29 grudnia 2016

A może rok Hozjusza?

(Sługa Boży kardynał Stanisław Hozjusz. Źródło: hosianum.edu.pl)

Gdy po raz kolejny usłyszymy, że rok 2017 jest „rokiem pamiątki reformacji” albo „rokiem Marcina Lutra”, pamiętajmy, że jako katolicy mamy własnych bohaterów. I to, w pewien sposób, związanych z Marcinem Lutrem. Może więc katolicką odpowiedzią na „rok reformacji” mógłby być, szczególnie w Polsce, rok wielkiego kontrreformatora, kardynała Hozjusza?

 

Protestanci sposobią się do świętowania w roku 2017 okrągłej, 500. rocznicy antypapieskiego wystąpienia Marcina Lutra. Dało ono, w dalszej konsekwencji, początek heretyckiej rewolucji na sporym obszarze Europy. Tymczasem współczesny Kościół coraz cieplej spogląda na ojca antykatolickiego ruchu i przyłącza się do celebracji rocznicy gorszących wydarzeń. Czy „rok reformacji” to godna dla katolików forma uczczenia roku 2017? Gdyby dzisiaj żył Stanisław kardynał Hozjusz, z pewnością polemizowałby nie tylko z protestantami, ale także ze sporą częścią katolików. Tak właśnie, z miłości do Kościoła, czynił przez całe swoje życie. Dzisiaj jest kandydatem na ołtarze.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wybitny XVI-wieczny polski hierarcha katolicki, znany jest przede wszystkim ze sprowadzenia nad Wisłę zakonu Jezuitów. To jednak nie jedyne jego zasługi dla Kościoła i Ojczyzny. Już samo zaistnienie na arenie polskiej historii dzieła życia świętego Ignacego Loyoli wywarło wpływ nie tylko na duchowość naszego narodu, ale również na poziom wykształcenia polskich elit. Z całą stanowczością można stwierdzić, że to właśnie Stanisław kardynał Hozjusz umożliwił rozpowszechnienie argumentów dla intelektualnej obrony polskich katolików przed heretykami i ich tezami. Wszak Jezuici stanowili w owych czasach najwybitniejszą kadrę nauczycielską i dali światu najprzedniejszych intelektualistów. Nie inaczej było w Polsce, gdzie do szkół zakonu zapisywali się nawet protestanci. Przyciągała ich jakość nauczania, która szła w parze z jednoznacznym potwierdzaniem katolickich dogmatów. Mowy o dialogowej manii prześladowczej nie było.

 

Nie było jej również w życiu Stanisława Hozjusza. I to pomimo faktu, że był on człowiekiem epoki renesansu, dzięki wsparciu biskupa krakowskiego Piotra Tomickiego kształcił się na włoskich uczelniach i znał wielu, również zachodnich, humanistów. Szeroka wiedza o świecie nie przeszkadzała jednak polskiemu duchownemu w zachowaniu zasad wiary prawdziwego, bo jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła rzymskiego. Co więcej, wywodzący się z mieszczańskiej rodziny niemieckiego pochodzenia purpurat był jednoznacznym przeciwnikiem herezji i dbał, by naród polski – jego naród – nie popadł w „niemieckie” błędy doktrynalne.

 

A było z czym walczyć. W XVI wieku luteranizm i kalwinizm zaczęły coraz gwałtowniej rozprzestrzeniać się po terenie Rzeczypospolitej, docierając do Małopolski i na Litwę. Szczególnie butnie poczynali sobie jednak protestanci w zamieszkałych przez niemieckojęzyczne mieszczaństwo ośrodkach miejskich tzw. Prus Królewskich, czyli Pomorza i Warmii. Tymczasem kardynał Hozjusz, który po powrocie z Włoch do kraju przyjął pełne święcenia kapłańskie, wkrótce zaczął pełnić posługę biskupią właśnie na tym trudnym i niespokojnym terenie. Został biskupem chełmińskim, następnie zaś warmińskim.

 

Polski Sługa Boży, od czterech stuleci czekający na wyniesienie na ołtarze, nie odpowiedział na zagrożenia duchowe swojego ludu ciepłymi, acz pustymi gestami wobec protestantów. Zamiast tego rozpoczął sumienną i rzetelną pracę duszpasterską i teologiczną, wydając wiele dzieł broniących prawdziwej Wiary przed „biesową wiarką” – jak określał reformowane społeczności. Prace pióra kardynała Hozjusza chwalił m.in. św. Karol Boromeusz i Jerónimo Osório.

 

Ojciec Święty w roku 1561 wyróżnił Hozjusza kapeluszem kardynalskim. Następnie Polak został delegatem na ostatnią sesję Soboru Trydenckiego. Bronił tam przed heretycką napastliwością zasad świętej Wiary, hierarchicznej organizacji Kościoła z papieżem jako przewodnikiem i języka łacińskiego w liturgii. W roku 1574 został Wielkim Penitencjarzem i w Rzymie, gdzie pełnił swoją funkcję, dokonał żywota.

 

Zasnął na zawsze człowiek uczony, nad wszystkich cnotliwy, chluba najznakomitsza, ozdoba stolicy papieskiej. Nam pozostawił smutek, a sobie radość zapewnił, za swe ogromne zasługi przyjęty do chwały niebieskiej. Tam wyjednuje nam łaskę u Boga, a wy, drodzy słudzy, rzecznikowi swojemu oddajcie należne honor – powiedział na pogrzebie kardynała Hozjusza w roku 1579 papież Grzegorz XIII.

 

Może warto rok 2017 przeżyć właśnie jako rok Sługi Bożego Stanisława kardynała Hozjusza, zamiast bawić się w zupełnie niezrozumiały „rok reformacji”?

 


Michał Wałach




  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij