Caroline Hickson, szefowa europejskiej sekcji proaborcyjnej organizacji International Planned Parenthood Federation ubolewa nad zwrotem, jaki dokonał się w Europie i w Ameryce. Chodzi o coraz szersze poparcie społeczeństw dla wartości konserwatywnych.
Hickson przypomina o inicjatywie polskiego Komitetu Obywatelskiego „Stop Aborcji”, któremu udało się złożyć projekt ustawy wprowadzającej całkowity zakaz aborcji i nową kategorię do kodeksu karnego – „zabójstwo prenatalne”, za które groziłaby kara od trzech do pięciu lat więzienia dla kobiet, lekarzy i innych osób pomagających w uśmierceniu dziecka poczętego.
Wesprzyj nas już teraz!
Dyrektor europejskiej sieci PP nie wspomina o zapisie w projekcie ustawy antyaborcyjnej dotyczącym konieczności w takim samym stopniu ratowania życia zarówno matki, jak i dziecka, ani o warunkach odstępstwa od kary za zabójstwo prenatalne w pewnych szczególnych sytuacjach, które przewidziano w projekcie. Pisze za to, że proponowana ustawa nie bierze w ogóle pod uwagę kobiecego życia, zdrowia ani „dobrego samopoczucia”.
Hickson wyjaśnia dalej, że „Polska nie jest jedynym krajem europejskim, gdzie widoczne są tendencje regresywne, jeśli chodzi o prawa kobiet”. Podobne nastroje antyaborcyjne panują w Hiszpanii, we Włoszech, na Łotwie, Litwie i w Rosji. Autorka zauważa, że we wszystkich tych krajach jest silny ruch sprzeciwu wobec aborcji, edukacji seksualnej, antykoncepcji i równości płci. Wszystkie te pojęcia proaborcyjna działaczka rozumie po swojemu.
Różnego rodzaju ograniczenia próbuje się – wedle Hickson – wprowadzić nawet na forum instytucji europejskich. Tłumaczy jednak, że „na szczęście” Rada Europy wsparła zwolenników aborcji i ogłosiła w tym tygodniu po raz kolejny, że Włochy naruszają „prawa kobiet nie zapewniając im dostępu do legalnej aborcji w obliczu powszechnego sprzeciwu sumienia lekarzy ze względów religijnych”.
„Rosnący nacisk na zmianę prawa znajduje odzwierciedlenie w próbach wykorzystania UE, by pod pretekstem konieczności obrony praw człowieka sprzeciwiła się wartościom postępowym” – konstatuje Irlandka. Tłumaczy ona, że na przykład „ultra-konserwatywna organizacja Alliance Defending Freedom International (ADF) wykorzystuje argumenty o „wolności sumienia” i „wartościach rodzinnych”, aby przekonać Parlament Europejski do „zablokowania postępu wszelkich inicjatyw związanych z prawem ludzi do zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”.
Wyrażając nadzieję, iż Dublin może już wkrótce przestać być czerwoną plamą na tle zielonej proaborcyjnej mapy Europy (Polska zaznaczona jest na mapie kolorem pomarańczowym), Hickson martwi się, że teraz Polska zmierza w kierunku odwrotnym.
Próbując wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje, szefowa PP w Europie podkreśla, że Wspólnota Europejska jest w kryzysie. Z powodu problemów ekonomicznych, migracji i retoryki populistycznej, Europa przestaje być liderem demokracji i praw człowieka. „Jesteśmy złapani w sieć konserwatyzmu, która rozpościera się zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie” – ubolewa Hickson.
W Europie Wschodniej swoje wpływy próbuje poszerzyć Władimir Putin, przedstawiając Rosję jako „przedmurze moralne”, chroniące przed utratą wartości rodzinnych. Z kolei amerykańska skrajna prawica „podstępnie próbuje budować podobny ruch po drugiej stronie Atlantyku” – pisze Hickson.
Chociaż szefowa PP narzeka, że bieżące ataki na prawa człowieka w całej Europie pokazują, iż zdobyte wolności są kruche i nie można popadać w nastrój samozadowolenia, to jednak wciąż nie traci nadziei na pozyskanie poparcia dla szerzenia „praw seksualnych i reprodukcyjnych” w Irlandii i ostatecznie w całej Europie.
Źródło: euraktiv.com
AS