Wygrana Obamy w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych wywołała skrajnie odmienne komentarze w Stanach i na całym świecie. Postępowa prasa przywitała sukces Obamy z entuzjazmem. – Liderzy Unii Europejskiej odetchnęli z ulgą – napisał francuski dziennik Le Monde. Innego zdania byli natomiast amerykańscy obrońcy życia.
„Wydaje się, że rzeczywiście łatwiej rozwijać relacje z Obamą, niż czekać na ustanowienie republikańskiej administracji, której stanowisko w sprawie Iranu, Bliskiego Wschodu, stosunków z Rosją, a nawet tzw arabskiej wiosny może niepokoić” – napisał publicysta Le Monde Jean-Pierre Stroobants.
Wesprzyj nas już teraz!
Z sukcesu Obamy cieszą się też europejscy komisarze, którzy prześcigają się w gratulacjach dla Obamy poprzez media społecznościowe. Premier Belgii Elio Di Rupo złożył na Twitterze gratulacje amerykańskiemu prezydentowi. Napisał, że „Amerykanie wybrali bardziej sprawiedliwą i tolerancyjną wizję swojego kraju”.
Elio Di Rupo był tylko jednym z wielu europejskich polityków, którzy swoją radością ze zwycięstwa Demokraty podzielili się na Twitterze. Javier Solana, były sekretarz generalny do spraw wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa UE pogratulował „swoim licznym przyjaciołom w Stanach Zjednoczonych”.
Także komisarz Unii Europejskiej ds. rynku wewnętrznego i usług, francuz Michel Barnier, nie posiadał się z radości. „Powodzenia, Prezydencie Obama! Jakże wspaniałym krajem jest Ameryka, gdy służy na rzecz sprawiedliwości na świecie!” – napisał.
João Vale de Almeida, ambasador UE w Stanach rówież nie krył swojego zadowolenia. Na portalach społecznościowych swoją radość wyrazili także m.in. Antonio Tajani, wiceprezydent Komisji Europejskiej oraz komisarze zajmujący się odpowiednio klimatem i pomocą zagraniczną: Connie Hedegard i Kristalina Georgieva.
Innego niż eurokraci zdania są amerykańscy przedstawiciele ruchu pro-life. Obama jest bowiem najbardziej proaborcyjnym prezydentem w historii kraju. Tym niemniej, obrońcy życia podkreślają, że wygrana Obamy nie jest powodem do poddania się, lecz do wzmożenia walki.
Kristan Hawkins z organizacji Students for Life of America napisał, że obrońcy życia muszą teraz sami doprowadzić do zaprzestania finansowania Planned Parenthood, gdyż prezydent ich w tym nie wyręczy.
Marjorie Dannenfelser z Susan B. Anthony List podkreśliła, że przegrana Romney’a nie powinna prowadzić do zniechęcenia. – Nasza praca na rzecz obrony życia najsłabszych i promowania ludzkiej godności nie zależy od wyników wyborczych – powiedziała prezes Live Action Lila Rose. – Będziemy ciężko pracować, nie tracąc nadziei i prosząc Boga, by uczynił nasze życie odbiciem Jego miłości, która nigdy nie zawodzi – dodała.
Warto pamiętać, że Romney również nie był ideałem obrońców życia. Dopuszczał bowiem aborcję w pewnych, ekstremalnych przypadkach. Jednak w porównaniu z Obamą, dopuszczającym aborcję na życzenie był niewątpliwie lepszym kandydatem. Jego porażka oznaczać będzie także dalsze ograniczenie wolności religijnej w Stanach Zjednoczonych. Sumienia katolickich pracodawców będą gwałcone przez przymus finansowania antykoncepcji (Mandat HHS), a organizacje wspierające rozwiązania sprzeczne z chrześcijańską moralnością, takie jak Planned Parenthood, będą nadal dotowane z kieszeni podatnika.
Marcin Jendrzejczak