W 1984 roku w moskiewskiej prasie pojawił się tekst o pewnym księdzu w Polsce, w Warszawie, w konkretnej parafii na Żoliborzu, który „tak naprawdę” nie jest księdzem i nie wiadomo dlaczego polskie władze nic z tym nie robią. Chwilę potem generał Jaruzelski miał powiedzieć do Kiszczaka: zrób coś z nim, żeby przestał szczekać… Czy ten obrazek sprzed 40 lat coś nam przypomina? Czyż i współcześnie księża nie muszą mierzyć się z zarzutami: wtrąca się do polityki, to biznesman, to nie ksiądz, tylko ktoś, kto zajmuje się czymś zupełnie innym…
O tym kim był ks. Jerzy Popiełuszko dla Ojczyzny i Kościoła, jaki wywarł wpływ na życie i sumienie tysięcy osób rozmawiali red. Paweł Lisicki – Tygodnik „Do Rzeczy”, Rafał Woś – Tygodnik „Solidarność”, Marcin Giełzak – autor podcastu „Dwie lewe ręce”, Krystian Kratiuk – portal PCh24.pl. Debatę poprowadził Łukasz Karpiel – portal PCh24.pl i gospodarz programu i kanału YT „Prawy Prosty”.
– Mam taką refleksję dotyczącą postrzegania w ogóle kapłanów w Polsce na podstawie tego, jak postrzegano księdza Jerzego Popiełuszkę. Jakich argumentów używają dzisiaj antyklerykałowie? Mówią o kapłanach: wtrącają się do polityki. To chyba jest oczywiste, że ksiądz Jerzy spotkał się z tym samym zarzutem. Po drugie, mówią, że to tak naprawdę nie jest kapłan, to jest biznesmen, albo politykier, albo ktoś, kto zajmuje się czymś zupełnie innym.… Pamiętamy, że w 1984 roku w moskiewskiej prasie pojawił się tekst o księdzu w Polsce, w Warszawie, w konkretnej parafii na Żoliborzu, który „tak naprawdę” nie jest księdzem i nie wiadomo dlaczego polskie władze nic z tym nie robią. Chwilę potem generał Jaruzelski miał powiedzieć do Kiszczaka, zrób coś z nim, żeby przestał szczekać – mówił Krystian Kratiuk.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zauważył, jeśli spojrzeć na ks. Jerzego, na to jak był traktowany w Kościele, i porównać to z tym jak dziś traktowani są jemu podobni, to widać wyraźnie, że niezmiennie panuje tu „kult świętego spokoju”. A tacy „boży zapaleńcy” są traktowani, delikatnie mówiąc, z dystansem. A warto w tym kontekście spojrzeć też na innego wielkiego kapłana – o. Maksymiliana Marię Kolbego.
– Ojciec Maksymilian Kolbe traktowany był jak wariat wśród swoich przełożonych: generałowie zakonu się od niego odżegnują, próbują go wypychać. Biskupi mówią, że to nie ich sprawa. On realizuje swoje, gromadzi przy sobie ludzi, głównie braci zakonnych. Ksiądz Jerzy ma bardzo podobne doświadczenia z kurią. Znane są jego słowa o tym jak wychodzi z przesłuchania z SB, a potem wychodzi z wizyt u przełożonego kardynała w Warszawie, kiedy mówi, że na SB było wszystko w porządku. Że przesłuchiwali go, bo muszą go przesłuchać, wiedział, że tego się musi spodziewać. Jednocześnie jak wychodził od swojego biskupa, który dla kapłana powinien być jak ojciec, czuł się dużo bardziej atakowany – mówił.
Jak wyjaśnił red. Kratiuk, oczywiście ksiądz prymas Józef Glemp miał jakąś swoją rację w tym postępowaniu. Skoro bowiem mówimy o relacji kapłana i biskupa, jako relacji syn-ojciec, to zapewne prymas próbował jakoś swojego syna uratować – wysyłać na studia do Rzymu, uspokajać itd.
– Jednocześnie ile dzisiaj razy słyszymy w Kościele, że takie postawy, kiedy ktoś chce wyjść poza przeciętność i nie kultywować „świętego spokoju” są w sposób podobny pacyfikowane i dotyczy to, nie tylko duchownych w Kościele, ale również świeckich – autorów ważnych książek dla katolików i tak dalej – mówił.
