8 maja 2017

Zwiększona aktywność komandosów USA zagranicą. Pierwsze ofiary w Somalii i Iraku

(fot. TSGT PERRY HEIMER / commons.wikimedia.org, licencja cc )

Prawie ćwierć wieku od wycofania sił USA z Somalii po tym, jak lokalni bojownicy zestrzelili dwa helikoptery Black Hawk i zadali wielki cios amerykańskim komandosom podczas bitwy w Mogadiszu, Amerykanie ponownie powrócili do stolicy kraju, gdzie silne wpływy ma Al-Kaida.

 

Stany Zjednoczone, które wypowiedziały wojnę terrorystom wspierają rząd Somalii w walce z Asz-Szabab. Około dwunastu żołnierzy 101 Dywziji Powietrznej USA szkoli somalijską armię. Dowódcy otrzymali większe uprawnienia operacyjne od prezydenta USA.

Wesprzyj nas już teraz!

 

4 maja podczas jednej z operacji przeprowadzanej na zachód od Mogadiszu zginął komandos z jednostki SEAL, a kilku innych zostało rannych.  Pentagon podał, że była to pierwsza śmierć żołnierza amerykańskiego w tej części świata od 1993 roku.

 

W zeszłym miesiącu generał Thomas Waldhauser, który kieruje dowództwem USA w Afryce, powiedział reporterom w Camp Lemonnier, amerykańskiej bazie wojskowej w sąsiednim Dżibuti, że prezydent Trump przyznał mu znaczne uprawnienia do prowadzenia zmasowanych operacji przeciwko dżihadystom. – Nadal zbieramy materiał wywiadowczy i rozpracowujemy cele. Kiedy będziemy mieli okazję, uderzymy w nich – tłumaczył. Prezydent Somalii Mohamed Abdullahi Mohamed popiera operacje USA.

 

Trump nie tak dawno temu przekonywał, że walka z terroryzmem jest jego najważniejszym priorytetem. Dlatego Stany Zjednoczone wzmacniają siły specjalne w Syrii i zniosły ograniczenia dotyczące działań wojskowych w Jemenie, gdzie rywalizują o wpływy Saudowie z Irańczykami.

 

Analitycy przekonują, że zwiększenie liczby zagranicznych oddziałów w Somalii nie przyniesie pokoju w kraju od kilkudziesięciu lat pogrążonym w wojnie domowej. – Wzmocnienie zaangażowania wojskowego jest tylko częścią rozwiązania. Nie da się w ten sposób uporać z podstawowymi problemami – uważa Matt Bryden, dyrektor Instytutu Sahan Research z sąsiedniej Kenii. – Asz-Szabab ciągle ewoluuje – w umiejętny sposób wykorzystuje lokalne animozje społeczne i polityczne – tak więc pokonanie jej wymaga skoncentrowania się na zaangażowaniu ludności, a nie tylko na zabijaniu bojowników – tłumaczy.

 

Somalia pogrążyła się w wojnie po usunięciu dyktatora Mohameda Siad Barre w 1991 roku. Wkrótce za sprawą Stanów Zjednoczonych Organizacja Narodów Zjednoczonych rozpoczęła tzw. misję pokojową, w którą zaangażowano ponad 33 tys. żołnierzy z wielu krajów. USA wycofały się z misji po strąceniu dwóch helikopterów Black Hawk i śmierci 18 swoich komandosów w ciężkiej bitwie w Mogadiszu w październiku 1993 r. O akcji opowiada film pt. „Black Hawk Down” („Helikopter w ogniu”), nakręcony na podstawie powieści Marka Bowdena.

Asz-Szabab to organizacja dżihadystów, która odłączyła się od Związku Trybunałów Islamskich, kontrolującego Mogadisz przez około sześć miesięcy w 2006 roku. Wszczęła ona powstanie, oddzielając południową cześć Somalii i organizując ataki samobójcze na członków rządu popieranego na arenie międzynarodowej.

 

Rząd somalijski ma kontrolę w stolicy i na niewielkim obszarze poza Mogadiszem, mimo że pomagają mu siły pokojowe Unii Afrykańskiej. Asz-Szabab wkrótce po zajęciu danego obszaru przez armię somalijską, szybko odbija teren. Członkowie Asz-Szabab złożyli przysięgę wierności Al-Kaidzie w 2012 r.

 

Stany Zjednoczone przeprowadziły od stycznia 2007 r. co najmniej 42 ataki dronów  w Somalii, w wyniku których uśmiercono część szefostwa organizacji, w tym byłego przywódcę Ahmed Abdi Godane’a i szefa wywiadu Abdishakur Tahliil.

 

Andrew S.E. Erickson, były doradca Departamentu Stanu USA w Rogu Afryki, twierdzi, że większe uprawnienia przyznane przez Trumpa „sprawią, że każdy będzie bezpieczniejszy, ponieważ poprzednie ograniczenia hamowały skuteczną odpowiedź”.

 

Amerykańscy wojskowi skarżą się, że armia somalijska, której doradzają nie jest armią z prawdziwego zdarzenia. – Armia somalijska to zbieranina różnych bojowników. Nie jest jak armia narodowa. Gdyby tylko korpus Amisom został usunięty z kraju, armia prawdopodobnie nie była w stanie utrzymać Mogadiszu – tłumaczy Bryden.

 

Amisom zapewnia przestrzeń do działania rządowi i siłom bezpieczeństwa. Jednak bez rozwiązania politycznego, integracji politycznej i społecznej – analitycy są zgodni – nie uda się zapewnić pokoju w tym kraju. 22-tysięczny korpus Amisom tworzą siły wojskowe z Kenii, Etiopii i Dżibuti, a także z Ugandy i Burundi.

 

Większe zaangażowanie USA w Somalii przyniosło śmierć wielokrotnie odznaczanemu komandosowi Marynarki Wojennej SEAL – Kyle’owi Millikenowi z Falmouth w stanie Maine. Miał 38 lat. W trakcie ataku na oddaloną część Asz-Szabab na obrzeżach Mogadiszu poważne obrażenia odnieśli dwaj inni komandosi amerykańscy, również z oddziałów SEAL – poinformował jeden z urzędników Pentagonu.

 

Milliken to pierwszy amerykański żołnierz, który zginął w akcji w Somalii od dziesięcioleci, prawdopodobnie od czasu znanej bitwy o Mogadisz w 1993 roku. Admirał Timothy Szymanski, dowódca Specjalnego Dowództwa Marynarki Wojennej zauważył, że poległy komandos był wielokrotnie nagradzany. Miał m.in. cztery Brązowe Gwiazdy za waleczność.

 

Media z kolei podkreślają, że Milliken to czwarty Amerykanin zabity w akcji w ciągu zaledwie jednego tygodnia. Dwaj „Rangersi”,  sierżant Joshua P. Rodgers i sierżant Cameron H. Thomas zginęli podczas operacji przeciwko bojownikom IS (nie podano w jakim kraju). Inny amerykański żołnierz zginął w sobotę w Iraku. To porucznik Weston C. Lee, doradca irackich sił bezpieczeństwa w Mosulu.

 

Źródło: Bloomberg.com., military.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Po osiągnięciu celu na 2024 rok nie zwalniamy tempa! Zainwestuj w rozwój PCh24.pl w roku 2025!

mamy: 36 431 zł cel: 500 000 zł
7%
wybierz kwotę:
Wspieram