest na to większe przyzwolenie, a tym samym z większą śmiałością wchodzi się na trudną skądinąd ścieżkę rozwodową.
Możemy założyć, że na ten trend w jakiś sposób wpłynęli znani z ekranów ludzie, o rozpadzie małżeństwa których z lubością rozpisywała się prasa, niejako lansując taki model radzenia sobie z trudnościami w związku. Do najgłośniejszych rozstań na polskim medialnym podwórku zaliczyć można m. in. rozwód: Tomasza Lisa z Kingą Rusin, Doroty Rabczewskiej ps. Doda z Radkiem Majdanem, Cezarego Pazury z Weroniką Marczuk, Edyty Górniak z Dariuszem Krupą, Jacka Rozenka z Małgorzatą Rozenek, Zbigniewa Zamachowskiego z Aleksandrą Justą, Doroty Szelągowskiej z Adamem Sztabą. Największym rekordzistą jest chyba Michał Wiśniewski i jego kolejne rozstania: z Magdą Femme, Martą „Mandaryną” Wiśniewską, Anną Świątczak i Dominiką Tajner.
W próbie odpowiedzi na pytanie o powód kruchości małżeńskich relacji wśród ludzi popularnych nie będzie odkryciem Ameryki, jeśli wskażemy, że życie w medialnym mainstreamie to życie w ciągłym pędzie. Brak czasu powodowany jest nieustannym zaangażowaniem w nowe projekty i samorozwój. Bez tych aktywności szybko można wypaść z obiegu, a tym samym bezpowrotnie zniknąć ze sceny. Celebryci, żyjąc szybko, także szybko podejmują decyzję o ślubie, którego rozgłos przysłużyć może się ich karierom. W nieprzemyślane posunięcie wpisana jest porażka, którą można też w nieprzemyślany, bo wynikający z braku czasu, sposób przekuć w pochopną decyzję o rozstaniu. Życie na wysokich obrotach skłania też do zawierania związków typu instant. A prawa konsumpcji są nieubłagane: Znów się zepsułeś; I wiem co zrobię; Zamienię Ciebie; Na lepszy model – jak śpiewała przed laty Kasia Klich. Ludzie przyzwyczajeni do ciągłej nowości nie mają w zwyczaju naprawiać staroci, jeśli mogą wybrać coś w zamian.
Warto zauważyć też, że zwykle rozwód utrudnia kiepska sytuacja finansowa, której gwiazdy różnych scen zazwyczaj nie mają. Łatwiej powiedzieć sobie „żegnaj”, gdy nie ma się kredytu hipotecznego w banku i gdy ma się zastępcze lokum na wypadek „cichych dni”. Trudniej wykarmić dzieci z jednej pensji, w pojedynkę wszystko zorganizować, cierpieć w samotności i tłumaczyć się częściej z nieudanych posunięć.
Z drugiej strony, nie można odmówić naturalnego pragnienia szczęścia i odczuwania bólu ludziom pracującym na co dzień w show-biznesie. Nie wszyscy głośno mówią o swoim poczuciu życiowego fiaska po zakończonym związku małżeńskim. Od tych, którzy zdecydowali się publicznie opowiedzieć o trudach partnerskich relacji, możemy się dowiedzieć, jakie dramatyczne są nieraz tajemnice celebryckiej alkowy. Z powagą, choć w charakterystyczny dla siebie sposób, o utrapieniach życia osobistego opowiedziała niedawno znana pod pseudonim „Doda” wokalistka. W „jutubowej” rozmowie dla PARTY, na pytanie o marzenia, Rabczewska miała powiedzieć, że pragnie…„świętego spokoju”: chciałabym mieć taki „święty pokój” w sercu. I po prostu trafić na osobę, która mnie nie oszuka. Ja już nie wiem, co ja mam robić? To jest jakaś klątwa albo mój błąd? Ja jakoś źle wybieram (…). To jest moje marzenie: kochać z wzajemnością i mieć taki spokój w duszy, w sercu, w życiu.
