Jest wiele określeń państwowego ubezpieczyciela, podkreślających jego niewydolność. Powyższe rozwinięcie skrótu w sposób szczególny uwypukla charakterystyczną cechę ZUS-u, która upodabnia go do worka bez dna. Według różnych szacunków ZUS powinien bowiem posiadać pieniądze obywateli w wysokości nawet dwóch bilionów złotych, a w rzeczywistości jest bankrutem.
Przeciw takiemu rozbojowi w biały dzień od ponad roku protestuje Grzegorz Sowa, przedsiębiorca ze Stowarzyszenia Normalny Kraj, który podjął walkę z polskim ubezpieczycielem. Uważa bowiem, że w świetle obowiązujących przepisów przymus płacenia składek na ZUS jest bezprawny. Do tego, jako człowiek przedsiębiorczy, uważa, że lepiej zatroszczy się o własną przyszłość, niż państwo. W styczniu 2012 r. wypowiedział pisemnie ZUS-owi umowę ubezpieczenia, zaprzestając płacenia składek. Spór rozstrzygały sądy dwóch instancji, w ubiegłym miesiącu Sąd Apelacyjny w Łodzi odrzucił apelację Grzegorza Sowy od orzeczenia Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim, nakazującego płacenie składek.
Wesprzyj nas już teraz!
Rozsądnie myślący człowiek zgodzi się z argumentami wysuwanymi przez przeciwników przymusowego ubezpieczenia bez jakichkolwiek skomplikowanych wywodów prawnych. Nie trzeba bowiem błyskotliwego umysłu, by stwierdzić, że działania podejmowane przez ZUS są niebezpiecznie podobne do tego, co francuski ekonomista Frédéric Bastiat określił legalną grabieżą. Grzegorz Sowa, na użytek sporu z państwowymi instytucjami, uzasadnia swe stanowisko również w świetle obowiązujących aktów prawnych.
Najważniejszym z nich jest Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej, która zawiera art. 31: 1. Wolność człowieka podlega ochronie prawnej. 2. Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje. 3. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
Grzegorz Sowa celnie podkreślił w jednym z wywiadów, że obowiązek ubezpieczenia samego siebie nie jest konieczny dla zapewnienia bezpieczeństwa państwu lub zapewnienia porządku publicznego. Podobnie, obowiązek ubezpieczenia samego siebie nie jest konieczny dla zapewnienia bezpieczeństwa środowisku naturalnemu. Co więcej, ciężko uzasadnić ten obowiązek zapewnianiem zdrowia publicznego lub moralności publicznej. Brak zgody na przymus ubezpieczeniowy nie godzi też w żaden sposób w wolności i prawa innych osób.
Ponadto, art. 67 ust. 1 Konstytucji RP stwierdza, że obywatel ma prawo (a nie obowiązek) do zabezpieczenia społecznego. Teoretycznie, składki na ZUS nie są podatkiem. Zapewniają o tym politycy, podkreślając, że oddając połowę swych pensji na rozmaite ubezpieczenia, obywatele „odkładają na emerytury”. Tymczasem, w praktyce rzecz wygląda dokładnie odwrotnie. Sam Grzegorz Sowa spotykał się ze strony niektórych polityków z uzasadnieniem obowiązkowego ZUS-u jako podatku lub daniny publicznej (sic!), które, na mocy Konstytucji, należy płacić przymusowo. Odpowiedź jest prosta – w myśl przepisów Ordynacji podatkowej, podatkiem jest publicznoprawne, nieodpłatne, przymusowe oraz bezzwrotne świadczenie pieniężne na rzecz skarbu państwa, województwa, powiatu lub gminy, wynikające z ustawy podatkowej. Składki na ZUS, przynajmniej w teorii, nie są świadczeniem bezzwrotnym. Nie wynikają też z ustawy podatkowej, a ubezpieczeniowej. Co więcej, ubezpieczony nie uiszcza składek do budżetu państwa, a na własne, indywidualne konto emerytalne.
Tyle, jeśli chodzi o teorię – przepisy prawne są pięknie sformułowane, jeśli chodzi o ochronę wolności i mienia obywateli. Niestety, wobec pazerności państwa pozostają martwą literą. Grzegorz Sowa toczy batalię z państwem, które w majestacie prawa okrada nie tylko jego, ale i miliony Polaków. Zapowiedział złożenie skargi do Sądu Najwyższego, następnie do Trybunału Konstytucyjnego (który już przecież orzekł, że składki emerytalne nie są własnością obywateli), a na końcu do Trybunału Praw Człowieka. Niestety, jego walka jest o tyle bohaterska, co syzyfowa, ponieważ świat oparty jest obecnie na przymusowych ubezpieczeniach państwowych. Wyłom w tej zasadzie jest dla polityków szalenie niebezpieczną perspektywą, mogłoby się bowiem okazać, że w ślady Grzegorza Sowy pójdą następni. Wówczas, jak napisał Stanisław Michalkiewicz, „nasi Umiłowani Przywódcy nie będą mieli żadnych korzyści ze służby Polsce”.
Tomasz Tokarski