Zdaniem Krystiana Kratiuka, konflikt między charyzmatem a urzędem w Kościele był zawsze. – Był w latach dwudziestych, trzydziestych – kiedy o. Maksymilian Maria Kolbe, jeden z ulubionych świętych Jerzego Popiełuszki posługiwał. Był w latach osiemdziesiątych. No i jest dzisiaj. To jest bardzo z jednej strony przykre, że nic się w tej sprawie nie zmienia. Z drugiej strony jest to dla nas niezwykle budujący przykład – że warto się nie poddawać, nawet jeżeli tak jak ksiądz Jerzy, po wizycie u biskupa moglibyśmy ocierać łzy. Bo on płakał zarówno po wizycie u biskupa, jak i po wizycie na SB, tylko z zupełnie innych powodów – wskazał.
A jak dodał, w dzisiejszych czasach mamy do czynienia w Kościele z bardzo podobnym traktowaniem księży takich jak Jerzy Popiełuszko. Ale nie tylko księży, bo i pobożnych katolików. I ci ludzie – niewątpliwie – mają w błogosławionym kapłanie swojego patrona.
Red. Kratiuk przypomniał też pogrzeb ks. Jerzego, na którym było tysiąc kapłanów. – Jeśli ksiądz Jerzy Popiełuszko chciałby policzyć kapłanów, do których mógł się udać, tak jak do kapłanów w Bydgoszczy wtedy, ze swoimi przemyśleniami, ze swoją modlitwą różańcową, to ich tysiąc wtedy nie było. Ale jest coś takiego i w narodzie polskim, no i w katolikach, że przy takich tragediach się jednoczą. To jest niezwykle budujące – dodał.
W ocenie Pawła Lisickiego, ksiądz Popiełuszko może być dzisiaj przykładem nonkonformizmu. Pokazuje to jego postawa wobec „uciszających” działań prymasa. Ks. Jerzy nie uległ, nie dał się wyrzucić. Trzeba jednak pamiętać, że miał on całkowite wsparcie swojego proboszcza, ks. Teofila Boguckiego.
Jak mówił, wracając do oceny współczesności, „dzisiejsza Polska z pewnością nie jest Polską księdza Jerzego Popiełuszki”. – Używając pewnych skrótów uważam, że dzisiejsza Polska w znacznie większym stopniu odziedziczyła ducha Jerzego Urbana, niż Jerzego Popiełuszki – ocenił. Był on ostatnim, który odnosił się do Polski romantycznej, Polski wspólnych celów narodowych, do poczucia wspólnoty narodowej, do podziału na to, co jest dobre i co jest złe.
– I ten element urbanowski (który zresztą to Urban zwalczał systematycznie, jako rzecznik rządu i pamięć księdza Jerzego jego samego, wydrwiwając, wyszydzając), to jest coś, co stało się znacznie poważniejszym elementem dzisiejszej debaty czy przestrzeni publicznej niż można sobie było wyobrazić (…) W Polsce, w której my dzisiaj żyjemy, wszystko to, co wzniosłe, wspaniałe, majestatyczne, narodowe, romantyczne ma zostać wyśmiane, wyszydzone, uznane za wyłącznie element jakiejś nadwrażliwości – dodał.
Zdaniem red. Lisickiego, obecna Polska nie zrozumiałaby ks. Jerzego – to już jest zupełnie inny naród, inne społeczeństwo. – Gdybyśmy tak przywołali jego kazania dzisiaj i odtworzyli… Obawiam się, że niewielu by było słuchaczy, do których by jego słowa trafiły. Bo żeby takie słowa trafiły, musi być podglebie kulturowe. Musi być wspólnota, musi być przekonanie – że nawet ludzie, którzy nie wierzą, to jednak uznają np. wartość kulturową chrześcijaństwa – wskazał. O tym mówiła obecność na Mszach ks. Jerzego aktorów, polityków – całego szeregu osób, które można określić mianem „niewierzący – praktykujący”.
