Zeus, Żyraf, Sindi, Guantanamera – takie imiona nadawali rodzice swoim dzieciom w ubiegłym roku. A wszystko to nie w jakimś egzotycznym kraju, ale w Warszawie. A gdzie święci patroni? Oto efekty laicyzacji.
Lista dziwacznych imion jakie nadawano dzieciom w 2016 roku jest dłuższa. Wśród nich Dżesika, Viorika, Calineczka, Jarzyna, Leja, Paloma. Wśród chłopców pojawił się: Napoleon, Myszon, Nestor, Noam, Thorgal. Jak napisała „Rzeczpospolita” znalazł się też ktoś, kto chciał nadać synowi imię „Belzebub”, a córce „Amnezja”.
Wesprzyj nas już teraz!
Prognozy na ten rok nie są pocieszające. Przebojem mają być imiona „boskie”. Można zatem spodziewać się, że w urzędach posypią się wnioski o rejestrację takich imion jak – uwaga! – Thor, Persefona, Jowisz, Atlas, Pandora, Zeus, a jakby tego było mało, nawet i Ra. Zdaniem dziennika, niewykluczone, że pojawi się też imię „Mesjasz”.
Urzędy, w ramach obowiązującego prawa, nieco studzą głowy rodziców, ale nie są w stanie zablokować wszystkich rewolucyjnych pomysłów i ostatecznie rejestrują wymysły wnioskodawców. W ocenie ekspertów, to eksperymenty kulturowe, ale też chęć „wyróżnienia” dziecka, która może okazać się przykre w skutkach. „Wyszukane” imię może bowiem oznaczać brak akceptacji środowiska i dożywotnią krzywdę dla dziecka.
W świecie nie dzieje się lepiej. W tym roku brylować mają takie imiona jak Koala, Getsemani i Queenie – dla dziewczynek oraz Innsbruck, Eurypides, Npeter – dla chłopców. Wśród propozycji imion znalazł się nawet Uxorious – w tłumaczeniu „Pantoflarz”.
Pocieszeniem jest fakt, że w Polsce – wedle oficjalnych danych Ministerstwa Cyfryzacji – wciąż znajdziemy wiele tradycyjnych imion z Janem, Jakubem, Szymonem i Antonim na czele. Wśród dziewczynek zapanowała moda na takie imiona jak Lena, Hanna, Zuzanna, Julia, Maja.
Rodzicom, którym dane jest przyjmować na świat nowe życie, warto przypomnieć, że najpiękniejszym darem dla ich dziecka, jest jego narodzenie dla Kościoła poprzez sakrament Chrztu Świętego i oddanie pociechy opiece Opatrzności Bożej oraz świętego patrona.
Źródło: „Rzeczpospolita”
MA