W innej rozmowie piosenkarka dość przekonująco wyjaśniła powody związkowych porażek znanych ludzi. Na pytanie redaktora „Faktu”, czy da sobie szansę na kolejną miłość, celebrytka zaprzeczyła chęci związania się z kimś z show-biznesu, tłumacząc, że ewentualni kandydaci zazwyczaj lubią grzać się w blasku gwiazd, tym sposobem kreując swoją przyszłą karierę. Według jej relacji, wiele z tych osób po czasie zdradza swoje prawdziwe „ja”, a gdy przychodzi proza życia, wypromowani przy ich boku mężczyźni szukają atrakcyjniejszych, kobiecych ramion, a my zostajemy z fanami, z kotami, ze łzami i winem.
Z podobną goryczą o swojej codzienności mówiła Edyta Górniak w rozmowie z Magdą Mołek (TVN Style): Mężczyźni potrafią zakochiwać się we mnie, ale do końca nie potrafią mnie kochać. W przypływie szczerości piosenkarka miała nawet powiedzieć, że nie jest szczęśliwą kobietą. Życie pokazuje, że to, na co pracuję, jest trwałe, jeśli chodzi o scenę, jeśli chodzi o moje życie prywatne, to bez względu, ile oddam uwagi, czasu, starań i oddania, to nie mam gwarancji, że to… To bardziej pływa, bo to jest rzeka, uczucie to jest rzeka – mówiła dla TVN Style. Górniak nie kryła również w rozmowie, że czuje się czasem samotna: Kiedy schodzisz ze sceny nie ma muzyków, nie ma produkcji, nie ma najbliższej ekipy. No i nic nie ma. Alan już nie mieszka w domu, tak jak kiedyś cały czas. Co mi zostało? Nie mam nawet z kim zjeść rosołu przy jednym stole? I zdarza mi się, że siadam i tak jem ten rosół i sobie myślę: „no, dobry ten rosół”. Zjem go sama, no bo z kim mam zjeść?
Tylko te przykłady kobiet, które w oczach fanów uchodzą za królowe życia, dają dużo do myślenia. Człowiek po ludzku może mieć wszystko, nie został jednak stworzony, by cieszyć się przemijającymi dobrami. Pod koniec dnia, kiedy wszystkie flesze kiedyś zgasną, zostaje to, co czasem buduje się z wielkim wysiłkiem i w pocie czoła. Największy koszt, jaki się zwykle płaci, by relacja miała szansę przetrwać, jest tak bezcenny dzisiaj czas. Wydaje się, że do ludzkich starań dodać należy właściwe podglebie, którego nie zniszczą deszcze, wezbrane potoki i wichry (por. Mt 7, 25). A tą Skałą, na której utwierdzony powinien być fundament, jest Bóg.
Na takim podłożu zdaje się budować znany dziennikarz i prezent telewizyjny Bogdan Rymanowski. Gospodarz „Wydarzeń”, „Gościa Wydarzeń” czy „Śniadania Rymanowskiego” powiedział w wywiadzie dla „Dobrego Tygodnia”, że wszystko, co osiągnął w życiu prywatnym i zawodowym to „dar od Pana Boga”. Żonaty od 30 lat z jedną, ślubną wybranką miał również powiedzieć: Bez żony trudno mi jest wytrzymać nawet jeden dzień. A co dopiero rozstanie? Rozwód z Moniką to jak lot w kosmos: tak niewyobrażalny, że nigdy o nim nie pomyślałem. Niebagatelny wpływ na jego życiową postawę ma wiara, o której mówił bez ogródek w rozmowie: W dzisiejszym świecie, w którym tak wiele jest pokus, a człowiek jest poddawany nieustannej presji, nie wyobrażam sobie, żebym nie miał tej duchowej przystani. Oczywiście jestem grzesznikiem. Jak każdy człowiek. Ale wiara daje mi szansę podniesienia się z każdego upadku. Jest dla mnie jak tlen. Prezenter to nie jedyny w show-biznesie przykład człowieka, który dom swojego życia próbuje budować na Skale. Do starających się żyć w podobny sposób należą Radosław Pazura, Dariusz Kowalski czy Piotr Cyrwus.
W historiach życia ludzi, którym udało się przetrwać wszystkie burze trudnej doczesności przy boku sakramentalnych małżonków odnajdujemy wskazówkę, którą pięknie wyrażają słowa z Psalmu 127: „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie” (Ps 127,1).
Anna Nowogrodzka – Patryarcha