„Bohater z balkonu”, czyli 57-letni Thomas Salbey, który trakcie strzelaniny w Monachium nagrał rozmowę z zamachowcem odpowie przed sądem. Okazało się, że mężczyzna nie tylko zniesławił terroryzującego okolicę nastolatka, ale swoim zachowaniem mógł przyczynić się do popełnienia przez napastnika samobójstwa.
Do zdarzenia doszło 22 lipca w Monachium. To w tym dniu urodzony w Monachium 18-latek irańskiego pochodzenia, otworzył ogień do tłumu zgromadzonego w galerii handlowej. W wyniku ataku zginęło 9 osób, a 27 zostało rannych. Napastnik popełnił samobójstwo.
Wesprzyj nas już teraz!
Chwilę wcześnie 57-latek, gdy usłyszał strzały, wyszedł na balkon swojego mieszkania. Zobaczył wtedy grupę uciekających ludzi, w tym także 18-letniego zamachowca. David S. zatrzymał się na dachu piętrowego garażu i przeładowywał broń. – Widziałem jak ładuje swój pistolet amunicją. Rzucałem w niego butelkami i krzyczałem. W pewnym momencie skierował broń na mnie. Pomyślałem, że robi się niebezpiecznie – wspomina Salbey.
Mężczyzna zajście nagrał telefonem komórkowym. Jak się okazało, teraz właśnie to nagranie stanowi główny dowód jego winy. Prokuratura bowiem postawiła 57-latkowi zarzut zniesławienia zmarłego. Na tym nie koniec, bo Niemcowi może zostać postawiony zarzut… przyczynienia się do samobójstwa zamachowca.
Salbey niczego nie żałuje. No może tylko tego, że nie miał broni. – Miałem tylko szklane butelki, którymi mogłem w niego rzucić, ale gdybym miał broń, strzeliłbym mu prosto w głowę – stwierdził.
Źródło: tvp.info
MA