– Ale w czym oni praktykowali? W czym brali udział? W pewnym kulturowym stereotypie, w pewnym wzorcu kulturowym, który był wtedy dla ogółu społeczeństwa ważny. To zniknęło moim zdaniem. Dzisiejszy, jeśli byśmy porównali, co się dzisiaj pisze o Kościele, o chrześcijaństwie, o tradycji chrześcijańskiej, z tym, co pisano wtedy, to ten duch Urbana, przeważa, prawda? Element wyszydzania, wyśmiewania, deptania… Z czym się dzisiaj wielu kojarzy ksiądz? No na pewno nie z bohaterem, nie z męczennikiem, tylko niestety z oskarżeniami o pedofilię, prawda? Kościół się kojarzy z jakąś koszmarną, biurokratyczną instytucją, której głównym celem jest wyzysk albo, dorabianie się… To jest ten duch Urbana, który przeniknął, i moim zdaniem on niestety w polskim społeczeństwie w dużym stopniu zwyciężył – ocenił.
Człowiek z krwi i kości czy boży kapłan?
W pierwszej części debaty, jej uczestnicy mieli okazję podzielić się swoim świadectwem i odpowiedzieć na pytanie kim dla nich – prywatnie – jest ks. Jerzy Popiełuszko. – Jest tym, który dał świadectwo co najmniej dwóch wielkich rzeczy. Pierwsza, czym jest siła bezsilnych. To znaczy widzimy człowieka drobnego, słabego zdrowia, nieśmiałego. Człowieka, który kiedy był skierowany do jednostki wojskowej w Bartoszycach, to była taka inwencja generała Jaruzelskiego jako głównego politruka tak zwanego Ludowego Wojska Polskiego, żeby kleryków kierować do szczególnie ostrej jednostki, gdzie oni mieli być na różne sposoby poniewierani, poniżani, żeby im wybić z głowy myśl dołączenia do duchowieństwa. To widzimy tam człowieka, który nie radzi sobie z trudami tego żołnierskiego życia fizycznie. On jest kilka tygodni przykuty do łóżka po tym, jak z wojska wychodzi. Ale radzi sobie duchowo i moralnie. Na żadnym etapie nie daje się złamać, na żadnym etapie nie daje się poniżyć – mówił Marcin Giełzak.
Równocześnie gość programu podkreślił, że dostrzega w ks. Jerzym Popiełuszce „człowieka z krwi i kości”, który „pali papierosy, lubi motocykle, ma psa imieniem Tajniak”. Jak mówił, to dodaje ludziom odwagi, gdy wiedzą, że ktoś, kto nie miał nadludzkich właściwości, ale siłą własnej przyzwoitości, siłą własnego hartu ducha, był w stanie mówić trudne, ale też bardzo proste prawdy.
– Bo kiedy Jerzy Popiełuszko mówił w swoich kazaniach, że Polska nie jest państwem niepodległym, że państwo komunistyczne nie jest państwem robotniczym, że łamane są prawa człowieka, pracownika. Mówił rzeczy oczywiste. Dlatego w sytuacji powszechnego zastraszenia społeczeństwa, w sytuacji, w którym nie dało się tych komunistycznych kłamstw otwarcie prostować, bo nie było wolnych mediów, nie było wolności gromadzenia się, no to był „akt rewolucyjny” mówić te proste prawdy – dodał.
Dla Marcina Giełzaka postać ks. Jerzego, to też świadectwo wielkiego patriotyzmu. – I w tym rozumieniu on może być postacią, do której będą się odwoływać zarówno katolicy, jak i niekatolicy, na gruncie polskiego patriotyzmu. Bo jego Msze za Ojczyznę, to były po prostu dwie godziny wolnej Polski – dodał. – Dla mnie był po prostu tym, który pokazał siłę bezsilnych i tym, który pokazał siłę polskiego patriotyzmu – zaznaczył.
Łukasz Karpiel nawiązał do wspomnianej wątłości cielesnej księdza Jerzego. – To jest dość fascynujące, bo w Kościele było wiele takich przykładów osób, które pokazywały, jak triumfuje myśl, triumfuje właśnie duch nad ciałem. Mi przychodzi do głowy, choćby też z podobnych czasów, postać prymasa Wyszyńskiego, który zdrowia był bardzo lichego. Kwestia jego święceń podobno była poddawana w wątpliwość, bo nie wiadomo było, czy warto inwestować w tak chorowitą osobę. A potem wyszło zupełnie inaczej – zauważył gospodarz programu Prawy Prosty.
