Premier Węgier ma zakończyć kampanię nienawiści przeciwko spekulantowi walutowemu George’owi Sorosowi. Z takim apelem zwróciła się do Victora Orbana Federacja Węgierskich Gmin Żydowskich (Mazsihisz). Szef kancelarii szefa rady ministrów Janos Lazar tłumaczy, że kampania nie dotyczy kwestii żydowskiego pochodzenia Sorosa.
Szef Mazsihisz, która jest główną organizacją społeczności żydowskiej na Węgrzech, Andras Heisler, w opublikowanym oświadczeniu podkreślił, że „atakowanie Sorosa niesie ze sobą poważne zagrożenia”. W jego ocenie mimo, że kampania prowadzona przez węgierski rząd na czele którego stoi Victor Orban w prawdzie nie jest „otwarcie antysemicka”, ale nadzwyczaj silnie pobudza i ugruntowuje negatywne emocje.
Wesprzyj nas już teraz!
George Soros od dłuższego czasu jest ostro krytykowany przez przedstawicieli węgierskiego rządu. Ich zdaniem finansista odpowiada za „stymulowanie imigracji do Europy” i „chęć wpływania na sytuację w kraju za pośrednictwem organizacji pozarządowych”. Jak podaje portal rp.pl „w ostatnim czasie na ulicach Węgier pojawiły się plakaty z podobizną roześmianego Sorosa, opatrzone napisem Nie pozwólmy, by Soros śmiał się ostatni.
– W imieniu naszej społeczności oraz jako pana węgierski rodak zwracam się z prośbą do pana i jego rządu o spowodowanie natychmiastowego zaprzestania kampanii i wycofania z ulic i placów tych plakatów – napisał Heisler. Dodał, że Victor Orban i jego rząd musi zrobić wszystko, aby zatrzymać falę nienawiści rozlewającą się na niemalże całe Węgry przez co obywatele kraju występują przeciwko sobie.
Do opublikowanego apelu odniósł się Janos Lazar, szef kancelarii premiera Węgier. Podkreślił on, że rządowa kampania „nie dotyczy żydowskiego pochodzenia Sorosa”. Ma ona na celu zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo, jakie niosą za sobą działania Sorosa w kwestii imigracji. Poinformował również, że Victor Orban wyśle Heislerowi pisemną odpowiedź w tej sprawie.
Nie tylko kampania ostrzegająca przed Sorosem spędza sen z powiek żydowskiej społeczności na Węgrzech i za granicą. Równie wielki lęk wywołała wypowiedź Victora Orbana sprzed kilku tygodni. Premier Węgier nazwał „wybitnym mężem stanu” Miklosa Horthyego, byłego węgierskiego przywódcę, który wprowadził Węgry do II wojny światowej po stronie Niemiec, a pod koniec wojny próbował nawiązać rokowania z aliantami.
Słowa te wywołały ostrą reakcję ambasadora Izraela w Budapeszcie Josi Amrani, który zażądał od Orbana wyjaśnień w tej sprawie. W odpowiedzi Peter Szijjarto, szef węgierskiej dyplomacji poinformował, że rząd węgierski wprowadzi program „zero tolerancji wobec antysemityzmu”. Dodał również, że „w działalności Horthy’ego były zarówno złe, jak i dobre okresy”.
Źródło: rp.pl
TK