Przywódcy CDU/CSU i SPD osiągnęli porozumienie w sprawie wcześniejszych wyborów. Odbędą się 23 lutego, a więc na trzy tygodnie wcześniej, niż wynikało to z pierwotnego harmonogramu przedstawionego przez kanclerza Olafa Scholza.
Na wcześniejsze wybory naciskała chadecja, ale wydaje się, że są na rękę również socjaldemokratom. SPD może według obecnych sondaży liczyć na poparcie ok. 16 proc. Niemców. Jej bezpośrednim lewicowym konkurentom wiedzie się o wiele gorzej. Zieloni, których powszechnie oskarża się o poważne błędy w polityce gospodarczej i doprowadzenie do głębokiego kryzysu, mają 11 procent. Postkomunistyczna Lewica (Die Linke) ma notowania już nawet nie na granicy progu wyborczego, ale zdecydowanie poniżej (od 2 do maksymalnie 4 proc.). Pewna wejścia do Bundestagu nie może być też lewicowa Sahra Wagenknecht, która wcześniej w tym roku wystąpiła z Lewicy i założyła własną partię, BSW. Sondaże dają jej od 5 do maksymalnie 8 procent poparcia. Jej ugrupowanie jest jednak relatywnie świeże i jak dotąd odnosiło sukcesy wyłącznie na wschodzie kraju. Politycy BSW przyznają, że nie są gotowi do wcześniejszych wyborów: mogą po prostu nie zdążyć rozkręcić kampanii, która zapewni im sukces.
W tej sytuacji dysponująca największymi zasobami i kapitałem SPD ma przewagę, która – jeżeli kampania pójdzie jej sprawnie – powinna zaowocować przyzwoitym wynikiem wyborczym. W efekcie ugrupowanie będzie mieć relatywnie mocną pozycję negocjacyjną w rozmowach z chadecją, która wybory najpewniej wygra w cuglach – sondaże dają jej od 32 do nawet 36 proc. poparcia.
Wesprzyj nas już teraz!
Jeżeli po wyborach 23 lutego powstanie znowu tzw. wielka koalicja, Niemcy powrócą do znanego modelu politycznego. Pierwszy raz rząd CDU/CSU-SPD powstał w 1966 roku pod kierunkiem kanclerza Kurta Georga Kiesingera. Później na wielką koalicję kilkukrotnie stawiała Merkel: rządziła z SPD w latach 2005-2009 i 2013-2021.
Z perspektywy kontrrewolucyjnej nie jest to model optymalny. SPD jest partią głęboko przeżartą myśleniem rewolucyjnym, a chadecja wykazuje niewielką tylko odporność na ekstremistyczne impulsy. To za rządów tzw. wielkiej koalicji wprowadzono w RFN tzw. „trzecią płeć” i związki pseudo-małżeńskie dla par LGBT z prawem do adopcji dzieci. W ramach tego, co teoretycznie możliwe, lepsza byłaby koalicja CDU/CSU z FDP. FDP to partia liberalna, ale zainteresowana głównie gospodarką. Chadecja współrządziła z FDP wielokrotnie, w czasach kanclerzy Adenauera, Erharda, Kohla i w latach 2009-2013 za Merkel. Rządy CDU/CSU-FDP nie zajmowały się szczególnie promocją bezbożności, prowadzając zarazem racjonalną politykę gospodarczą i europejską. Nie wydaje się jednak, by zawiązanie takiej koalicji było możliwe po wyborach 23 lutego. To wyrzucenie szefa FDP Christiana Lindnera z rządu Scholza doprowadziło do obecnego kryzysu politycznego, a partia ma tak niskie poparcie, że może w ogóle nie wejść do Bundestagu. W dotychczasowej historii zdarzyło się to tylko raz, w roku 2017; teraz klęska może się powtórzyć.
Jeżeli z jakichś przyczyn CDU/CSU nie dogadałyby się po wyborach z SPD, chadecja będzie mogła utworzyć rząd również z Zielonymi. Takiego układu na szczeblu federalnym jeszcze w Niemczech nie było, ale funkcjonuje on w landach. W praktyce polityka takiego rządu powinna być bardzo zbliżona do polityki tzw. wielkiej koalicji.
Największym wyzwaniem dla nowej koalicji będzie doprowadzenie do porządku spraw gospodarczych. Dotyczy to przede wszystkim branży motoryzacyjnej, która boryka się z gigantycznymi trudnościami w związku z dużymi kosztami produkcji w Niemczech oraz drastycznym spadkiem popytu na rynku chińskim. Formująca się nowa administracja USA grozi zaostrzeniem polityki handlowej, grożąc nakładaniem na towary z Europy ceł. Jeżeli te groźby zostałyby zrealizowane byłby to dla niemieckich producentów samochodów gwóźdź do trumny. Na to RFN nie może sobie pozwolić, stąd w ogóle konieczność wymiany rządu i oddania sterów władzy w ręce szefa CDU Friedriecha Merza, związanego biznesowo z USA.
Z polskiej perspektywy szczególnie ciekawa jest propozycja przywrócenia w Niemczech poboru powszechnego. CDU wydaje się być w tej sprawie zdeterminowana. Jeżeli plan się powiedzie, Niemcy mogą rozpocząć długotrwały proces wzmacniania Bundeswehry, zwiększając swoje znaczenie w NATO i stając się dla Amerykanów jeszcze ważniejszym partnerem. Nie będzie to oddziaływać korzystnie na pozycję Polski.
Koalicja CDU/CSU-SPD prawdopodobnie nie odejdzie jednak od założeń zielonej transformacji, a to oznacza, że jeden z największych strukturalnych problemów dla gospodarki nie zostanie usunięty. Trudno wyobrażać też sobie jakiekolwiek skuteczne rozwiązania w sprawie kryzysu migracyjnego, drugiego wielkiego tematu współczesnej niemieckiej polityki. Można sądzić, że będzie to premiować wzrost poparcia dla Alternatywy dla Niemiec. AfD, póki co wciąż otaczana kordonem sanitarnym, w wyborach w 2021 otrzymała 10,3 proc. głosów. Dziś może liczyć według sondaży na od 16 do nawet 19,5 proc. poparcia. Narastanie problemów gospodarczych i ekonomicznych może doprowadzić do sytuacji, w której po kolejnych wyborach udział Alternatywy w rządzie będzie już nieodzowny, co stanowiłoby największą rewolucję w niemieckiej polityce po 1949 roku. Do tego droga jednak jeszcze daleka.
Paweł Chmielewski