„Gazecie Wyborczej” nie spodobał się wybór patrona oddziału noworodków w Szpitalu Ginekologiczno-Położniczym im. R. Czerwiakowskiego w Krakowie. To oczywiście kolejny przyczynek potwierdzający, że nominacja była słuszna – skoro atakuje ją ośrodek tak organicznie nienawidzący polskości i katolicyzmu, to najprawdopodobniej chodzi o przyzwoitą osobę. I tutaj tekst Michała Olszewskiego w pewnym sensie rozczarowuje.
Nowa patronka oddziału, w którym przychodzą na świat najmniejsi ludzie, to ktoś dużo więcej niż przyzwoity. To Wanda Półtawska. Dla Kogoś takiego GW mogłaby wysilić się lepiej, wymyśleć coś bardziej wyrafinowanego, jak Morel, Fejgin albo Brystygierowa. Mamy za to do czynienia z banalną, zomowską „ścieżką zdrowia” – serią standardowych inwektyw: „fanatyczne i paranaukowe poglądy”, „archaiczne poglądy”, „poglądy zawstydzająco głupie”, „cofające debatę publiczną o lata świetlne”, „obskurantyzm i kompromitacja”. Ogólnie słabo.
Szanując wrażliwość Czytelników, zaserwujemy tylko fragment tego robaczywego dania, którym raczy swoich konsumentów naczelny organ tutejszych ojkofobów:
Wesprzyj nas już teraz!
„Szpital jest jednostką niepubliczną, ma więc prawo nazywać, co chce i jak chce. Widzę jednak coś głęboko symbolicznego w fakcie, że patronką oddziału noworodkowego zostaje osoba, której poglądy są tak zawstydzająco głupie. W 2023 roku nad dziećmi przychodzącymi na świat w Krakowie będzie świecić gwiazda lekarki, dla której osiągnięcia medycyny są patologią i która z pełną powagą wskazywała na zależność między antykoncepcją i nerwicami. To obskurantyzm i kompromitacja naukowa, a władze szpitala zdecydowały się dać im patronat nad częścią placówki” – pisze Olszewski.
Cóż za zarzut wobec ofiary obozowych eksperymentów, których celem były – jakżeby inaczej – „osiągnięcia medycyny” na miarę pierwszej połowy XX wieku w hitlerowskich Niemczech! A teraz ta sama osoba nie docenia „osiągnięć” „medycyny” mówiącej kobietom, że ich chore czy niechciane dzieci należy po prostu zabić. No naprawdę, prawdziwy obskurantyzm…
A czy stosowanie antykoncepcji nie może prowadzić do nerwic? Czy stosowanie narzędzi stworzonych w określonym celu w taki sposób by tego celu nie osiągnąć, nie wiąże się nieodłącznie z frustracjami i lękiem? To przecież całkiem jak jazda autem z zaciągniętym ręcznym hamulcem. Co z tego jeśli nawet te lęki i frustracje są nieuświadomione?
W retoryce stosowanej wciąż przez twórców eugenicznej, antynatalistycznej propagandy dominuje jednak zestaw sloganów, emocjonalnych kalek. Przegrywa on już nawet nie na etapie naukowych badań, ale w przedbiegach – po zderzeniu ze zwykłym krytycznym osądem. Taki osąd to chyba nie zbyt wiele dla czytelników uważających się za światłą elitę? Z jakichś powodów wielbiciele tego typu publicystyki nie czują się jednak obrażeni przez swych ulubionych i z pewnością chętnie cytowanych autorów.
W pierwszej chwili można by pomyśleć, że tak bardzo doświadczona w swym długim i pięknym życiu lekarz obrywa rykoszetem na fali kampanii przeciwko Janowi Pawłowi II. Bądź co bądź przyjaźniła się z nim i jest mocno kojarzona z naszym rodakiem na Stolicy Piotrowej. Skoro można o najbardziej niecne czyny pomawiać kardynała Sapiehę, to dlaczego miałoby upiec się Wandzie Półtawskiej?
To prawda, lecz jeszcze nie cała. Nowa kampania (bo przecież nie skończy się na jednym tekście Olszewskiego, prawda?…) zostałaby rozpętana zapewne także wtedy gdyby jej obiekt – czy też żywy cel – nie miał nic wspólnego z dawnymi krakowskimi kardynałami, z których jeden doszedł aż do papieskiego tronu. Wanda Półtawska – osoba łącząca różne okresy najnowszej historii, naoczny świadek najmroczniejszych lat okupacji sowieckiej i niemieckiej, a także obecnej ofensywy praktycznego neomarksizmu, to w świetle tych wszystkich ideologii chodzący skandal. Nie dość, że ośmieliła się przeżyć wspomniane „medyczne” eksperymenty dokonywane w imię nauki w 15-minutowym mieście kobiet Ravensbrück, to jeszcze po „wyzwoleniu” Polski przez Armię Czerwoną, przez dziesięciolecia, aż do dzisiaj broni jak niepodległości „wstecznej” instytucji rodziny, macierzyństwa i ojcostwa. Przeczyła też z zacięciem i nadal uparcie przeczy nowoczesnym dogmatom o uznaniowym człowieczeństwie nienarodzonych dzieci. Mówi o kłamstwie antykoncepcji, zbrodniczej naturze aborcji, przypomina, czym jest niezakłamana kobiecość i męskość.
Ma też na koncie „grzechy” trochę mniej „docenione”. Bądź co bądź, zdołała przebić się przez pierścień omerty łączącej watykańską odnogę homolobby i przemycić do papieża informację o polskim arcybiskupie molestującym kleryków. To kamień obrazy dla wielu wpływowych osób, którzy w miejscu Kościoła Chrystusowego chcieliby ujrzeć „jaskinię zbójców” (Mk 11, 17) i dom rozpusty. Ludzie ci odnoszą dziś liczne sukcesy, ale nie osiągnęli całkowitego zwycięstwa. Wanda Półtawska to dla nich ktoś, kogo istnienie i przesłanie chciałoby się zetrzeć i całkowicie wymazać.
Nawet jednak z tak nikczemnego przedsięwzięcia, jak czarny PR roztaczany przez „Wyborczą” wokół niezłomnej pani doktor można wyciągnąć pożyteczną lekcję. Wnuki Szechterów, Gebertów i walterowców nie przestają nam przypominać, jak bardzo istotna dla wspólnotowej pamięci jest polska sfera symboliczna, którą tak zaciekle atakują.
Roman Motoła
Odrażający hejt „Wyborczej” na Wandę Półtawską. POSPIESZALSKI ostro odpowiada!
Dr Wanda Półtawska: namawianie do aborcji to „głupota inspirowana diabłem”
Dlaczego Onetowi przeszkadza uhonorowanie Wandy Półtawskiej? Lewicowy pisarz odsłania karty