Rafał Woś nie ukrywał, że jego ocena ks. Jerzego ma dwa oblicza – dla osób wierzących oraz nie wyznających Chrystusa. – Otóż odpowiedź dla osób wierzących jest taka, że ksiądz Jerzy Popiełuszko, był jednym z tych w wielu historii Kościoła dowodów na istnienie Boga, które się pojawiły. To znaczy, jak się czyta, jak się patrzy na życiorys księdza Jerzego, czytając choćby jego rozliczne biografie, to mamy do czynienia z osobą, która się absolutnie nie zapowiadała. To znaczy, na każdym etapie jego życia wcześniejszego, ci, którzy go znali, mówili: gdybym wiedział, że to będzie przyszły święty, to bym sobie zdjęcie zrobił, poprosił o autograf, ale nie zdawałem sobie z tego sprawy, że rozmawiam z kimś, kto może być kiedyś sławny, kto może być kiedyś ważny. Miałem wrażenie, że mam do czynienia z osobą zwyczajną… To jest opowieść o zwyczajnym, chuderlawym, chorowitym chłopaku z podlaskiej wioski, który nie wyróżnia się ani w szkole, ani w seminarium, ani nawet na pierwszych parafiach – mówił.
Jak zauważył Rafał Woś, czas ks. Jerzego musiał nadejść. Wówczas jego życie zmienia się diametralnie, a jego postawa wynosi go „do stratosfery”.
– I nagle ten młody ksiądz, który się tak niezbyt zapowiadał, znajduje się wszędzie tam, gdzie trzeba być. Bo jest i w Hucie Warszawa, idzie do robotników i umie z nimi rozmawiać (…) Idzie do szkoły, nagle jest protest w Szkole Pożarnictwa na Żoliborzu (…) Są Msze za Ojczyznę. Nie było wcześniej czegoś takiego, a na pewno w tej skali. I on znajduje sposób mówienia do ludzi, do bardzo różnych – i do robotników, i do artystów (…) Jak to możliwe? Jaka siła za tym stoi? Osoba wierząca może odpowiedzieć, że to Bóg zadziałał. A gdyby mnie pytała o to osoba niewierząca (…) to bym powiedział, że ksiądz Jerzy Popiełuszko był rodzajem super bohatera – podkreślił.
Prawda kosztuje
W debacie mocno pobrzmiewał głos, wskazujący na wielką zmianę jaka zaszła w narodzie polskim. Zmianie, która doprowadziła choćby do zmiany rozumienia podstawowych znaczeń – jak choćby godność człowieka, którą współcześni rewolucjoniści ubierają w szaty genderyzmu.
Jak zauważył Krystian Kratiuk, widać dziś, że tych podstaw, jakie mieliśmy jako Naród cztery dekady temu, nie da się szybko odzyskać, ale możemy i powinniśmy wracać do źródeł prawdy. – Prawdy, na której fundamencie trzeba budować wspólnotę, na której fundamencie należy budować całe społeczności, na której fundamencie rozwijać się powinien Kościół – mówił.
Red. Kratiuk sięgnął do ostatnich rozważań różańcowych księdza Jerzego Popiełuszki z 19 października, z Bydgoszczy, z czasu poprzedzającego jego męczeńską śmierć. Były to rozważania m.in. o prawdzie. Przy trzeciej tajemnicy bolesnej ks. Jerzy mówił:
„Prawda, podobnie jak sprawiedliwość, łączy się z miłością, a miłość kosztuje. Prawdziwa miłość jest ofiarna stąd i prawda musi kosztować. Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala”.
– Skoro tak dużo mówimy o jednoczeniu, o wspólnocie narodowej… My, katolicy, wiemy, że prawdą, drogą i życiem jest Jezus Chrystus – wskazał red. Kratiuk, cytując dalej błogosławionego:
„Musimy nauczyć się odróżniać kłamstwo od prawdy. Nie jest to łatwe w czasach, w których żyjemy. Nie jest łatwo, gdy katolikowi nie tylko zabrania się zwalczać poglądy przeciwnika, lecz po prostu nie wolno mu bronić przekonań jego własnych czy przekonań ogólnoludzkich wobec napaści choćby najbardziej oszczerczych i krzywdzących. Nie wolno mu prostować fałszu, który inni mają pełną swobodę głosić i rozszerzać bezkarnie. Nie jest łatwo, gdy w ostatnich dziesiątkach lat w głębie ojczystą zasiewano ziarna kłamstwa i ateizmu. Obowiązek chrześcijanina to stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować, bo za prawdę się płaci. Tylko plewy nic nie kosztują, za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić”.
– W ustach człowieka zamordowanego kilka godzin po wygłoszeniu tych słów brzmią one do prawdy poruszająco – zakończył red. Kratiuk.